Czy Zachód dotrze do serca Rosjan przez żołądek? Ceny nad Wołgą osiągnęły krytyczny poziom
Jeszcze w grudniu 2021 r., kiedy świat raczej nie brał na poważnie rosyjskiej agresji na Ukrainę, Putin stwierdził, że największym kłopotem dla Rosji i jej mieszkańców jest bardzo wysoka inflacja. Od ponad miesiąca, kiedy Rosjanie starają się zająć Ukrainę, ten temat zdecydowanie przycichł.
Rosyjska propaganda ma teraz ręce pełne roboty także z umniejszaniem kosztów prowadzonej wojny, łącznie z rosnącą każdego dnia liczbą ofiar po stronie Rosji. Na inflację nie ma miejsca, zwłaszcza że Rosjanie przyzwyczajeni są przez dziesięciolecia do zaciskania pasa i byle podwyżki wrażenia na nich większego nie zrobią.
Inflacja w Rosji coraz bardziej przypomina kryzys z 1998 r.
Jeszcze w połowie marca Reuters informował, że inflacja w Rosji wzrosła do 12,54 proc., najwyższego poziomu od 2015 r. Tymczasem jeszcze w styczniu 2022 r. inflacja wyniosła 0,99 proc. W ujęciu rocznym urosła do 8,80 proc. w lutym. Liczony wzrost cen towarów i usług w ciągu ostatnich 60 miesięcy wynosi już 26,92 proc., a w ciągu ostatniej dekady nawet 90,72 proc. I z tygodnia na tydzień jest pod tym względem coraz gorzej. The Economist zauważył, że inflacja w Rosji dodatkowo przyspieszyła przez wojnę w Ukrainie i jest już na poziomie ostatni raz widzianym blisko ćwierć wieku temu.
Warto przypomnieć, że kryzys ekonomiczno-gospodarczy w Rosji z 1998 r. też w głównej mierze wywołała wojna, ta w Czeczeni. Jeszcze w 1995 r. wyliczano, że każdy dzień tej wojny kosztował rosyjską gospodarkę ok. 30 mln dol. W sumie przymuszanie Czeczeni do rosyjskiego posłuszeństwa miało kosztować 5,5 mld dol., co w tamtych czasach stanowiło 1,4 proc. PKB Rosji. Ale świat wtedy postanowił realnie pomóc Rosji.
W lipcu 1998 r. Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy zatwierdzili pakiet finansowy dla Rosji wart 22,6 mln dol. A już w sierpniu rosyjski rząd zdewaluował rubla, nie spłacił długu krajowego i ogłosił moratorium na spłatę długu zagranicznego. Coraz bardziej napięta sytuacja gospodarcza miała też wpływ na zmianę warty w Moskwie. W grudniu 1999 r. Borys Jelcyn zrezygnował z funkcji prezydenta Rosji i do czasu spisania nowych wyborów jego następcą został Putin.
Rosjanie będą przepłacać
Jarosław Romańczuk odradza jednak porównywanie tamtejszej sytuacji z obecną. Niewypłacalność może się zdarzyć, ale nie wpłynie to na zachowanie Kremla, ponieważ postawił on wszystko na jedną kartę - uważa ekonomista.
Przypomina przy okazji sytuację w Argentynie, która już osiem razy miała się nie wywiązywać ze swoich międzynarodowych, finansowych zobowiązań, Ale 3 proc. tamtejszej ludności cały czas żyje całkiem nieźle. Tyle wystarczyło, żeby utrzymywać aparat władzy.
Ekonomista przewiduje, że już całkiem niedługo Rosjanom przyjdzie do wyboru albo przepłacać za niskiej jakości produkty krajowe lub białoruskie albo płacić też więcej, ale tym razem na czarnym rynku.
Inflacja nie pozbawi Putina władzy
Jarosław Romańczuk twierdzi, że rosyjski rząd szacuje, że w 2022 r. inflacja może wynieść 69,72 proc. Ale realnie może to być znacznie więcej.
Zwraca też uwagę, że wojna w Ukrainie zjadła jakieś 400 mld dol., które posiadali Rosjanie w papierach wartościowych.
Najbardziej mają ucierpieć pracownicy państwowi, emeryci i osoby ubogie.
Ale studzi zapał, że dzięki temu będzie coraz silniejsza wewnętrzna presja, żeby agresję na Ukrainę wreszcie zakończyć.