Spalanie węgla jeszcze nigdy nie było tak drogie. Ceny emisji będą katem polskiej energetyki
Po ustanowieniu nowego celu klimatycznego na poziomie 55 proc. redukcji emisji dwutlenku węgla odpowiednio zareagowała europejska giełda klimatyczna, czyli system handlu uprawnieniami do emisji ETS. W efekcie jeszcze nigdy spalanie węgla nie było tak drogie.
Do czasów, kiedy za tonę emisji CO2 przyszło płacić w granicach 5-6 euro już nie ma powrotu. Jeszcze w połowie września ceny oscylowały wokół 30 euro. Potem przyszło pandemiczne obniżenie zapotrzebowania energetycznego i spadły do poziomu 25 euro. Gdy jednak w UE ustalano nowy cel klimatyczny określający poziom redukcji emisji CO2 do 2030 r. względem roku 1990, pierwotnie ustalono 40 proc., ale na tym się nie skończyło.
W dobie ogłoszonej do 2050 r. neutralności klimatycznej UE i Nowego Zielonego Ładu przyjęte znacznie dalej idące rozwiązanie, czyli redukcję emisji na poziomie 55 proc. A skoro węgiel i produkt jego spalania stają się coraz mniej pożądane, to było jasne, że za chwilę będzie miało to swoje odbicie w ETS.
Decyzja zapadła w piątek, 11 grudnia i od tego czasu można było zaobserwować trend zwyżkowy, jeżeli chodzi o cenę emisji CO2. Na razie skończyło się na rekordowych 32 euro za tonę. Wpływa na to także to, że po pandemicznym szoku zaczynają otrząsać się poszczególne giełdy. DAX osiągnął już poziom ponad 13 500 punktów; z kolei japoński indeks Nikkei 225 jest notowany prawie 3000 punktów więcej niż przed koronakryzysem, a Amerykański Dow Jones przełamał w końcu barierę 30.000 punktów. I to cenowe ożywienie jak najbardziej dotyczy także ETS.
Ceny emisji CO2 rosną też z innych powodów
Nowy cel klimatyczny UE i giełdowe ożywienie to jednak niejedyne przyczyny wzrost cen, jeżeli chodzi o emisję CO2. Analitycy wskazują jeszcze co najmniej dwa powody takiej sytuacji. Otóż do końca stycznia 2021 r. UE nie zamierza sprzedawać w ramach ETS żadnych praw do emisji. To z kolei powoduje skurczenie liczby dostępnych certyfikatów, które tym samym - wedle podstawowych praw ekonomii - stają się obecnie droższe.
Nie bez znaczenia dla obecnych cen emisji CO2 ma być też strajk pracowników elektrowni jądrowych we Francji. Przez to na większych obrotach musiały pracować elektrownie wytwarzające energię o większej emisji CO2. Jeszcze inną przyczyną może być przerwa dostawy gazu z Norwegii.
Zdaniem ekspertów nie należy w tym kontekście zapominać o idących po grudzie negocjacjach UE i Wielkiej Brytanii. Wizja braku porozumienia i tym samym twardego brexitu jest znowu niebezpiecznie realna, co musi mieć wpływ na ceny, także te w ETS.
Co piąta polska kopalnia i elektrownia do odstrzału
Nie od dzisiaj jest wszak jasne, że UE właśnie cenami uprawnień do emisji w ETS będzie wywierała presja na poszczególne kraje, by te stopniowo żegnały paliwa kopalne na rzecz odnawialnych źródeł energii. Zrozumiałe więc, że najgorzej będą miały te państwa, które obecnie energię elektryczną mają w większości z węgla. A przecież wśród nich Polska wiedzie bezsprzecznie prym, będąc w ok. 75 proc. uzależniona od „czarnego złota”. Już we wrześniu europosłanka Anna Zalewska ostrzegała, że taki jest plan: najpierw ustanowienie nowego celu klimatycznego, a potem poszerzenie też ETS o inne gazy cieplarniane, jak chociaż by metan.
Zdaniem Janusza Olszowskiego, prezesa Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, tylko ten zabieg może spowodować, że produkcja węgla nad Wisłą zdrożeje nawet o jakiś miliard złotych. Ale i bez włączania metanu do ETS polską energetykę czekają w związku z rosnącymi cenami emisji CO2 bardzo trudne czasy.
Już wcześniej szef górniczej Solidarności Bogusław Hutek wyliczał, że przy nowy celu klimatycznym na poziomie 50 proc. (a więc mniejszym niż faktycznie przyjęto) 18 proc. kopalni i elektrowni w Polsce „straci rację bytu”. Redukcja z kolei na poziomie 60 proc. ma oznaczać upadek nawet 70 proc. polskich zakładów energetycznych i wydobywczych.
Te pesymistyczne wizje potwierdza też Jarosław Grzesik, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ „Solidarność”, który uważa, że polska gospodarka nie wytrzyma takie presji. „Zabiją nas opłaty za emisję CO2” - wieszczy i wytyka przy tej okazji polskiemu rządowi, że o odrzucenie nowego celu klimatycznego UE w ogóle nie walczył.