REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Wielki hamulcowy polskiej energetyki trafi wreszcie do kosza. Prąd ma być tańszy

Wszyscy powinniśmy mocno trzymać kciuki, żeby rząd dotrzymał obietnicy i do końca czerwca wreszcie znowelizował nieszczęsną zasadę 10H. Bo jak wynika ze wspólnej analizy Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej i Instytutu Jagiellońskiego: im większy udział energii z lądowej energetyki wiatrowej, tym ceny prądu są mniejsze. Na razie jednak, bez zmiany przepisów, coraz bardziej na własnej skórze odczuwamy odwrotną relację, czyli za energię płacimy więcej, jak tylko mniej wieje.

24.05.2022
7:00
energetyka-wiatrowa-ustawa-Sejm
REKLAMA

Analiza PSEW i IJ Lądowa energetyka wiatrowa a ceny hurtowe energii elektrycznej na rynku spot w Polsce nie pozostawia nawet cieni wątpliwości. Wychodzi na to, że produkcja energii elektrycznej z farm wiatrowych na lądzie ma wpływ na hurtowe ceny energii elektrycznej w Polsce.

REKLAMA

Dane za okres od stycznia 2020 r. do marca 2022 r. wskazują na jednoznaczną relację: wyższy udział produkcji z lądowych farm wiatrowych w pokryciu krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną przekłada się na spadki jej cen na rynku spot.

Staramy się jako producenci energii odnawialnej obniżać tę cenę, ale niestety obecnie mamy za mało zielonych źródeł, które są w stanie realnie wpłynąć na ceny- komentuje Janusz Gajowiecki, prezes PSEW i jednocześnie przypomina, że obecnie to przede wszystkim węgiel i gaz określają w Polsce ceny energii na rynku spot.

Ceny prądu są wyższe im mniej wieje

Analiza wskazuje, że w 2021 r. średnia roczna cena energii na rynku spot wyniosła 398 zł/MWh. Tymczasem w grudniu 2021 r. moc zainstalowana z farm wiatrowych na lądzie w Polsce wyniosła 7 GW. W symulacji, w której ta moc równa się 0 GW - cena energii wyraźnie rośnie o kolejne 163 zł i wtedy 1 MWh kosztuje już 561 zł. Z kolei przy odwrotnym założeniu i podwojeniu mocy z wiatraków na lądzie do 14 GW - cena energii na rynku spot spada o 57 zł do poziomu 341 zł. Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego, przypomina o jeszcze jednym czynniku, który ma wpływ na cenę energii w Polsce.

Polski miks energetyczny zdominowany przez źródła węglowe wiąże się z wysokimi opłatami za prawa do emisji CO2. Jeszcze przed rokiem cena wynosiła ok. 20 euro za tonę CO2, a teraz ponad 80 euro - twierdzi.

Recepta na niższe rachunki: nowelizacja zasady 10H

Wychodzi więc na to, że można w Polsce zmniejszyć rachunki za prąd, o ile postawi się bardziej na rozwój lądowej energetyki wiatrowej. Tutaj jednak od 2016 r. Polska ma wielkiego hamulcowego, czyli zasadę 10H. Zgodnie z nią nowe turbiny na lądzie muszą być oddalone od zabudowań mieszkalnych o dystans odpowiadający co najmniej 10-krotnej wysokości wiatraka wraz z łopatami. 

Bez ustawy 10h, która odblokuje rozwój farm wiatrowych na lądzie nie jesteśmy w stanie pomóc Polakom obniżyć ich rachunki za prąd - stawia sprawę jasno Janusz Gajowiecki.

Eksperci uważają, że modyfikacja tych nieszczęsnych przepisów, przez które energetyka wiatrowa w Polsce nie może rozwijać się tak jakby mogła - pozwoliłaby stworzyć do 2030 r. nawet 10 GW z wiatru. W tym czasie z kolei nakłady inwestycyjne dotyczące budowy nowych farm sięgnęłyby nawet 80 mld zł.

Przybyłoby też 97 tys. miejsc pracy, a roczne emisje spadłyby w 2030 r. o 42 proc. w stosunku do 2020 r.

Zdaniem Marcina Roszkowskiego to właśnie zasada 10H jest winna temu, że od 2017 r. rozwój lądowej energetyki wiatrowej w naszym kraju praktycznie zatrzymał się w miejscu.

Główną przyczyną jest tzw. zasada 10h, która w praktyce zakazuje budowy farm wiatrowych na ok. 99 proc. powierzchni Polski. Przeciągający się brak decyzji o złagodzeniu drakońskich przepisów dla branży wiatrowej sprawia, że cała gospodarka i wszyscy Polacy mają ogromne problemy z wysokimi rachunkami za prąd – przekonuje Roszkowski.

Think-tank Ember idzie nawet o krok dalej i twierdzi, że takie jak do tej pory hamowanie energetyki wiatrowej koniec końców może uniemożliwić Polsce realizację unijnych celów klimatycznych do 2030 r.

Miesiąc z hakiem na liberalizację przepisów

Mimo takich blokujących przepisów, jak zasada 10H, polskie OZE i tak jest z roku na rok silniejsze. Jak podaje Fundacja Instrat 18 maja elektrownie słoneczne i wiatrowe wyprodukowały 23 proc. krajowej energii. Aż 6,6 GW pochodziło tylko z paneli słonecznych. Ale być może już niedługo nadrabiać zacznie też wiatr.

Wszak Ireneusz Zyska, wiceminister klimatu i środowiska, a także pełnomocnik rządu ds. OZE, obiecał w trakcie Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach, że liberalizacja przepisów dotyczących zasady 10H ma nastąpić do końca czerwca.

REKLAMA

Do tej pory prace nad nowelizacją trwały tak długo i było już kilka razy przekładane, bo równolegle były prowadzone w dwóch resortach: klimatu i środowiska oraz rozwoju i technologii. W drugiej połowie kwietnia całkowicie przejęły je Ministerstwo Klimatu i Środowiska.

Przypomnijmy, że proponowana nowelizacja zasady 10H utrzymuje podstawową minimalną odległość wiatraków od zabudowań, ale samorządy terytorialne zyskują w tym zakresie jednak zdecydowanie większą autonomię.

Tym samym w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego będzie można brać pod uwagę mniejszą odległość wiatraków od zabudowań mieszkalnych, przy czym nie może być to mniej niż 500 metrów.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA