Nie ma co liczyć na obniżki cen na stacjach benzynowych. Huragan Ida nam nie pomaga
Spotkanie krajów OPEC+ ma nie przynieść żadnego przełomu, chociaż Stany Zjednoczone robią, co mogą, żeby rynek ropy w końcu rozhulać. W efekcie na większe skoki w dół cen benzyny w najbliższych tygodniach lepiej nie czekać.

Zgodnie z przewidywaniami cena ropy w sierpniu osiągnęła najniższe wartości od października zeszłego roku. Za baryłkę ropy WTI (West Texas Intermediate) na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku trzeba zapłacić lekko ponad 69 dol. Z kolei ropa Brent na londyńskim parkiecie kosztuje 73,24 dol. Taka sytuacja najmniej podoba się Stanom Zjednoczonym, które najchętniej jak najszybciej skończyłby z ustalonymi ograniczeniami, jeżeli chodzi o produkcję ropy. Ale wszystko wskazuje na to, że najbliższe spotkanie krajów OPEC+ nie przyniesie w tym zakresie żadnego przełomu. I szczególna sytuacja pogodowa w USA niczego tutaj nie zmieni.
Cena ropy bez zmian, kierowcy nie zaoszczędzą
Tym samym nie ma co spodziewać się żadnych zmian w cenach na polskich stacjach paliw. W ostatnim tygodniu sierpnia benzyna Pb 98 osiągnęła średni poziom 5,99 zł, benzyna Pb 95 - 5,73 zł, olej napędowy - 5,42 zł, a LPG - 2,69 zł. I tak ma być w najbliższych tygodniach, o ile nie wydarzy się coś niespodziewanego. Jeśli będzie taniej, to tylko ciut-ciut.
Dalszy deficyt na rynku ropy?
Reuters donosi o nieopublikowanym jeszcze raporcie autorstwa komitetu technicznego OPEC+. Zgodnie z tymi ustaleniami przewidywany deficyt do końca 2021 r. ma wynieść ok. 0,9 mln baryłek dziennie. Tym samym ścięto pierwotną nadwyżkę produkcji z 2,5 mln baryłek każdego dnia w 2022 r. do 1,6 mln.
Jeszcze kilka miesięcy temu ustalono, że tym samym komercyjne zapasy ropy w krajach OECD będą poniżej średniej z lat 2015-2019 do stycznia 2022 r. Po wprowadzeniu niezbędnych korekt wychodzi na to, że taki stan utrzyma się jednak do maja przyszłego roku.