REKLAMA

Amerykanie zabronili żołnierzom wydurniać się na TikToku

TikTok urasta powoli w USA do miana czarnego luda. Amerykanie wciąż nie sprecyzowali, dlaczego tak bardzo boją się chińskiej aplikacji do nagrywania klipów, ale cały czas wprowadzają kolejne restrykcje. Najnowsza z nich dotyczy marines.

Amerykanie zabronili żołnierzom wydurniać się na TikToku
REKLAMA

TikTok jest zagrożeniem dla cyberbezpieczeństwa

– stwierdzili przedstawiciele amerykańskiej marynarki wojennej.
REKLAMA

Żołnierze, którzy mają go zainstalowanego na swoich smartfonach, nie będą mieli dostępu do intranetu. Wcześniej dowództwo kadetów armii USA nakazało jednostkom, aby te nie korzystały z TikToka w celach oficjalnych. Stało się to po tym, jak senator Chuck Schumer wyraził zaniepokojenie tym, że amerykańscy żołnierze korzystają z chińskich platform społecznościowych.

Rzecznik marynarki powiedział agencji Reuters, że personel może korzystać z aplikacji na służbowych telefonach, ale niektóre z nich mogą zostać zablokowane. Wszystko przez wzgląd na ochronę danych osobowych.

TikTok w rekrutacji

A młodzi żołnierze wbrew pozorom uwielbiają korzystać z TikToka. I choć bez wątpienia ich klipy ocieplają wizerunek armii, to jednak trudno nie ulec wrażeniu, że nieco odbierają jej jednocześnie trochę powagi…

Warto przy tym zauważyć, że wojskowi nie mają jednolitego poglądu na korzystanie z TikToka. Armii zdarza się korzystać z portalów społecznościowych, by pokazać codzienne życie żołnierzy i zachęcić młodych Amerykanów do wstąpienia w swoje szeregi.

Tak długo, jak przestrzegamy ustalonych standardów, aplikacje takie jak TikTok mogą w rzeczywistości pomóc w rekrutacji

– tłumaczy sierżant David Bickel na TikToku znany jako… Shreddedphotog.

Amerykanie walczą z TikTokiem

Amerykańska administracja wciąż ogranicza się do ogólników i straszy swoich rodaków konsekwencjami używania chińskich aplikacji. Sugeruje, że właściciel TikToka, firma ByteDance, może transferować dane użytkowników prosto do Pekinu. ByteDance wszystkiemu zaprzecza.

REKLAMA

Startup podkreśla, że dane są w całości przechowywane w USA, a w Singapurze znajduje się jedynie backup. Firma latem wynajęła nawet niezależnego audytora, który miał sprawdzić bezpieczeństwo danych TikToka.

W tle, poza wątkiem bezpieczeństwa, majaczy nam też gospodarczy aspekt całej sprawy. Chińskie firmy coraz odważniej panoszą się na amerykańskim rynku. Tylko w trzecim kwartale 2019 r. aplikacje opracowane przez firmy z Państwa Środka zarobiły na amerykańskich użytkownikach 745 mln dol. Jeszcze do niedawna była to rzecz nie do pomyślenia. Co więcej, ByteDance przymierza się powoli do budowy sieci portali – czegoś na wzór imperium Marka Zuckerberga. A to dla dumnego Wuja Sama byłby już cios w samo serce.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA