REKLAMA

Kuszą cię lukratywne inwestycje oferowane przez polskie banki i fundusze? Sprawdź, co właśnie ujawniła Bruksela

Przepłacamy bankom i ubezpieczycielom, którzy ściągają z nas prowizje o 40 proc. wyższe niż płacą firmy. I to za co? Za to, że nam jakiś „doradca” łaskawie coś sprzeda, ale wcale nic nie doradzi. A na dodatek jeszcze spróbuje wepchnąć zupełnie nieatrakcyjny produkt. Komisja Europejska idzie z tymi praktykami na wojnę.

Kuszą cię lukratywne inwestycje oferowane przez banki i fundusze? Sprawdź, co właśnie ujawniła Bruksela
REKLAMA

Działa, jakie właśnie wytacza KE, to zakaz naliczania prowizji przez banki i ubezpieczycieli od sprzedaży produktów finansowych i inwestycyjnych. Ale nie tyle od was nie będzie można pobierać tych prowizji, ile to banki i ubezpieczyciele nie będą mogli ich płacić pośrednikom, którzy te produkty wam sprzedają, jeśli nie oferują przy tym doradztwa.

REKLAMA

Wcale nie tak ostro, ale uderzenie jest, bo jeśli różnej maści pośrednicy, którymi wyręczają się instytucje finansowe, nie będą dostawać prowizji, to klient ostatecznie może mieć taniej.

Jak będzie taniej, to i o mieszkania może być łatwiej

Komisja Europejska najwyraźniej zorientowała się, że klienci nie dość, że wcale nie otrzymują uczciwego doradztwa, to jeszcze płacą znacznie więcej niż zapewne silniejsi od nich, doskonale rozeznani na rynku i uzbrojeni w sztab prawników inwestorzy instytucjonalni.

Konkretnie o 40 proc. więcej, bo według Brukseli o tyle wyższe są prowizje pobierane od inwestorów detalicznych niż od inwestorów instytucjonalnych. KE wskazuje też, że oferty, które otrzymują klienci, są często po prostu nieatrakcyjne.

I z tym zrobić? Na razie jeszcze żadnego zakazu nie ma, to dopiero propozycja KE, która została wpisana do całego pakietu zmian regulacji dotyczących produktów inwestycyjnych. Po co ? Wbrew pozorom wcale nie chodzi o większą ochronę konsumentów, co jest ostatnio modne, ale o sam rynek. KE chce spowodować, by Europejczycy więcej inwestowali, a rynki były bardziej efektywne.

Od siebie dorzucę, że pewnie gdybyśmy więcej inwestowali, mogłaby zostać zdjęta jakaś część presji z cen nieruchomości, które przecież w okresie niskich stóp procentowych były podbijane właśnie przez inwestorów szukających dobrej przystani dla swoich oszczędności. I to w całej Europie i na świecie, nie tylko przecież w Polsce.

Agencja Reuters przy okazji pokazała dane, z których wynika, że w 2021 r. tylko 17 proc. aktywów gospodarstw domowych znajdowało się w akcjach i obligacjach, czemu winne mają być ponoć właśnie wysokie koszty produktów inwestycyjnych.

Banki oczywiście się burzą, Niemcy też nie chcą zmian

REKLAMA

Na szybkie zmiany w prawie nie liczcie. KE zaproponowała zmiany w środę 24 maja, a już wiemy, że po pierwsze sprzeciw wyraziła branża finansowa, a po drugie, również całe kraje mówią „nie”. Takich rozwiązań nie chcą Niemcy, Francja i Włochy. Nikt się raczej nie zdziwił, że nie wszyscy przyklasnęli temu pomysłowi, więc od razu pojawił się plan stopniowy.

Unijna komisarz ds. stabilności finansowej chce ograniczenia wprowadzać stopniowo i w ten sposób udowodnić niedowiarkom, że takie rozwiązanie rzeczywiście przełoży się na obniżenie kosztów i zwiększenie skłonności gospodarstw domowych do inwestowania, a jak już to udowodni, wtedy zakaz wjedzie w pełnej krasie. Najwcześniej za trzy lata. Cóż, lepiej późno niż wcale.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA