Czy zimą zabraknie nam gazu do ogrzewania? USA ostrzegają Europę przed grą Kremla Nord Streamem
Moskwa z dziecinną łatwością wystrychnęła na dudka Waszyngton i Berlin w sprawie gazociągu Nord Stream 2. Miało nie być manipulacji z dostawami gazu, a Gazprom wydaje się bawić w najlepsze. Co gorsza, to dopiero rozgrzewka. W USA już wiedzą co się święci i ostrzegają Europę, że w zimie może zabraknąć gazu na ogrzewanie domów.
Kiedy na początku września amerykański prezydent Joe Biden i odchodząca z urzędu niemiecka kanclerz Angela Merkel podpisali porozumienie, na mocy którego ustalili, że nie będzie żadnych sankcji w związku z budową Nord Stream 2, a w zamian Berlin zadba o to, żeby Rosja nie wykorzystywała swoich dostaw gazu jako broni gospodarczo-politycznej - śmiał się przez łzy cały świat. Starano się przypomnieć, kiedy to Stanom Zjednoczonym i Niemcom ostatnio udawało się trzymać Putina w ryzach. Niestety, bezskutecznie.
Przypuszczano jednak, że Putin swoje gazowe szachy rozłoży dopiero po uruchomieniu Nord Stream 2, co ma nastąpić za ok. 4 miesiące. Tymczasem okazuje się, że Moskwa nie chce tak długo czekać i gra z UE właśnie się rozpoczęła. USA ostrzegają, że m.in. przez ograniczone dostawy gazu z Rosji Europie może zabraknąć surowca potrzebnego do ogrzewania domów.
„Jeśli zima będzie chłodniejsza od przeciętnej, obawiam się, że w niektórych częściach Europy nie będziemy mieli wystarczającej ilości gazu do ogrzewania” – stwierdził w wywiadzie dla Bloomberg TV Amos Hochstein, starszy doradca ds. bezpieczeństwa energetycznego w amerykańskim Departamencie Stanu.
Gazprom na razie nie zwiększy swoich dostaw
Hochstein uważa, że dostawy gazu z Rosji do Europy są „niewytłumaczalnie niskie w porównaniu z poprzednimi latami i tym, co mają do zrobienia”. Przyznaje jednocześnie, że to gra Rosji, która obecny kryzys energetyczny chce wykorzystać do wzmocnienia swojej pozycji. Czyli Moskwa robi dokładnie to, o czym parę tygodni temu wspominali Biden i Merkel i całemu światu (a przede wszystkim Europie) obiecywali, że na to Putinowi nie pozwolą.
Rosyjski prezydent słowne uwagi przyjmuje ze szczerym uśmiechem i gra dalej w swoją grę. Do rekordowo opustoszałych magazynów gazu w Europie dorzuca ograniczone dostawy Gazpromu. W poniedziałek minął termin na zgłoszenie ewentualnie większych przepustowości na październik, z czego rosyjski koncern nie skorzystał. Eksperci wskazują, że w tej taktyce Gazpromu chodzi też o zabezpieczenie własnych tyłów. Dla Rosjan teraz korzystniejsze jest uzupełnianie swoich zapasów gazu i tak robią. W efekcie gazociąg jamalski wykorzystywany jest obecnie tylko w jakiś 30 proc. Popyt nadal więc będzie znacząco przeważał nad podażą, co będzie ciągle miało główny wpływ na cenę gazu.
Będzie tylko gorzej: z gazu przeniesie się na inne surowce
W Europie zaczynają się coraz bardziej bać, że kryzys energetyczny wyhamuje popandemiczną odbudowę gospodarek krajowych. Na rynku hurtowym w Holandii pobito nowy rekord: 75,32 euro za jedną megawatogodzinę. Nie inaczej jest w Wielkiej Brytanii, a w Niemczech mamy do czynienia ze stawkami niewidzianymi 15 i więcej lat. Goldman Sachs zwraca uwagę, że „zapasy gazu w Europie są już na najniższym poziomie od ponad dekady o tej porze roku, co powoduje wzrost kosztów produkcji energii elektrycznej”. Ale to tylko przedsmak tego, co ma nas czekać.
„Dynamika cen energii w Europie daje przedsmak tego, co czeka inne rynki towarowe, z rosnącymi deficytami i wyczerpującymi się zapasami prowadzącymi do podwyższonej zmienności cen. Niszczenie popytu jest jedyną opcją, aby przywrócić równowagę na rynkach” – przekonuje Jeff Currie, analityk Goldman Sachs.
Europejskie gazociągi przegrywają z Azją
Europa znalazła się w gazowej pułapce. Bo dla gierek prowadzonych przez Gazprom nie ma alternatywy. Jeszcze można było liczyć na zwiększone dostawy spotowe amerykańskiego gazu ziemnego, ale tutaj coraz większą przewagę zyskują kraje azjatyckie. Tam bowiem jest większa siła nabywcza. „Europa ma dostawy rurociągowe, a Chiny i Japonia nie mają opcji” - twierdzą amerykańscy dealerzy ciekłego gazu zimnego.
Co gorsza, jeżeli chodzi o dostawy gazu z USA, Europę oprócz Azji wyprzedziła też Ameryka Południowa.