Najazd górników na Warszawę? Ponad 15-proc. podwyżka może ich powstrzymać
Najpierw zarząd JSW w ogóle nie chciał słyszeć o żadnych podwyżkach. Bo może i spółka rzeczywiście ma rekordowe zyski, jak wskazują to związkowcy, ale czasy są ciężkie i nie ma co rozdawać pieniędzy lekką ręką. I zamiast wyższych pensji miała być jednorazowa nagroda, wypłacona w sierpniu 2023 r. Górnicy jak to usłyszeli, to się wściekli i zapowiedzieli najazd na Warszawę. W końcu musiało pewnie interweniować Ministerstwo Aktywów Państwowych, bo nagle obie strony potrafiły się dogadać. I stanęło koniec końców na nieco mniejszej podwyżce, niż wnioskowali związkowcy.
Słyszycie to głośny uff? To mieszkańcy Warszawy właśnie odetchnęli z ulgą. Bo przynajmniej w najbliższym czasie nie będą świadkami kolejnej górniczej rozróby w stolicy. Związkowcy z JSW planowali pikietę pod siedzibą resortu aktywów państwowych. Bo tylko w ten sposób mogli nakłonić zarząd swojej spółki do zmiany stanowiska. A nie było to wcale łatwe zadanie. Przez tygodnie argumenty o tym, że JSW w 2022 r. zarobiła krocie i dobrze byłoby się tym rekordowym zyskiem podzielić też z załogą, trafiały jak grochem o ścianę. Szefostwo proponowało jedynie jednorazową nagrodę i nie chciało zgodzić się na nic więcej. A związkowcy chcieli 25-procentowej podwyżki, naliczanej od stycznia 2023 r. Stąd pomysł, żeby złożyć wizytę u wicepremiera i szefa aktywów państwowych Jacka Sasina. Górnicy mieli nadzieję, że przyjmie ich z otwartymi ramionami.
Górnicy z JSW dostaną podwyżki, pikiety nie będzie
I kiedy kolejne spotkania ostatniej szansy nie przynosiły w sprawie żadnego przełomu, można było zacząć odliczać powoli dni od wizyty górników w Warszawie, co miało nastąpić w piątek, 10 lutego. Zarząd spółki twardo stał przy swoim, mimo że górnicy wyliczyli, że JSW zarobiła w ub.r. 7-7,5 mld zł. Tylko w trzecim kwartale ub.r. zysk netto jednostki dominującej Grupy JSW wyniósł 2,136 mld zł. A rok wcześniej w tym okresie to było raptem 252,6 mln zł.
Koniec końców nie obeszło się bez interwencji rządu. Bo nagle okazało się, że obie strony mogą się bez problemu dogadać. I stanęło na podwyżce pensji na poziomie 15,4 proc. - czyli dokładnie tyle samo, co wcześniej w przypadku pracowników PGG, Tauron Wydobycie i Węglokoks Kraj. Takie same wzrosty pensji wynegocjowali także ostatnio pracownicy Bogdanki. Wynegocjowany wzrost płac ma kosztować JSW jakieś 580 mln zł. Do tej pory średnie wynagrodzenie w spółce wynosiło 10,7 tys. zł brutto.
Pensje będą już wyższe, a co z deputatem węglowym?
Licząc ostatnie miesiące, to już druga podwyżka pensji pracowników JSW. Przecież w ub.r. ich wynagrodzenia wzrosły o 10 proc. A w lipcu 2022 r. wypłacono im jednorazową odprawę w wysokości od 13 tys. do 19 tys. zł brutto. Ale to jednak wcale nie znaczy, że w JSW teraz panuje całkowity spokój, a między zarządem spółki a związkowcami nie ma już żadnych nieporozumień. Do załatwienia jest jeszcze jedna sprawa: wysokość deputatu węglowego, czyli posiłku profilaktycznego dla załogi. Ponad rok temu ich wartość wzrosła z 21 do 30 zł. W grudniu pospinano porozumienie, na podstawie którego jeden deputat ma być wart 52,35 zł. Być może mniejsze podwyżki pensji od tych, których żądali związkowcy (25 proc.) będą miały jeszcze jeden swój koszt.