Putin chciał postraszyć UE odcięciem dostaw gazu. Odpowiedź Brukseli wcisnęła Rosjan w ziemię
Od środy Gazprom znów zastopuje dostawy gazu do Europy przez Nord Stream 1. Ale przykrą niespodzianką dla Rosjan są coraz bardziej wypełnione magazyny gazu UE. W efekcie na giełdzie jesteśmy świadkami długo nie oglądanych zniżek.
Koszt ogrzewania domu gazem w 2023 r. wrośnie nawet do 25 tys. zł, a to oznacza kłopoty finansowe dla 2 mln gospodarstw domowych. Zamrożenie dla nich cen też nie jest najlepszym wyjściem z sytuacji. Kosztować miałoby to budżet nawet 60 mld zł. Zwłaszcza że to wyliczenia biorące pod uwagę obecną sytuację. Tak czy siak Gazprom właśnie doświadcza, że nie każda przerwa w dostawach surowca wpędza Europę w kłopoty.
Dostawa gazu: cena surowca zaczęła spadać, a nie rosnąć
Za chwilę będziemy świadkami kolejnego, całkowitego zamknięcia gazociągu Nord Stream 1 przez rosyjski Gazprom: od 31 sierpnia do 2 września. Powodem ma być konieczność przeprowadzenia prac konserwatorskich. Chociaż nikt nie ma wątpliwości, że tak naprawdę Kreml w ten sposób odgrywa się Brukseli za sankcje, a też cały czas gra na rozbicie unijnej solidarności względem rosyjskiej agresji na Ukrainie. To właśnie manipulacje z dostawami gazu, zapoczątkowane tak naprawdę rok temu, napędzają obecny kryzys energetyczny.
W pierwszej reakcji na zapowiedzi Rosjan o wstrzymaniu przesyłu gazociągiem Nord Stream 1 ceny zaczęły gwałtownie rosnąć. Ale tym razem zapowiedź Gazprom nie wywołała tsunami na giełdzie. Na giełdzie Dutch TTF Gas Futures 26 sierpnia za 1 MWh gazu trzeba było płacić ponad 339 euro. To absolutny rekord wszech czasów.
Dla porównania: pod koniec sierpnia 2020 r. 1 MWh gazu kosztowała ponad 14 euro, a na koniec sierpnia 2021 r. - niecałe 28 euro. I można było się spodziewać, że przy okazji zapowiedzi Gazpromu - gaz dalej będzie drożał. Tymczasem stało się coś całkowicie odwrotnego. Cena gazu wyraźnie spadła i obecnie za 1 MWh gazu trzeba zapłacić nawet mniej niż 260 euro. To spadek o ponad 23 proc. i to w zaledwie w kilka dni.
Magazyny gazu odpierają atak Gazpromu
Skąd to giełdowe zawirowanie i nagła obniżka cen gazu? Wojciech Jakóbik z BiznesAlert.pl sugeruje, że stało się tak za sprawą coraz bardziej wypełnionych magazynów gazu w krajach UE.
Jak obecnie ma się to wypełnienie magazynów gazu w UE? Faktycznie, nieźle. Obecnie średnia unijna (stan na 28 sierpnia) wynosi prawie 80 proc. (79,94 proc.). Pod względem procentowego wypełniania magazynów gazu niezmiennym prymusem w UE pozostaje Portugalia (100 proc.). Cały czas depcze jej po piętach Polska, która swoje magazyny ma wypełnione w 99,62 proc. Warto jednak w tym miejscu przypomnieć, że w sumie możemy pomieścić w nich jakieś 3,2 mld m sześc. gazu. A to zaledwie ok. 15 proc. naszego rocznego zużycia surowca, które szacowane jest na ok. 20 mld m sześc.
Obecnie, w ujęciu procentowym, w najmniejszym stopniu magazyny ma wypełnione Łotwa (54,97 proc.), Bułgaria (60,52 proc.) oraz Austria (65,64 proc.). Z kolei pod względem pojemności magazynów gazu prym w UE wiodą bezsprzecznie Niemcy, którzy mogą zebrać ok. 23 mld m sześc. (niecałe 243 TWh; obecnie ponad 83 proc. wypełnienia). Na drugim miejscu są Włosi (ponad 17 mld m sześc. lub ok. 193 TWh; 81,7 proc. wypełnienia), a na trzecim Holendrzy (ok. 12,7 mld m sześc. lub 141 MWh; 76,69 proc. wypełnienia).
Interwencja kryzysowa na rynku energii – oto odpowiedź Brukseli
Jak wylicza „Financial Times”: ze względu na popędzany przez rosyjską agresję na Ukrainie kryzys energetyczny cena energii elektrycznej w Europie wzrosła już 10-krotnie w stosunku do średniej z ostatnich dziesięciu lat, wraz z 14-krotnym wzrostem kosztów gazu. Coraz głośniej zaś o tym, że problemy z dostępem do drogiej energii to nie jest wyłącznie kwestia najbliższej zimy, a bardziej kolejnych lat.
O tym, jak sytuacja na rynku energii jest poważna, świadczy ostatni krok ze strony Unipera. Jeden z największych niemieckich zakładów energetycznych zawnioskował do banku KfW o zwiększenie o 4 mld euro obecnej linii kredytowej, wartej obecnie 9 mld euro. Na rozmowy z rządem zdecydowała się też austriacka Wien Energie, która zaczyna mieć problemy z finansowaniem działalności. Nic więc dziwnego, że Bruksela pracuje nad interwencją kryzysową na rynku energii. Chodzi o instrument awaryjny, który w razie potrzeby będzie można uruchomić w ciągu kilku tygodni.