Okres pandemii z surowymi obostrzeniami był bardzo trudnym okresem dla branży gastronomicznej w Wielkiej Brytanii i wiele pubów, barów i restauracji musiało zakończyć działalność. Choć zagrożenie epidemiczne dawno minęło, knajpy nie przestają bankrutować, ale o dziwo dzieje się to częściej w bogatym centrum Londynu niż gdziekolwiek indziej. Dlaczego?
Takie zaskakujące informacje przynosi raport „Hospitality Market Monitor” przygotowany przez firmę badawczą CGA and AlixPartners. Okazuje się, że liczba lokali gastronomicznych z pozwoleniem na sprzedaż alkoholu zmniejszyła się od marca 2020 roku w Wielkiej Brytanii o 12 proc. Jednak w samym centrum Londynu ten spadek wyniósł aż 15,6 proc.
Jak wyliczono, przekłada się to na 540 lokali gastronomicznych mniej w ciągu trzech lat. Oczywiście jest to wynik netto, czyli lokali zamknęło się o wiele więcej. Ogólna liczba zmniejszyła się w centrum Londynu właśnie o ponad pół tysiąca.
Liczba restauracji wciąż spada
Problem polega na tym, że – jak wskazuje BBC – spadająca liczba lokali gastronomicznych nie dotyczy tylko ubiegłych lat, ale ten proces trwa. Od grudnia zeszłego roku do marca bieżącego roku liczba lokali zmniejszyła się o 1 proc.
Przyczyn tego zjawiska jest wiele, ale wśród najważniejszych wymienia się spowolnienie gospodarcze i inflację. Nie tylko wpływa to na obniżenie siły nabywczej konsumentów, którzy przy okazji ograniczają wydatki, ale także uderza w same firmy. Wzrost kosztów energii czy składników powoduje, że rentowność wielu biznesów gastronomicznych mocno spada.
Polska gastronomia także w kryzysie
Branża gastronomiczna boryka się z problemami także w Polsce. Z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitora wynika, że na koniec marca gastronomia miała już ponad 800 mln zł przeterminowanych zobowiązań. Zadłużenie nie oszczędza żadnej ze specjalizacji, więc bankom i dostawcom pieniądze są winne wszelkie firmy - cateringowe, food trucki i restauracje.
Z badania „Problemy finansowe i zadłużenie Polaków” zrealizowanego dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor wynika, że wśród tych, którzy chodzą do barów czy restauracji, albo zamawiają posiłki do domu, niemal połowa wydaje obecnie mniej na ten cel. Największe cięcia w tym zakresie wprowadziły osoby między 35. a 44. (51 proc.) oraz 45. i 54.
Z badania „Problemy finansowe i zadłużenie Polaków” zrealizowanego dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor wynika, że wśród tych, którzy chodzą do barów czy restauracji, albo zamawiają posiłki do domu, niemal połowa wydaje obecnie mniej na ten cel. Największe cięcia w tym zakresie wprowadziły osoby między 35. a 44.(51 proc.) oraz 45. i 54. rokiem życia (43 proc.).