Koniec węgla w Polsce? Zobaczcie, co się stało z JSW. Wojna na Ukrainie sytuację w Polsce do góry nogami
Na giełdzie w poniedziałek obłowili się ci, którzy stawiali na sektor górniczy i branżę związaną z militariami. Mimo że poniedziałek zapowiadał się jako dzień rzezi na rynkach, część sektorów zyskuje na wojnie Rosji z Ukrainą, więc panice się nie poddaje. Kiedy rano cały warszawski parkiet świecił się na czerwono, akcje Lubawy, Bumechu, Bogdanki i JSW wystrzeliły, dając zarobić inwestorom już na dzień dobry po kilkadziesiąt procent.
WIG20 na otwarciu poniedziałkowej sesji zanurkował o ok. 4 proc., ale była to tylko reakcja paniczna i już po godz. 10.00 zaczął wychodzić na plus, a sesję zakończył na 1,5 proc. plusie.
Duża w tym zasługa spółek górniczych, w tym JSW -–producenta węgla koksowego i koksu – który ostatnio przeżywa raczej ciężkie czasy z punktu widzenia notowań giełdowych, aż tu nagle kurs wyskoczył i to już z samego rana, a sesję zakończył wzrostem kursu o prawie 18 proc.
Jeszcze mocniej wzrosły akcje producenta węgla kamiennego Bogdanka – o niemal 26 proc.
Prawdziwą gwiazdą poniedziałkowej sesji są jednak spółki Bumech i Lubawa. Bumech to również branża górnicza, bo spółka zajmuje się produkcją urządzeń i maszyn górniczych, natomiast Lubawa specjalizuje się w produkcji sprzętu i konfekcji dla służb mundurowych i sektora zbrojeniowego.
Akcje Lubawy wzrosły na poniedziałkowej sesji o 31,6 proc.
Walory Bumech podrożały o ponad 28 proc.
I o ile wzrostu cen akcji spółki, która produkuje dla wojska nie trzeba komentować, przyjrzyjmy się sektorowi energetycznemu.
Cały sektor energetyczny zaświecił się na zielono
Cały ten sektor na warszawskiej giełdzie zyskiwał podczas poniedziałkowej sesji, a WIG-Energia wzrósł o 11,4 proc. Najmocniej zyskuje PGE - o 15,6 proc., Enea - 14,1 proc., i Tauron - 13,01 proc.
Czy to dlatego, że nie będziemy już importować z Rosji gazu? Ropy? Węgla? Że trzeba będzie przestawić się w większym stopniu na własne źródła energii?
Oczywiście w dłuższym horyzoncie cała polityka energetyczna Europy się zmieni - tu nie ma już żadnych wątpliwości. Ale warto spojrzeć, co dzieje się na tym froncie teraz.
Owszem, ceny ropy w poniedziałek wyskoczyły ponad 100 dol. za baryłkę, ale po pierwszej nerwowej reakcji spadły poniżej tej granicy.
Owszem, holenderskie kontrakty na gaz zwyżkowały w poniedziałek rano o 36 proc., bo, jak podkreślają eksperci, Europa jest bardzo mocno uzależniona od Rosji, około jednej trzeciej dostaw gazu otrzymuje od Putina, a wiele z nich realizowane jest rurociągami przez Ukrainę. Cena z dostawą na kwiecień w poniedziałek rano przebiła 120 euro za megawatogodzinę, ale potem panika osłabła i cena spadła do poziomu ok. 100 euro. To jednak nadal wzrost o 10 proc. w porównaniu do cen sprzed weekendu.
Owszem, Niemcy - bardzo znaczący w Europie importer węgla ogłosiły już w piątek, że zaprzestaną zakupów w Rosji, a braki te uzupełnią zakupami głównie z USA, RPA, Kolumbii i Australii.
Dodatkowo przecież polski rząd tuż przed weekendem proponował przywódcom Unii Europejskiej, żeby unijne sankcje objęły import węgla z Rosji, ale ten pomysł nie przeszedł. Na razie.
Gaz z Rosji płynie jakby nigdy nic
Ale z drugiej strony rosyjskie surowce nie zostały odcięte od Europy i możliwe, że wcale nie zostaną odcięte szybko, a Europa będzie miała chwilę na przeorganizowane swojej polityki energetycznej. Dobrym przykładem jest to, co w tej chwili dzieje się z przesyłem gazu z Rosji, a ten w poniedziałek - mimo miażdżących gospodarkę Rosji sankcji - nadal płynie do Europy. A może właśnie dlatego.
W poniedziałek rano rosyjski państwowy koncern Gazprom poinformował, że zgodnie z życzeniem klientów wysyła gaz do Europy przez Ukrainę - przekazała agencja Reutera. Dodano, że jamalski gaz wraca rewersem z Niemiec do Polski.
Reuters informuje też, że inny rosyjski gazociąg - Jamał-Europa biegnący z kolei przez Białoruś i Polskę, przełączył się z powrotem w tryb rewersu w niedzielę rano i nadal dostarczał gaz z Niemiec na wschód do Polski i to na podwyższonym poziomie w poniedziałek rano.
Nie dla węgla, ale w sumie nie wiadomo od kiedy
Ceny węgla też wyskoczyły. W poniedziałek na giełdzie ICE notowania kontraktów terminowych na ten surowiec z dostawą w kwietniu rosły o 16 proc. do 252 dol. za tonę. To najwyższy poziom od października 2021 r., kiedy z kolei notowania były najwyższe od 14 lat. To dlatego spółki wydobywcze tak drożały w poniedziałek na GPW.
Polska importuje go w ostatnich dwóch latach na poziome ponad 12 mln ton, czego import z Rosji w ostatnim roku to 8,3 mln ton – wynika z danych Ministerstwa Aktywów Państwowych.
Jeszcze tuż przed inwazją Rosji na Ukrainę MAP twierdził:
Jednak już po ataku Rosji rzecznik rządu Piotr Müller powiedział, że Polska nie będzie importowała rosyjskiego węgla. Tylko że szczegóły tego odwrócenia się od rosyjskiego węgla nie są znane, więc to narazie deklaracja.
Wyceny spółek węglowych czeka na pewno jeszcze niejedna niespodzianka.
Wracając jednak do nieco dłuższego horyzontu, rewolucja energetyczna w Europie może wydarzyć się szybciej niż się wydawało, bo kraje Zachodu z dnia na dzień przyśpieszają swoje działania wobec agresywnej Rosji.
W poniedziałek po południu szef unijnej dyplomacji Josep Borrell powiedział w Brukseli:
Dodał, że wojna nie będzie czekać na procedury demokratyczne.
Żadne wiążące daty nie padły.