Nowe oblicze inflacji. Podobno dostają z ZUS-u krocie, a potem oddają się wyuzdanej konsumpcji
O czternastce, czyli świadczeniu dla najsłabiej sytuowanych emerytów, można by pewnie powiedzieć wiele złego. Podnoszony przeciwko bonusowi zarzut mówiący o nakręcaniu inflacji jest jednak najsłabszym z nich. Chyba że chcemy, by schładzanie koniunktury polegało na tym, że Polaków nie będzie stać na bułki i masło jednocześnie.
Ekonomiści lamentują nad zasadnością przyznawania emerytom trzynastek i czternastek w tym roku. Bo rząd drukuje w ten sposób pusty pieniądz. I wychodzi na to, że wysiłki Rady Polityki Pieniężnej zmierzające do gaszenia szalejącej inflacji wsiąkają jak krew w piach.
Według tej narracji RPP najpierw pogrąża kredytobiorców windując stopy procentowe, by chwilę później przebrzydły rząd rozdał pieniądze starszym ludziom.
Jeden z takich głosów pojawił się ostatnio w „Gazecie Wyborczej". Antoni Kolek, szef Instytutu Emerytalnego pomstuje na czternastkę.:
Wiadomo.
Ci starsi ludzie, jak to polscy emeryci, rzucą się w wir konsumpcji
Zakorkują biura turystyczne, wykupując ostatnie wycieczki do Tunezji i na Riwierę Francuską. Wydłużą i tak niemiłosiernie długie kolejki oczekujących na nowe samochody i rowery. Wyremontują sobie mieszkania, a resztę rozdadzą wnuczkom, by ci mogli konsumować jeszcze bardziej.
Jestem ciekaw, czy ktoś naprawdę wierzy w taki scenariusz. Nie, żeby o czternastej emeryturze nie dało się napisać niczego negatywnego. Można poskarżyć się, że rząd powiększa deficyt budżetowy, ponarzekać, że w ten sposób nie zachęcimy Polaków do dłuższej aktywności na rynku pracy. Ale inflacja? Serio?
Głównym beneficjentem czternastki są starsze osoby pobierające emeryturę do wysokości 2900 zł brutto. To około 2600 zł na rękę. Górny próg uprawniający do wyciągnięcia ręki po całość czternastej emerytury, która wynosi 1217,98 zł na rękę. Trzeba jednak pamiętać, że emeryci na ogół dostają od państwa zdecydowanie mniej. W 2021 r. średnia wysokość świadczeń wyniosła 2,4 tys. zł netto.
Co więcej, czternastka w wielu przypadkach będzie dodatkiem do najniżej ustawowej emerytury - 1338,44 zł brutto, czyli trochę ponad 1200 zł na rękę. Realnie wystarcza to na opłacenie czynszu i rachunków, pod warunkiem, że mieszka się w bloku. Fundusze, które zostają na wyżywienie są naprawdę symboliczne, coś w granicach 500 zł. Wiara w to, że emeryci postanowią roztrzaskać całą czternastkę, by użyć życia jest w tym kontekście naprawdę absurdalna.
Mam wrażenie, że krytycy dosypywania emerytom dodatkowych pieniędzy widzieliby walkę ze wzrostem cen mniej więcej w taki sposób: żywność drożeje, Polaków nie stać na bułki i masło jednocześnie. Z tego drugiego rezygnują, co wywołuje spadek popytu i w konsekwencji obniżenie oczekiwań finansowych, jakie producenci żywią wobec konsumentów. Efekt? Masło tanieje. Profit.
Być może jest to jakiś sposób, choć terapia szokowa Leszka Balcerowicza wydaje się przy nim aktem humanitarnym. Zauważyła to zresztą również opozycja. Posłowie i posłanki KO oraz Lewicy zgodnie zagłosowali za czternastkami (wstrzymała się tylko Konfederacja), powołując się na dobiegające do nich historie emerytów wybierających między lekami, a opłatami za czynsz.
Z inflacją walczymy dalej, ale od emerytów wara
Próba przyklejenia inflacji twarzy polskiego emeryta to zagranie poniżej pasa. W tej nierównej potyczce ze spiralną cenową bardziej przysłużyłaby się klasa średnia, rezygnując z wycieczek, zastępując samochody komunikacją miejską, czy ograniczając się w marketach do niezbędnych wydatków.
Albo po prostu rezygnując z remontów, wesel i wielu innych rozrywek, na które według raportu Santander Banku Polacy chcą się porwać jeszcze tej wiosny. I to częściowo na kredyt.