Albo kolacje po ciemku i rekordowe rachunki za prąd, albo rozwój OZE. Mamy jeszcze wybór
Zdaniem ekspertów z Instytutu Jagiellońskiego przez pandemię i wojnę na Ukrainie rynek energii stał się zdecydowanie mniej stabilny i obarczony większą niepewnością, niż miało to miejsce jeszcze w roku 2018 czy 2019. I to rozdygotanie ma z nami zostać na dłużej. W najnowszej analizie tylko w jednym scenariuszu zakładana jest w przyszłym roku obniżka cen energii na rynku hurtowym. Tak się stanie tylko i wyłącznie wtedy, o ile przyspieszy rozwój OZE w Polsce. W innym przypadku kryzys energetyczny będzie nas dalej dociskał do ściany.
W październiku tona węgla dla energetyki zawodowej kosztowała 545,13 zł, a dla ciepłownictwa - 1051,11 zł. A jeszcze rok temu to było odpowiednio: 246,37 zł i 320,29 zł. Z kolei dzienne ceny energii elektrycznej dnia następnego (TGeBase) są obecnie na poziomie 1065,56 zł za 1 MWh. Tymczasem jeszcze w sierpniu 2021 r., kiedy Gazprom zaczął manipulować dostawami gazu, 1 MWh energii była za mniej niż 400 zł. Jest więc wyraźnie drożej. Analitycy z Instytutu Jagiellońskiego postanowili sprawdzić, czy w przyszłym roku też będziemy płacić za energię jak za zboże i co trzeba zrobić, żeby tak się jednak nie stało.
Zbudowaliśmy trzy scenariusze rozwoju sytuacji na rynku energii w Polsce w 2023 roku i na ich podstawie przeprowadziliśmy modelowanie hurtowych cen energii elektrycznej spot w Polsce. Niezależnie od scenariusza nie można w całości uniknąć wpływu ostatnich lat na ceny paliw, a tym samym energii elektrycznej. Modelowane przez scenariusze wskazują co prawda na spadek hurtowych cen spot energii elektrycznej w Polsce w 2023 roku względem roku 2022, niemniej jednak ceny te pozostają znacznie powyżej poziomów z lat 2018-2021 - przekonuje Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego.
Polskie ceny energii elektrycznej w scenariuszu nr 1
Te trzy scenariusze przyjęte na przyszły rok przez Instytut Jagielloński biorą pod uwagę różny rozwój sytuacji międzynarodowej. W pierwszej prognozie eksperci przyjęli powrót do normalności. Przy takim założeniu już na początku 2023 r. będziemy świadkami pokojowego zakończenia rosyjskiej agresji na Ukrainę. W Polsce tym samym w przyszłym roku rozwój PKB ma mocno przekroczyć obecne przewidywania w tym zakresie. I dalej stawiać będziemy na rozwój OZE, tak przynajmniej zakładają analitycy IJ.
Wielkoskalowe moce wiatrowe i PV zakontraktowane w aukcjach OZE z kilku ostatnich lat zostają zbudowane w całości. Dynamika wzrostu mocy w prosumenckich instalacjach fotowoltaicznych pozostaje wysoka - czytamy w raporcie Instytutu Jagiellońskiego.
W takim przypadku cena węgla dla krajowych wytwórców energii elektrycznej spada najsilniej spośród wszystkich scenariuszy IJ. Wtedy kształtuje się na poziomie nieco wyższym niż średnia za ostatnie 5 lat. Jednocześnie należy brać pod uwagę, że w tym czasie nie zmieni się polityka energetyczno-klimatyczna UE, która dalej będzie nakierowana na dekarbonizację. Tym samym trzeba znowu przygotować się na stale rosnące koszty emisji CO2.
Czytaj też: Jak załatwić sobie tańszy prąd?
Międzynarodowa stabilizacja, czyli jest lepiej ale tylko trochę
Drugi scenariusz specjalistów z IJ zakłada swoiste status quo. Czyli w przyszłym roku nie dojdzie do pokojowych rozstrzygnięć między Rosją a Ukrainą, ale też Moskwie nie za bardzo będzie zależeć na eskalacji tego konfliktu. W takiej sytuacji analitycy zakładają bardzo umiarkowane tempo rozwoju PKB Polski w 2023 r. Możliwe jest też niedotrzymanie terminów budowy instalacji wiatrowych, które wygrały aukcje w ostatnich latach. Nie przewiduje się również projektów wiatrowych budowanych bez wsparcia rządowego.
Energetyka fotowoltaiczna dalej rośnie, chociaż mniej korzystny system rozliczania instalacji prosumenckich zniechęca potencjalnych nowych prosumentów do instalowania PV. Powstają nieliczne wielkoskalowe farmy PV - przewiduje scenariusz nr 2 IJ.
Na rynku paliw dalej jest wtedy nerwowo, ale jednak nie aż tak jak w 2022 r. I raczej nie ma ryzyka, że węgiel i gaz ponownie znajdą się na swoich cenowych szczytach. W Polsce zaś cena czarnego złota ma być podobna do średnich poziomów z 2022 r.
Brak gazu i drogi węgiel, czyli scenariusz nr 3
Zdecydowanie najgorszy rozwój wypadków przewiduje scenariusz nr 3 w raporcie Instytutu Jagiellońskiego. Wtedy wszak nie mamy do czynienia ani z uspokojeniem sytuacji, ani z jej stagnacją - tylko z eskalacją. W takim przypadku ceny nośników energii pozostają pod silną presją rosyjskiej próby sił, a inflacja w Europie i Polsce nie będzie opanowana, dławiąc wzrost gospodarczy. Nasz kraj przy okazji odnotowuje spadek PKB. Rozwój OZE też nie jest tak dynamiczny, jak to przewidują dwa poprzednie scenariusze. W takim przypadku w przyszłym roku węgiel jest nawet droższy niż teraz, gaz zresztą też. Do tego rynek boryka się z coraz większymi niedoborami tego surowca. Na najniższym poziomie są za to ceny kontraktów emisyjnych. Dlaczego?
Załamuje się wiara w politykę dekarbonizacyjną UE. W związku z wysokimi cenami paliw (oraz wyższą zmiennością) spekulanci grający na rynkach finansowych zmniejszają zaangażowanie finansowe w rynku CO2 - czytamy w raporcie IJ.
Zdaniem prezesa Marcina Roszkowskiego wydarzenia z ostatnich lat, tak czy siak, nie pozostaną bez wpływu na rok 2023. Bo rosnące zapotrzebowanie energetyczne też będzie miało swoją cenę.
Odbudowa sytuacji światowej wpłynie na wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną oraz powrót do celów dekarbonizacyjnych, co łącznie przełoży się na presję wzrostową na ceny energii - nie ma wątpliwości prezes IJ.