Takiej drożyzny nie oglądaliście, odkąd Balcerowicz był w rządzie. W piątek wyrok, który zmrozi Polaków
W piątek o dziesiątej poznamy wstępne dane o inflacji w Polsce. Z prognoz wynika, że CPI dobije w okolice 15,5 proc. A to oznacza najwyższy odczyt od ponad ćwierć wieku. Szukając punktu odniesienia, musimy się zatem cofnąć się do burzliwej, między innymi pod względem danych o inflacji, końcówki dwudziestego wieku, czyli do czasów, kiedy w rządzie brylował Leszek Balcerowicz.
Inflacja w Polsce może osiągnąć najwyższy poziom od marca 1997 r. – wynika z mediany prognoz ekonomistów. Wzrost cen towarów i usług wyniósł wówczas 16,6 proc. i była to końcówka zjazdu z hiperinflacyjnych szczytów przełomu lat 80. i 90. W najgorszym okresie ceny rosły z prędkością dźwięku 1200-1250 proc. rok do roku (luty, marzec, kwiecień 1990 r.), dopóki nie zaczął działać plan Balcerowicza.
W maju 2022 r. inflacja wzrosła 13,9 proc. Konsensus wyliczony przez PAP Biznes zakłada, że CPI w czerwcu wzrósł o 15,5 proc. MacroNext spodziewa się 15,6 proc. Ale kiedy przyjrzymy się odczytom inflacji w 2022 r. i prognozom, to okaże się, że rynek rzadko kiedy tak często nie doszacowuje danych GUS.
Można więc się spodziewać, że w piątek będzie podobnie, a nawet jeśli prognozy będą różnić się o punkt procentowy, to niewiele to zmieni. Drożyznę będziemy mieć i tak największą od początku 1997 roku.
Taka sytuacja: kilka miesięcy później, w październiku 1997 r., do rządu Jerzego Buzka jako wicepremier i minister finansów wszedł prof. Leszek Balcerowicz (jeśli dobrze pamiętam trzeci raz od 1989 r.). Przypadek?
Hiperinflacja nam nie grozi, ale benzyna i diesel dopalają wzrost CPI
No dobrze, to teraz kilka słów o tym, co nas czeka w piątek. Prognozy ekonomistów Santandera są zbieżne z konsensusem.
Ekonomiści Pekao obstawiają wynik wyższy niż 15,5 proc., między innymi z racji niskiej bazy rok wcześniej i oczywiście utrzymującej się silnej presji cenowej.
Ekonomiści mBanku również nie ujawnili dokładnej prognozy, ale sądząc po tonie ich komentarza, chyba spodziewają się odczytu bliższego 16 proc.
Szczyt inflacji dopiero przed nami
Co ciekawe eksperci ING, którzy kilka miesięcy temu zmrozili Polaków, zapowiadając wzrost inflacji do 20 proc., uważają, że w czerwcu odczyt GUS nie będzie wyższy niż 15,5 proc.
Podobnie jak inni eksperci głównego winnego upatrują w rosnących cenach paliw oraz towarów i usług, które uchodzą za najbardziej odporne na wahania.
Co nas czeka w najbliższych miesiącach? Tu zdania są podzielone. Analitycy Credit Agricole spodziewają się szczytu inflacji już w lipcu.
Z kolei prof. Marek Belka, były prezes NBP, uważa, że najwyższy poziom inflacja osiągnie po wakacjach.
Gdyby były premier miał rację, zbliżylibyśmy do danych z końca 1996 r., kiedy inflacja oscylowała wokół 20 proc. rok do roku.