REKLAMA

Brak Carlsberga w sklepach to pikuś. Rząd wpada na pełnej, teraz dopiero będzie zabawa

No i stało się – idziemy w stronę regulowanych cen i to w dodatku różnych dla każdego. Mowa o cenach gazu, bo już zaczynają się problemy i rząd najwyraźniej obawia się, że niektóre firmy z powodu jego wysokich cen mogą przestać produkować i zaczną padać jak muchy. I o ile brak piwa w sklepach to jeszcze nie dramat, o tyle już brak chleba, mleka i mięsa – owszem.

wegiel-Rosja-embargo-premier
REKLAMA

Ceny gazu zaczynają tak mocno odbijać się na biznesie, że w ostatnich dniach doczekaliśmy się najgorszego, firmy po prostu wstrzymują produkcję. Najpierw zrobiły to te produkujące nawozy – Grupa Azoty i należący do Orlenu Anwil. Zaraz potem dowiedzieliśmy się, że skoro firmy te zatrzymały produkcję, zabraknie też dwutlenku węgla, który jest produktem ubocznym, a który dostarczany jest producentom napojów gazowanych, w tym piwa. 

REKLAMA

I bach! Carlsberg Polska zaraz ogłosił, że też wstrzymuje produkcję, bo brakuje CO2. Branża mięsna alarmuje, że ma zapas CO2 potrzebnego m.in. do transportu i produkcji jedynie na 5-6 dni, a potem ubój trzody i drobiu również może stanąć.

Wszyscy się śmiali (przez łzy), że wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk powiedział, że ma już „jakieś tam pomysły”. Zabrzmiało źle, szczególnie że do rozwiązania tego problemu na front premier Morawiecki wysłał dwóch swoich ministrów – oprócz Henryka Kowalczyka, również Jacka Sasina, człowieka od zadań specjalnych w rządzie.

Ale ci co się jeszcze wczoraj śmiali, dziś zbierają pewnie szczękę z podłogi, bo dwaj wicepremierzy najwyraźniej się nie patyczkują i zamierzają uderzyć w problem z grubej rury. 

PGNiG zmuszone do rezygnacji z zysku

Business Insider dotarł do dokumentu z którego wynika, że premier może wydać decyzję, która zmusi PGNiG do sprzedawania gazu wybranym firmom lub branżom po kosztach. To miałoby uratować produkcję kluczowych produktów spożywczych. Mowa oczywiście o zakładach produkujących nawozy i związki azotowe, a również o producentach mięsa, mleka oraz o piekarniach.

Wróćmy do tego, co znaczy „po kosztach”. Cena gazu jest dziś dziesięciokrotnie wyższa niż rok temu, tymczasem premier zgodnie z pomysłem, który powstał w Ministerstwie Aktywów Państwowych, miałby nakazać PGNiG sprzedawać go wybrańcom po cenie nie wyższej niż średni koszt pozyskania gazu plus średni ważony koszt kapitału.

Oczywiście PGNiG nie miałby prawa odwołać się od decyzji premiera, tylko wykonać rozkaz natychmiast. Może się to stać nawet w przyszłym tygodniu. A jak wynika z nieoficjalnych informacji, premier Morawiecki wstępnie jest na tak.

PGNiG prowadzi rynkowy biznes, a tu przychodzi premier i każe zrezygnować z zysków i oddawać produkt innym firmom, tak by te mogły czerpać zyski. Wściekli są pewnie też akcjonariusze PGNiG, bo przecież to spółka notowana na giełdzie.

Patrzę sobie właśnie na jej wykres. Kurs oczywiście zjeżdża, ale na razie bez paniki, nie można jednoznacznie stwierdzić, czy to efekt prasowych doniesień.

Regulowane ceny dla producentów żywności stają się faktem

Pamiętacie, jak jeszcze na początku tego roku, jeszcze przed takiej Rosji na Ukrainę, wybuchła wielka dyskusja, że niby rząd w związku z inflacją planuje wprowadzić regulowane ceny żywności? Ależ się wtedy podniosło larum! Skandal! Komuna! To się wtedy nie mieściło w głowie.

REKLAMA

Dziś jesteśmy w innym świecie i nikogo to nie zdziwi. Właściwie to zaraz będziemy mieli regulowane ceny, tyle że niebezpośrednio żywności, ale dla producentów żywności. I to inne dla każdego, niektóre branże będą nadal płacić horrendalne ceny za gaz, inne kupią go po kosztach.

Przyzwyczajajcie się, bo w czasie turbulencji, jakie nas czekają, interwencje państwa będą tylko coraz większe. Ciekawe, jak w tym nowym świecie odnajdują się wychowankowie prof. Leszka Balcerowicza.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA