Chiny zostaną bez rosyjskiego gazu? Fala konsekwencji okrąży cały świat
Rosja bardzo by chciała sprzedawać swój gaz zamiast UE to Chinom. Tylko że to obecnie wyjątkowo trudne zadanie. Z jednej strony nie ma odpowiedniej infrastruktury i ona też nie powstanie raptem w kilka miesięcy. Z drugiej - cały czas w Państwie Środka jest skomplikowana sytuacja epidemiologiczna. W dodatku chińska gospodarka jest na ostrym zakręcie nie tylko przez koronawirusa. Coraz bardziej o sobie dają znać długoterminowe zjawiska demograficzne. A przecież kłopoty Pekinu za chwilę mogą przelać się na cały świat.
Plan Putina był bardzo prosty: zakręcić kurek z gazem dla UE i skazać Europę na ciemności i mróz. Licząc po cichu przy okazji na coraz większe niezadowolenie społeczne, które koniec końców powinno złamać europejską solidarność (z wyjątkiem Węgier) względem Rosji. Równolegle Moskwa miała zbliżyć się z Pekinem i tam sprzedawać swoje osierocone po UE nadwyżki gazu, śmiejąc się w twarz unijnym sankcjom. Jak wskazują analitycy, tak skreślona strategia okazuje się paradoksalnie trudniejsza w wykonaniu po rozpętaniu przez Rosję wojny na Ukrainie. Jak zauważa Reuters, w najbliższych latach ten plan może okazać się wyjątkowo trudny do zrealizowania. Bo brakuje nie tylko potrzebnych do tego rurociągów i statków, ale i też samego gazu.
Gaz z Rosji zamiast do UE jednak nie dotrze do Chin?
Jak bardzo daleko Putin jest od realizacji swoich chińskich planów? Jeden z rurociągów cały czas jest w fazie rozruchu i dopiero za kilka lat przy pełnej przepustowości ma dostarczać w sumie 38 mld m sześc. gazu z Rosji do Chin. Na razie dostawy wynoszą 10 mld m sześc. To bardzo mało porównując z całym eksportem rurociągowym po stronie Rosji, który w 2021 r. wyniósł w sumie 210 mld m sześc. gazu. I też niewiele patrząc, ile gazu z Rosji kupiła UE w zeszłym roku: 155 mld m sześc. surowca. Owszem, w lutym Moskwa zawarła porozumienie z Pekinem na temat budowy nowego gazociągu. Jednak, by ukończyć tę inwestycję potrzeba jeszcze nawet 15 lat.
To może jakoś statkami Putin upcha w Chinach ten gaz, którego żałuje UE? Na to też są nikłe szanse. Rosja wszak potrzebuje nowych statków, które nie są objęte sankcjami, a które poradziłyby sobie z pokonaniem zimowych tras morskich. Zawsze można byłoby wybudować nowe, tylko że produkuje je Korea Południowa, która też włączyła się do antyrosyjskich sankcji. I jest jeszcze jeden kłopot: przyjmując, że Putin radzi sobie jakoś z tymi wszystkimi niedogodnościami losu, i tak byłby klops z transportem większych ilości gazu. Nie da się bowiem go skroplić baz zachodniej technologii. A takie koncerny, jak Shell czy TotalEnergies już się z tego wycofały.
Kłopoty energetyczne Chin to może być gwóźdź do trumny globalnej koniunktury
Rosja może mieć więc w najbliższym czasie spore problemy ze sprzedażą swojego gazu. Z pewnością odbije się to na coraz bardziej zdewastowanych finansach Moskwy, ale nie tylko. Oberwać przecież przez to rykoszetem mogą też Chiny. A wtedy fala konsekwencji może okrążyć cały świat. Zwraca na to uwagę Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Chiny są teraz w takiej sytuacji, że najmniej czego obecnie potrzebują, to jeszcze jakiś kłopotów energetycznych. Mamy tam do czynienia z krachem na rynku nieruchomości, spada wyraźnie PKB, rośnie bezrobocie i co gorsza: regularnie powracają drakońskie pandemiczne obostrzenia.
Koronawirus, demografia i polityka
Chiny cały czas zmagaj się z pandemią koronawirusa i na teraz trudno określić, kto wygrywa w tym starciu. Jak zauważa Bartosz Sawicki, lockdowny, które w tym roku obowiązywały m.in. w Szanghaju generującym 4 proc. krajowego PKB, skutkowały skurczeniem się gospodarki Chin o 2,6 proc. w ujęciu kwartał do kwartału.
Na początku września restrykcjami epidemiologicznymi objętych było m.in. ponad 20 milionów mieszkańców Chengdu, stolicy prowincji Syczuan. Ale to nie tylko polityka zerowej toleranci wobec COVID-19 rujnuje chińską gospodarkę. Ludowy Bank Chin wbrew ogólnoświatowym tendencjom nawet obniżył stopy procentowe.
Do tego wszystkiego dochodzą niepokojące dane demograficzne. Chińskie społeczeństwo starzeje się coraz szybciej. Liczba osób w wieku roboczym swój szczyt osiągnęła w połowie poprzedniej dekady. Z kolei pula mieszkańców prowincji, która mogłaby przenieść się do największych aglomeracji, jest na wyczerpaniu. Sytuacji nie uspokajają także napięcia polityczne, wśród których zdecydowanie na pierwsze miejsce wysuwa się sprawa Tajwanu i coraz gorętsza atmosfera między Pekinem a Waszyngtonem.
Czytaj także: USA ciśnie Polskę ws. atomu. Mamy 30 dni. Czas start!