REKLAMA

Nie tak dawno w Polsce mieliśmy inflację ponad 1000 procent. Nie było sensu zapamiętywać cen

Słowo „inflacja” znają wszyscy, ale czy pamiętacie o hiperinflacji? W 1990 roku to zjawisko niszczyło w Polsce rodzinne budżety i wymazywało oszczędności życia. Ceny zmieniały się codziennie, a klienci łapali się za głowę, słysząc, ile przyszło im zapłacić. Hiperinflacja pojawiła się historii polskiej gospodarki dwa razy. (Fot. Sludge G/Flickr (CC BY-SA 2.0)

Inflacja w Polsce. Straszy nas widmo 10 proc., a kiedyś przerabialiśmy ponad 1000 proc!
REKLAMA

W gospodarce rynkowej ceny towarów i usług ciągle się zmieniają: jedne rosną, inne spadają. Jednak o inflacji mówimy dopiero wtedy, kiedy mamy do czynienia z powszechnym wzrostem cen, a nie z podwyżkami dotyczącymi tylko niektórych dóbr. Kiedy dochodzi do inflacji, za tę samą kwotę można kupić coraz mniej. Innymi słowy, inflacja powoduje, że z czasem wartość pieniądza spada.

REKLAMA

W ostatnich dniach inflacja stała się jednym z głównych tematów w naszych domach. Nie sposób przypomnieć przy tej okazji hiperinflacji, która pustoszyła portfele Polaków trzydzieści lat temu. Pojawiła się po załamaniu się gospodarki PRL, na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku. NBP łatał wówczas wydatki budżetu dodrukiem pieniędzy.

W 1989 roku Polska znajdowała się w kryzysie gospodarczym. W sierpniu 1989 inflacja wyniosła 39.5 proc., w październiku 54.8 proc. Ale była to tylko przygrywka. Na skutek działań rządu Mieczysława Rakowskiego, zwłaszcza urynkowienia cen żywności i indeksacji płac, wystąpiło zjawisko hiperinflacji. W lutym 1990 w stosunku do lutego 1989 inflacja w Polsce wyniosła 1183,1 proc.

Styczeń, który pustoszył kieszenie Polaków

O tym w jak szalonym tempie zmieniały się wówczas ceny i jak wyglądały zakupy, przeczytać można na łamach gazet z tamtych dni. „Głos Pomorza”, lokalna gazeta wychodząca na Pomorzu, w wydaniu z 9 stycznia 1990 r. tak opisywała sytuację:

Jeszcze nie zdążyliśmy się przyzwyczaić do nowych cen mięsa i wędlin, a już są następne. Tym samym jest to trzecia podwyżka w tym roku! Niesamowite tempo zważywszy, że wczoraj był dopiero szósty dzień pracy w 1990 roku. Podczas sobotniego rekonesansu po koszalińskich sklepach w wielu miejscach kierownicy mówili, że spodziewają się nowych cen. Klienci koncentrowali się jednak na robieniu zapasów masła i alkoholu. Średnio ceny mięsa i wędlin wzrosły wczoraj, 8 bm. o 22 proc.

W tej samej gazecie, w wydaniu z 19 stycznia 1990 r. czytamy: Ceny rosną niemal z dnia na dzień i żaden z kierowników sklepu bez zajrzenia do faktury nie potrafi powiedzieć, ile co kosztuje. Także kasjerki obłożone są „ściągami”, bo bez nich nie mogłyby pracować. Nikt nie jest w stanie zapamiętać cen i nawet o to się nie stara, gdyż byłoby to niepotrzebnym obciążeniem. Najgorsze jednak jest to, że nie można przewidzieć, ile w tym miesiącu trzeba będzie wydać na życie. Jeszcze przedwczoraj bochenek chleba mazowieckiego kosztował w słupskich „Delikatesach” 2350 zł, a już w czwartek żądano zań o 1200 zł więcej.

Jak dodaje gazeta, w Warszawie w tym samym dniu bochenek zwykłego chleba „skoczył” z 1800 na 2600 zł. W stolicy za drożdżówkę płaciło się 330 zł, a po podwyżce — 480 zł.

Hiperinflację zdławiono planem Leszka Balcerowicza, ministra finansów w rządzie Tadeusza Mazowieckiego. Kurs amerykańskiego dolara w chwili uruchomienia planu Balcerowicza wynosił 9500 złotych. Po zdławieniu hiperinflacji, do maja 1991 r. utrzymywano kurs sztywny. Przez następne lata kurs dolara wobec złotego powoli i coraz wolniej rósł, bezpośrednio po przeliczeniu w związku z denominacją na nowe złote – wynosił 2,43 zł.

Hiperinflacja pokonana złotówką

Polskę hiperinflacja dotknęła jednak dwukrotnie. Pierwszy raz – kilka lat po odzyskaniu niepodległości, po 1918 r.

Od 1918 do 1923 r. Polska borykała się z nadmiernym deficytem budżetowym, sięgającym 155 proc. PKB w 1921 r. i 94 proc. w 1922 r., napędzającym inflację. Na początku 1923 r. inflacja obowiązującej wówczas w Polsce waluty – marki polskiej (skrót: mkp) – nabrała rozpędu. Jej kurs spadł z 9 mkp za 1 dolara amerykańskiego w 1918 r. do 6 375 000 mkp za dolara pod koniec 1923 r. 

Gospodarkę uratowała dopiero reforma walutowa premiera Władysława Grabskiego, który zastąpił polską markę, złotówką. Po II Wojnie Światowej inflacja dała się we znaki Polakom jeszcze w 1953 roku (42 proc.) i w 1983 roku (100,8 proc.).

Pengo czyli historia największej hiperinflacji

Największą hiperinflacją w historii była hiperinflacja na Węgrzech po zakończeniu II wojny światowej. W 1946 roku największym nominałem był banknot 100 000 000 000 000 000 000 (100 trylionów, jedynka z 18 zerami) pengő.

Inflacja wyniosła 41 900 000 000 000 000 (41,9 biliarda) proc. w skali miesiąca, co oznaczało podwajanie się cen przeciętnie w ciągu każdych 15 godzin. Gdy w sierpniu 1946 roku wprowadzono tam forinta, przyjęto przelicznik 1:400 000 000 000 000 000 000 000 000 000, co oznacza, iż jeden forint otrzymał wartość czterystu tysięcy kwadrylionów pengő.

Podczas wojny towarzyszącej rozpadowi byłej Jugosławii w pierwszej połowie lat 90. inflacja sięgała 100 proc. dziennie. W Zimbabwe w 2008 r. przeprowadzono denominację w stosunku 10 000 000 000:1 (dziesięć miliardów do jednego), aby ograniczyć skutki hiperinflacji osiągającej w tym czasie 2,2 mln proc. rocznie.

Jak bada się inflację w Polsce?

W Polsce aktualne dane na temat stopy inflacji podaje Główny Urząd Statystyczny w ujęciu rocznym, półrocznym, kwartalnym oraz miesięcznym. Wskaźniki te są obliczane na podstawie badania cen towarów i usług konsumpcyjnych na rynku detalicznym oraz badania budżetów gospodarstw domowych, dostarczającego danych o przeciętnych wydatkach na towary i usługi konsumpcyjne. Dane te wykorzystywane są do opracowania systemu wag, tzw. koszyka inflacyjnego.

REKLAMA

Przykładowo w 2021 roku największą kategorią w koszyku inflacyjnym stanowi kategoria „żywność i napoje bezalkoholowe”, która wypełnia 27.8 proc. koszyka.


REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA