Biedronka wie, jak bardzo Polacy lubią zakupy w niedzielę. Już 7 sierpnia mogą ruszyć czytelnie
Właściciel Biedronki nabrał wody w usta i nie komentuje doniesień Wiadomości Handlowych o tym, że już w najbliższą niedzielę kilkaset sklepów w całej Polsce otworzy się jako... czytelnie. Wściekłości nie kryje za to poseł PiS Janusz Śniadek, który jest twarzą zakazu handlu w rządzącym ugrupowaniu. Dlaczego największa sieć detaliczna w Polsce miałaby iść na takie zwarcie? Nikt nie ma wątpliwości, że obowiązujący od kilku lat zakaz handlu wcale nie sprawił, że Polacy machnęli ręką na zakupy w niedzielę jak kiedyś na palenie w knajpach.
Według cytowanych przez Wiadomości Handlowe związkowców działających w Biedronce wszystko jest już właściwie dopięte na ostatni guzik, a załogi mają już mieć szczegółowe wytyczne. Branżowy serwis publikuje nawet wewnętrzny dokument sieci, w którym są opisane zasady wypożyczania książek.
Dlaczego akurat książki? Choć w lutym weszło w życie daleko idące uszczelnienie przepisów o handlu w niedzielę, nadal przewidziane są wyjątki, między innymi dla placówek handlowych w zakładach prowadzących działalność w zakresie kultury, sportu, oświaty, turystyki i wypoczynku. To właśnie działalność kulturalno-oświatowa ma być sposobem na uruchomienie Biedronek w niehandlowe niedziele.
Według źródeł Wiadomości Handlowych skala przedsięwzięcia będzie olbrzymia. Już w najbliższą niedzielę 7 sierpnia jako czytelnie ma ruszyć aż około 600 sklepów, a tydzień później dołączy do nich 300 kolejnych. W kolejne weekendy działalność kulturalno-oświatowa Biedronki ma być dalej rozwijana.
Biedronka milczy
Choć na razie nie ma żadnego oficjalnego potwierdzenia tych informacji, bardzo wymowne jest milczenie Jeronimo Martins Polska, właściciela sieci Biedronka. Wiadomości Handlowe o sprawie napisały już w środę około południa, ale w czwartek wciąż nie było reakcji spółki na te elektryzujące doniesienia. My także wysłaliśmy swoje zapytanie do biura prasowego Biedronki i do chwili publikacji tego tekstu nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi.
Biorąc pod uwagę nasze dotychczasowe kontakty z biurem prasowym Biedronki, można spokojnie przyjąć, że gdyby był to fake news, całkiem szybko pojawiłoby się dementi ze strony sieci. Jej milczenie tylko podgrzewa atmosferę wokół całej sprawy, ale milczeć nie zamierza za to Janusz Śniadek, niegdysiejszy szef Solidarności, a od dawna polityk PiS, który odpowiada za wprowadzenie zakazu handlu, które dość brutalnie forsował ten związek zawodowy.
To przestroga dla wszystkich klientów, że wchodzą do sklepów, które prowadzą oszuści
– mówi poseł PiS Wiadomościom Handlowym.
Janusz Śniadek zarzuca Biedronce żerowanie nieuczciwą konkurencją, podkreślając, że właścicielem sieci jest zagraniczny podmiot. Na epitetach jednak nie poprzestaje, bo zapowiada nie tylko doniesienia do UOKiK-u i innych organów i służb, ale także sugeruje, że przepisy mogą zostać znowu uszczelnione. Prawdopodobnie chodziłoby o podobną zmianę jak w przypadku działalności pocztowej – wypożyczanie książek musiałoby stanowić główną działalność danej placówki.
Z zakazem palenia wyszło inaczej
Wprowadzany stopniowo od początku 2018 roku zakaz handlu w niedzielę jakoś nie przyjął się w Polsce i gdy tylko pojawia się możliwość zrobienia zakupów w ostatni dzień tygodnia, sklepy przeżywają prawdziwe oblężenie. Forsujący te przepisy związkowcy i politycy liczyli na to, że Polacy po prostu się przyzwyczają i niedzielne zakupy po prostu wypadną z naszych nawyków.
Podobny mechanizm przecież zadziałał po wprowadzeniu w 2010 roku zakazu palenia papierosów w knajpach i dyskotekach. Choć spodziewano się silnego ruchu oporu i omijania przepisów, palacze po prostu się dostosowali i dzisiaj okrutnie zadymione lokale to już tylko odległe wspomnienie, a w międzyczasie liczba osób palących mocno się skurczyła. Jeśli promotorzy zakazu handlu liczyli na to, że po prostu damy sobie spokój z zakupami w niedziele, to ewidentnie grubo się przeliczyli.