Powiedzieć, że technologia zmienia całkowicie sposób robienia zakupów i zamawiania jedzenia, to banał. Jednak w trakcie Microsoft Innovation Summit przedstawiciele dużych sieci pochwalili się konkretami. Szczególnie ciekawy wydaje się przykład Amrestu. Operator m.in. KFC, Burger Kinga i Pizzy Hut pokazał, że wprowadzając kioski do swoich placówek podniósł kwotę jednostkowego zamówienia.

Kioski to jedno z tych rozwiązań, które wyjątkowo szybko zdobywają sobie sympatię właścicieli redstauracji. Wygląda na to, że inwestować w nie zamierza także Amrest, bo doświadczenia w tej materii ma wyjątkowo obiecujące.
Robert Żuk, CIO Amrest, pochwalił się, że transakcje z wykorzystaniem kiosków stanowią już 50-60 proc. ogółu w lokalach zlokalizowanych w dużych miastach.
Skąd ten optymizm? Żuk przyznał, że klient korzystający z kiosku składa zamówienie o 10-20 proc. większe niż w przypadku osób, które zastanawiają się nad nim przy kasie i – co zapewne ważne – w obecności kasjera.
Eksperci uważają bowiem, że obecność człowieka po drugiej stronie lady i kolejki dyszącej nam w kark nas stresują. Ergo – powodują, że zaczynamy się spieszyć, a zamówienia składamy byle jak. Mając czas i miejsce na spokojne dobranie sobie składników, spersonalizowanie kanapki itd., robimy się zwyczajnie bardziej rozrzutni.
Podobne obserwacje ma McDonald’s. Dzisiaj Amerykanie mają już kioski w 17 z 36 tys. restauracji.
Żuk podkreślał jednak, że unowocześnianie strony internetowej, projektowanie aplikacji i współpraca z agregatorami do zamówień jest niezbędna. Rynek dot. zamówień na miejscu rozwija się dzisiaj w przypadku Amrestu o 5 proc. rocznie. Zamówienia na wynos notują w tym czasie 10 proc. wzrost. A te, dokonywane za pomocą Internetu? O 50 proc. Podobne liczby można byłoby zapewne przytoczyć w przypadku innych sieci gastronomicznych. Nic dziwnego, że pyszne.pl, czy Uber Eats ledwo wyrabiają się dzisiaj z dowozami.
Transformacja Żabki
Nieco inaczej transformacja cyfrowa przebiega w Żabce. Szef jej rozwoju Tomasz Blicharski mówił o 54 mld bajtów, które zgromadziła sieć, a które przez długi czas leżały sobie odłogiem. Od pewnego czasu Żabka zaczęła jednak wykorzystywać wiedzę o klientach i przekuwać je w konkretne działania.
Dane zostały następnie przemielone dla setek kategorii produktowych z osobna i wdrożone dla całej sieci. Stało się to rok temu.
Na podstawie tych informacji Żabka stworzyła też mapę Polski, która uwzględnia 8,5 mln ulic. Jeżeli zastanawialiście się, kto decyduje o tym, gdzie powstaną kolejne sklepy to już znacie odpowiedź. Wskazuje je komputer, analizując tysiące czynników i dbając o to, by placówki się nawzajem nie kanibalizowały.