Coinbase to największa, amerykańska platforma obrotu kryptowalutami, którą w przededniu debiutu na Nasdaq wycenia się na co najmniej 90 mld dol. Dla części inwestorów kupno jej akcji może być proxy do inwestycji w bitcoina.
Coraz więcej instytucji chce inwestować w bitcoina, ale nie każdy może. Regulacja prawne różnych krajów mogą zabraniać posiadania kryptowalut w portfelu inwestycyjnym np. funduszów powierniczych. Cześć z nich znalazła na to jednak odpowiedź: inwestują w notowane publicznie firmy, które kryptowaluty posiadają w swoim skarbcu.
Już w zeszłym roku stało się to udziałem MicroStrategy czy Square, a ostatnio również Tesli. Firma motoryzacyjna zainwestowała 1,5 mld dol. w bitcoina i zamierza rozpocząć przyjmowanie płatności w tej kryptowalucie.
Giełdowa wycena każdej ze spółek poszybowała w górę po ogłoszeniu większego zaangażowania finansowego w bitcoina. Podobnie zresztą jak i samej kryptowaluty, która w ciągu ostatnich kilku dni przeprowadziła udany atak na rekordową wycenę.
W ciągu ostatnich 24 godzin bitcoin urósł o 5 proc.
Tylko od początku roku wartość pojedynczej waluty zwiększyła się o ponad 100 proc. W momencie pisania tych słów bitcoina sprzedaje się już za 64,3 tys. dol.
Wycenę napędza giełdowy debiut Coinbase zaplanowany na środę. Wall Street już ostrzy sobie apetyt na największą giełdę kryptowalut.
Coinbase może wejść na giełdę nawet za 100 mld dol.
Coinbase ma za sobą świetny kwartał, zakończony przychodami w wysokości 1,8 mld dol. Firma zarobiła zaś pomiędzy 730, a 800 mln dol. Korzysta z niej 56 mln klientów.
Takich metryk może jej pozazdrościć niejeden fintech. Dla porównania, z Robinhooda korzysta 13 mln ludzi, a platformę wycenia się na 40 mld dol. Debiut Coinbase będzie zapewne co najmniej dwukrotnie większy. Giełda nie sprzeda przy tym nowych akcji, a dotychczasowi inwestorzy będą mogli upłynnić te, które obecnie posiadają.