Chce być kochanym przez klientów koszmarem banków. Oto Sebastian Siemiątkowski, miliarder z… I cóż, że ze Szwecji?
Urodził się w Polsce, ale dorastał w Szwecji, gdzie wraz z kolegami założył Klarnę, która po 16 latach stała się jednym z najgorętszych startupów na świecie.
W marcu tego roku Klarna pojawiła się na ustach inwestorów na całym świecie. Szwedzki startup ogłosił domknięcie rundy, która wyceniła go na 31 mld dol. Specjalizująca się w płatnościach firma przyciągnęła miliard dolarów, stając się najcenniejszym prywatnym fintechem.
Jego potęgę zbudował Szwed o swojsko brzmiącym nazwisku Sebastian Siemiątkowski. Skąd wziął się w świecie dużych pieniędzy?
Rodzice Sebastiana wyemigrowali z Polski w latach 80 XX wieku
Oboje prowadzili kariery naukowe, a nową ojczyznę znaleźli po drugiej stronie Bałtyku – w Szwecji. W stolicy tego kraju studiował później sam Sebastian. Właśnie tam poznał swoich co-founderów. Z jednym z nich przez dwa lata pracował w Burger Kingu.
Robiliśmy burgery razem z Niklasem (Adalberthem – przyp.red.). Ja wyjmowałem mięso z zamrażarki i wrzucałem na grill. Kiedy były gotowe, Niklas wrzucał je w bułkę. W międzyczasie mieliśmy dużo czasu na rozmowy
– mówi Siemiątkowski w wywiadzie dla TechCruncha.
Praca w Burger Kingu nie okazała się czasem straconym. Nauczyła młodego przedsiębiorcę, jak ważne są powtarzalne instrukcje.
Nawet my mogliśmy przygotować w miarę dobre jedzenie – wystarczyło podążać za procesem
– dodawał.
Siemiątkowski studiował na Stockholm School of Economics (SSoE), gdzie w 2005 roku świat po raz pierwszy usłyszał o koncepcie Klarny.
SSoE zorganizowała konkurs dla startupów wzorowany na Dragon’s Den
Uznani przedsiębiorcy mieli oceniać pomysły i szukać nowych okazji inwestycyjnych. Siemiątkowski przedstawił im rozwiązanie, które ułatwiało zakupy on-line. Klient nie musiał bowiem przelewać pieniędzy na konto sklepu od razu - zamiast tego mógł wybrać opcję zapłacenia później. W ten sposób zakupy stawały się o wiele bezpieczniejsze: kupujący mógł upewnić się, że płaci za produkt, który naprawdę spełnia jego wymagania.
Eksperci (wśród nich m.in. partnerzy z McKinsey’a czy twórcy H&M) nie poznali się jednak na pomyśle.
Powiedzieli, że to nigdy nie uda. Banki zrobią to same
– wspominał Siemiątkowski.
Po zejściu ze sceny zaczepił go jednak bardziej inny przedsiębiorca, który pochwalił pomysł i stwierdził, że banki poruszają się zbyt wolno, aby odpowiedzieć na taką innowację. To wlało w 23-latka pewność siebie. Latem tego samego roku razem z Niklasem i Victor Jacobsson założył Klarnę.
Cała trójka nie miała jednak doświadczenia w IT. Skończyli szkołę biznesową, więc znali się na sprzedaży. W tworzeniu produktu pomagała im Jane Walerud, która skontaktowała Sebastiana z zespołem programistów. Jane zainwestowała również w Klarnę, korzystając w pieniędzy pozyskanych ze sprzedaży własnego biznesu. W styczniu 1999 roku Szwedka stworzyła Bluetail, oprogramowanie do zarządzania ruchem w sieci, które sprzedała amerykańskiemu Alteonowi za 152 mln dol. Zaledwie po 20 miesiącach na rynku.
Sebastian zajął się budową biznesu i obsługą klienta, która na początku była jego oczkiem w głowie.
Spotykaliśmy się w biurze bez klimatyzacji, więc latem wychodziliśmy popracować do parku. Kiedy tylko dzwonił telefon, zrywaliśmy się na równe nogi i pędziliśmy do biurka, bo to mógł być tylko klient
– wspominał Siemiątkowski.
Początki nie były proste. Ekosystem startupowy, nawet w Szwecji, praktycznie nie istniał. Brakowało platformy, gdzie przedsiębiorcy mogliby się podzielić swoimi doświadczeniami w rozwoju produktu lub zacząć współpracować. Jedynym przykładem, na którym wzorował się Sebastian był Skype. Estońsko-szwedzki komunikator wypłynął na szerokie wody w 2003 roku, a już 2 lata później został przejęty przez eBay’a za 2,6 mld dolarów. Rozwój w ekosystemie finansowym nie był jednak tak szybki.
Próbowaliśmy działać jak bank. Chodziliśmy w garniturach i rozdawaliśmy profesjonalne wizytówki. Nawet nasz numer kontaktowy miał mieć kilka zer na końcu, aby udawać rozdzielnię
– wspomina Siemiątkowski w rozmowie z Elle.
Razem z przyjaciółmi dał sobie pół roku na sprawdzenie czy w InvoiceMe (tak nazywała się wtedy Klarna) drzemie potencjał. Został – jak sam mówi – na całe życie.
Kocham robić, to co robię, i mógłbym to robić cały czas
– wyznał w wywiadzie dla Tech.eu.
Dwa lata później pojawili się pierwsi inwestorzy VC. Fundusz AB Öresund wsparł młody startup kwotą 2,2 mln dol. Klarna nie zdradziła, ile udziałów musiała odstąpić za taką kwotę, ale dziś ich wartość jest już raczej liczona w miliardach.
W 2010 roku Klarna była już obecna we wszystkich krajach nordyckich poza Islandią, w Niemczech i Holandii
The Telegraph wpisał ją na listę stu najbardziej obiecujących firm technologicznych, ale Siemiątkowski dopiero się rozkręcał.
Wkrótce pojawili się kolejni inwestorzy: Sequoia Capital, General Atlantic i DST Global. Klarna stała się też prawdziwym bankiem – na szwedzkiej licencji. Urosło portfolio produktów: pojawiła się aplikacja mobilna z kartami wirtualnymi i możliwość rozłożenia płatności na raty. Klarna stała się europejską odpowiedzią na PayPala i zaczęła rozglądać się za przejęciami. Na pierwszy ogień poszedł izraelski Analyzd, specjalizujący się w zarządzaniu ryzykiem (założyli go byli pracownicy PayPala). Później firma połączyła się z niemieckim procesorem płatności SOFORT, czym zaznaczyła silniejszą obecność u naszego zachodniego sąsiada. Do dziś Niemcy są zresztą największym rynkiem dla Klarny.
W 2015 roku minister przedsiębiorczości i innowacji, Mikael Damberg, zaliczył Klarnę do grona piątki szwedzkich jednorożców – obok Spotify, Mojanga, Skype’a i Kinga. Siemiątkowski nawiązał również dwa strategiczne partnerstwa. Pierwsze z amerykańską Visą, a drugie z chińskim Ant Financial, należącym do Alibaby. Prawdziwy boom przyszedł jednak w marcu tego roku, kiedy Klarna ogłosiła nową rundę inwestycyjną, który wyniosła waluację startupu do poziomu 31 mld dol.
W pół roku Klarna potroiła wartość. Teraz czas na Wall Street
Dla porównania, Deutsche Bank jest wyceniany na 24 mld dol., a UniCredit na ok. 23 mld dol. Siemiątkowski w pewnym sensie dopiął więc swego - jeśli pod uwagę weźmiemy jego opis z Twittera: stał się koszmarem banków, wyprzedzając je pod kątem wartości.
W marcu Siemiątkowski chwalił się tempem ekspansji w USA. Okazało się, że firma rozwija się tak szybko, że biuro stało się za małe zanim pracownicy mogli się do niego wprowadzić! Amerykański rynek ma się również wkrótce stać najważniejszym w całym ekosystemie Klarny i zdetronizować niemiecki. Właśnie dlatego Klarna najprawdopodobniej złoży ofertę publiczną właśnie za oceanem.
W rozmowie z Quartz Siemiątkowski podkreślał, że chciałby dać wszystkim fanom jego firmy możliwość nabycia akcji, ale z drugiej strony przypomniał o konieczności dostosowania się giełdowych reguł:
Widzę, że publicznie notowani konkurenci inwestują w reklamę (Google AdWords, pobrania aplikacji, Facebook) przed publikacją raportu kwartalnego. Później wydatki ustają
– tłumaczył.
Dodawał również, że londyński i frankfurcki parkiet stanowią alternatywę dla Wall Street.
1444. najbogatszy człowiek świata
Oferta publiczna mogłaby się stać dla Siemiątkowskiego okazją do sprzedaży części udziałów. Obecnie wycenia się je na 2,2 mld dol., co daje mu pozycję nr 1444 na liście najbogatszych „Forbesa”. Perspektywy dla Klarny malują się jednak w różowych barwach. Koronawirus okazał się być ogromnym przyspieszaczem dla całego e-commerce. Wzrost przychodów sięgnął 36 proc., a wolumen transakcji 44 proc. Niestety jednorożec wciąż nie zarabia. Strata za ostatni rok sięgnęła blisko 60 mln dol.
Tak jednak buduje się dziś startupy. Nie ma innej drogi, jeśli – jako Europa – chcemy konkurować z Doliną Krzemową. Nam pozostaje się cieszyć, że Szwecja dała Siemiątkowskiemu warunki do rozwoju biznesu i zadbać, aby kolejna Klarna powstała już nad Wisłą.