REKLAMA

Długie dojazdy do pracy gorsze niż utrata ręki? Czego ci naukowcy nie wymyślą

Nie żartuję. To wnioski naukowców tym razem nie amerykańskich, ale skandynawskich. Choć utrata ręki przez pierwszy rok jest szokiem i zabiera nam więcej szczęścia niż stanie w korkach do pracy, to jednak w długim terminie jest dokładnie odwrotnie. A wiecie, że małżeństwa, w których choć jeden z partnerów dojeżdża do pracy co najmniej 45 minut, mają o 40 proc. większą szansę na porażkę w związku i rozwód? Zobaczcie, do jakich jeszcze wniosków doszli naukowcy.

Długie dojazdy do pracy gorsze niż utrata ręki? Ach ci naukowcy
REKLAMA

To nie są nowe badania, wiele wniosków nawet jest intuicyjnych, ale warto do nich wracać, kiedy idea 15-minutowych miast jest wyśmiewana przez większość, a w najlepszym wypadku bagatelizowana. I wrócił do nich właśnie aktywista Everyday Hero, czyli Orestes Maria Kowalski, w mediach społecznościowych.

REKLAMA

Stres, który ignorujemy

I można się czepiać metodologii i różnych innych szczegółów, ale i tak warto spojrzeć na wnioski raportu "Stress that doesn't pay: the commuting paradox”, czyli „Stres, który nie popłaca: paradoks dojazdów do pracy” opublikowanego kilka lat temu przez „Scandinavian Journal of Ecconomics”.

W uproszczeniu, zbadano poziom szczęścia ludzi, tracących czas na dalekie dojazdy do pracy i porównano go z dwoma skrajnymi scenariuszami: wygraniem na loterii albo utratą ręki. I owszem, w pierwszym roku utrata ręki jest wielką traumą, a wygrana na loterii wielkim szczęściem, przy których dojazd do pracy niknie.

Ale w kolejnych latach okazuje się, że z tych trzech scenariuszy najmniejszy poziom szczęścia występuje u tych, którzy notorycznie stoją w korkach w drodze do pracy.

Co prawda nastąpiło tu spore uproszczenie, bo badanie nie uwzględnia na przykład dojazdu rowerem albo komunikacją miejską, więc to nie argument za pracą zdalną, ale wyniki i tak są szokujące i to mimo że z góry można było zakładać, że długie dojazdy do pracy nikogo nie uszczęśliwiają. Ale że bardziej niż utrata ręki w jakimś wypadku?

Bóle, pleców, otyłość i rozwód

To, co jest również dość intuicyjne, to fakt, że jeden na trzech pracowników dojeżdżających do pracy ponad 1,5 godziny twierdzi, że w ciągu ostatniego roku cierpiał na dolegliwości szyi lub pleców. Albo, że osoby z długimi dojazdami do pracy częściej mają wysoki poziom cholesterolu, albo ich wskaźnik masy ciała wskazuje na otyłość. Poza tym długie dojazdy często powodują przygnębienie.

Ale słyszeliście, że inne badania pokazują, że małżeństwa, gdzie przynajmniej jeden z partnerów dojeżdża do pracy co najmniej 45 minut, mają o 40 proc. większą szansę na zakończenie się rozwodem?

I pomyśleć, że największymi wrogami 15-minutowych miast są ci, którzy w czasie ostatniej kampanii wyborczej chcieli zakazać rozwodów… Członkowie Konfederacji może więc powinni pomyśleć raczej o zakazie pracy z biura?

Więcej na temat pracy zdalnej przeczytasz tu:

Po co spać w biurze, jak można zarabiać 20 tys. zł?

Zostawmy te rozwody. Pod wpisem Everyday Hero pojawia się bowiem jeszcze jeden wątek: 

Podzielę swoją historią, od kiedy pracuję zdalnie i nie muszę dojeżdżać do pracy moje zarobki wzrosły z 5 k netto do 20 k netto (w 2 lata), bo zyskałem mnóstwo czasu na naukę nowych rzeczy plus odszedł stres i zmęczenie związany z pracą w biurze, co wyzwoliło mój potencjał

- pisze na platformie X Michal93.

Ściema? Internauta jest dość precyzyjny i mówi nawet, w jakiej firmie pracował:

Zaczynałem w finansach (EY), przeszedłem do IT, najpierw jako analityk biznesowo- systemowy, a potem Data Engineer.

Brzmi więc całkiem wiarygodnie.

REKLAMA

Co chcę przez to powiedzieć? Że rozpieszczeni pracownicy, którzy nie chcą wracać z home office po pandemii, może wcale nie są leniwi, ale ich pomysł na pracę po nowemu nie tylko uszczęśliwia ich samych, ale też wpływa pozytywnie na wyniki gospodarcze? I może dziadersi, którzy za wzór stawiają spanie w firmie (vide Elon Musk), powinni sami się już wysłać na księżyc, a jak się jeszcze nie da, to chociaż na Madagaskar.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA