Afryka ma najbardziej pożądane metale. Zarabia na nich Rosja
Zależność od Afryki jest wprost proporcjonalna do rozwoju technologicznego i przechodzenia na energię odnawialną. Kraje tego kontynentu chcą przejąć pełną kontrolę nad wydobyciem potrzebnych surowców. A sprawa ta ma bezpośrednie odbicie na wojnie w Ukrainie. Jak zarabia na tym Rosja?
Autor: Katarzyna Zarzecka, specjalistka ds. międzynarodowych stosunków gospodarczych i problematyki społecznej z perspektywy ekonomicznej, Obserwator Finansowy
Afryka dysponuje około 30 proc. światowych rezerw minerałów. Jak podaje raport Grupy Banku Światowego, surowce naturalne – minerały, ropa naftowa i gaz ziemny – odpowiadają za minimum jedną trzecią eksportu w większości krajów Afryki Subsaharyjskiej (część kontynentu na południe od Sahary, łącznie 49 państw). Dodatkowo, w niektórych krajach regionu nawet 80 proc. ich dochodów pochodziło z eksploatacji zasobów naturalnych. Oznacza to realny wpływ na przychody do budżetów, a tym samym funkcjonowanie państw. Dlatego dyskusja o sektorze wydobywczym nie jest wątkiem pobocznym, ale kluczowym, w kontekście gospodarki tego kontynentu.
Afryka pod względem wydobycia ma najmniejszy udział na świecie – 5,2 proc. Nie do końca obrazuje to rzeczywistość ze względu na różnorodność minerałów, a przez ewolucję na rynku krytycznych surowców jej partycypacja w globalnym eksporcie będzie się systematycznie zwiększać.
Zmiana układu sił wśród surowców
Bieg zmian klimatycznych i chcących im dotrzymać kroku tranzycji gospodarek na niskoemisyjność, wpływa na przetasowanie w hierarchii najbardziej pożądanych metali. Rośnie zapotrzebowanie, jak wskazuje raport UNCTAD, na miedź, kobalt, aluminium, mangan oraz lit, naturalny grafit, nikiel czy tytan. W Afryce znajduje się 48 proc. zasobów kobaltu na świecie i ponad 47 proc. manganu. Co więcej, na tym kontynencie znajduje się ponad 80 proc. zasobów fosforytów i metali grup platynowych. Afryka dominuje także w wydobyciu tantalu, którego kondensatory tantalowe znajdują się zarówno w telefonach komórkowych, laptopach, jak i elektronicznych urządzeniach samochodowych. Ponadto Zambia jest największym eksporterem miedzi na świecie – 38 proc., a cała Afryka odpowiada za 61,5 proc., czyli równowartość 10,7 mld dol. (dane OEC za 2022 r.).
Bez powyższych surowców niemożliwe jest funkcjonowanie sektora energii odnawialnej (np. paneli fotowoltaicznych), motoryzacji (np. akumulatorów do samochodów elektrycznych), elektroniki, ale też urządzeń medycznych i produktów farmaceutycznych.
Do magazynowania energii, potrzebny jest lit, kobalt i wanad, a bez miedzi, indu, selenu i neodymu nie można produkować generatorów energii wiatrowej i słonecznej. Warto zwrócić uwagę na trzy kluczowe metale potrzebne do produkcji baterii. Choć w wydobyciu litu Afryka nie odgrywa roli – zaledwie 0,7 proc. światowej produkcji, to przy kobalcie i graficie pełni jedną z kluczowych.
Nie zaskakuje zatem zaangażowanie Chin w tym regionie, co ciekawe, wydaje się, że Zachód nie podejmuje rękawicy, a obserwując ostatnie wizyty przywódców krajów unijnych i podejmowanych aktywności, brak im determinacji i zmiany taktyki. Francja de facto została już wypchnięta z kontynentu. A to właśnie zależność od Afryki jest wprost proporcjonalna do rozwoju technologicznego i przechodzenia na energię odnawialną.
Więcej o Afryce przeczytasz na Bizblog.pl:
W przygotowanym przez UNCTAD i wydanym przez ONZ raporcie autorzy wskazują na zmianę sposobu myślenia wielu firm związanych ze swoimi strategiami łańcuchów dostaw. Czynniki są dwa: doświadczenia COVID-19 i skutki wojny w Ukrainie. Wpłynęło to na zwiększoną uwagę w zakresie minimalizacji koncentracji geograficznej. Rynki afrykańskie mają przyczynić się do tego, wchodząc w skład globalnych łańcuchów dostaw. Włączenie Afryki wzmocni ich dywersyfikację dla sektorów o zaawansowanej wiedzy i wysokim stopniu technologii, czemu dowodzi raport UNCTAD. Dzięki temu będą bardziej odporne na turbulencje, zarówno na poziomie geograficznym, jak i geopolitycznym i klęsk żywiołowych. Ponadto, niewątpliwie takie ruchy będą miały pozytywny wpływ na gospodarki tego kontynentu.
Co więcej, Afryka może być atrakcyjna dla inwestorów ze względu na wciąż rosnącą populację kontynentu (do 2050 r. ma być do ¼ globu), gdzie około 60 proc. ludności ma poniżej 25 lat, a tym samym zwiększą się rynki konsumenckie.
Surowce w Afryce są kluczowe dla nowych i zielonych technologii, czego lokalne społeczności są coraz bardziej świadome. Pytanie tylko, czy będą też otwarte na te możliwości? Ponadto pragną stać się topową destynacją dla branży wydobywczej.
W stronę zielonego światła
Koncept jest prosty – wykorzystać popyt na złoża „zielonych” surowców do transformacji i wzrostu gospodarczego w Afryce. Obecnie trwa dyskusja jak rozporządzać tym potencjałem, a bogactwo przełożyć na dobrobyt. Pokazuje to, że dla każdej części globu przechodzenie na niskoemisyjność oznacza co innego. Z jednej strony, zyski ze sprzedaży minerałów mogą pomóc w osiągnięciu celów rozwojowych, a jednocześnie stawić czoła zmianom klimatycznym, na które Afryka jest szczególnie narażona. Decydenci polityczni i społeczności zaczynają głośno pytać, gdzie są lokalne inwestycje? Oczekuje się przeniesienia produkcji na komponenty o wartości dodanej (np. samochodów czy elementów do wytwarzania energii odnawialnej) i korzyści z rozwoju lokalnego przemysłu, których jest wiele, m.in. tworzenie miejsc pracy, lepsze możliwości technologiczne oraz zmniejszona zależność od importu, co razem wzmacnia suwerenność gospodarczą kontynentu.
Przed wyeksportowaniem, afrykańskie kraje powinny przetwarzać swoje strategiczne minerały, wejść o szczebel wyżej, aby produkować metale zbliżone do ich ostatecznej wartości. Rekomendacje te przebijają się zarówno wśród wypowiedzi przywódców afrykańskich, przedstawicieli organizacji pozarządowych, jak i w raportach instytucji międzynarodowych. Oprócz oczywistych zalet dla lokalnych gospodarek jako argument dla zewnętrznych partnerów wskazywane jest obniżenie kosztów transportu niskowartościowych, często o wielkogabarytowych rozmiarach surowców.
Mniej głośny, jednakże istotny temat dywersyfikacji gospodarki to inwestycje w edukację. Bez własnych specjalistów nie będą w stanie przeskoczyć luki rozwojowej, ale też uniezależnić się od ekspertów zajmujących się geologią.
Innymi wyzwaniami są same zapisy w licencjach eksploatacyjnych, które często cechuje nierówność między podmiotami zewnętrznymi a krajowymi. Raport UNCTAD podaje przykład Zambii, gdzie zagraniczne firmy odpowiadają za dostawy aż 96 proc. dóbr i usług do kopalni, a miejscowi tylko za około 1 proc. (z czego głównie obejmowało to ochronę, catering i utrzymanie biur). Dla zwiększenia krajowego bogactwa, a także wzrostu zatrudnienia, konieczne wydają się zmiany legislacyjne na poziomie państwowym, wymagające określonego udziału krajowych podmiotów w tych działalnościach gospodarczych, co część państw już zaczęło rewidować w swoich porządkach prawnych.
Jednym z rozwiązań stosowanych przez niektóre kraje, jest wymóg, na przykład procentowy, zatrudniania lokalnych pracowników, szczególnie jeśli nie są konieczne szczególne kwalifikacje (np. w Kamerunie, gdzie 90 proc. takich stanowisk zarezerwowano dla jego obywateli, podobne regulacje ma również Liberia, Sudan Południowy czy Czad). Niekiedy jest to modyfikowane o obowiązek udziału kobiet czy osób z wrażliwych grup, a także różne warianty partycypacji zarówno państwa, jak i lokalnych podmiotów w projektach kopalnianych jako warunku otrzymania licencji wydobywczej.
Zmiany zachodzą również na poziomie krajowych legislacji (bieżący monitoring i działania prowadzone są w ramach African Mining Legislation Atlas).
Świadomość szansy jaką niesie ze sobą wykorzystanie surowców przewija się również na poziomie międzynarodowych instytucji afrykańskich. Podjęto już próby instytucjonalizacji, powołując African Minerals Development Centre przez Unię Afrykańską, a także Africa Natural Resources Management and Investment Center w ramach Afrykańskiego Banku Rozwoju. Grupa Afrykańskiego Banku Rozwoju poczyniła formalne kroki stworzenia wspólnej afrykańskiej strategii dotyczącej zielonych minerałów (African Green Minerals Strategy). Wskazuje ona bezpośrednio, że kontynent może odegrać kluczową rolę ze względu na ogromne złoża surowców mineralnych oraz na potrzebę odwrócenia narracji ze źródła dostaw zasobów na rozwój łańcucha wartości, a co za tym idzie, industrializację Afryki. Decydenci są świadomi, które surowce zaczynają odgrywać główną rolę, ale też potrzeb właściwego zarządzania ryzykiem, jakie niesie za sobą zmiana typu pożądanych zasobów – 40 proc. eksportu Afryki stanowią paliwa kopalne (Unia Afrykańska, 2021 r.).
Branża wydobywcza także rezonuje ze zmianami w podejściu do wydobycia złóż – na lutowym Mining Indaba 2024 w RPA (jedno z najważniejszych dorocznych wydarzeń sektora wydobywczego na świecie), powyższe tematy należały do głównych w agendzie. Swoje zaangażowanie oficjalnie wyraża również Bank Światowy. Postulaty te miały też odzwierciedlenie w deklaracji po ostatnim Afrykańskim Szczycie Klimatycznym w Nairobi. Ta zmiana perspektywy to jeden z dominujących tematów wśród inwestorów – była wielokrotnie podkreślana na ostatnim Africa Investment Forum. Jeden z głównych paneli poświęcono Strategic Minerals: Financing a New Global Era of Prosperity, w którym wskazano, z jednej strony na potrzebę przetwarzania strategicznych zasobów, zbliżając się do ich ostatecznej wartości przed ich wyeksportowaniem. Z drugiej natomiast, głoszono konieczność ograniczenia tegoż eksportu i wykorzystania „naszych minerałów” we własnych gospodarkach, co zaznaczyła Swazi Tshabalala, wiceszefowa Grupy Afrykańskiego Banku Rozwoju, co z rangi pełnionego stanowiska, pokazuje na wagę tej kwestii. Wskazywano także na trzy razy niższy koszt produkcji prekursorów baterii litowo-jonowych w Afryce niż w Chinach, USA czy też w Polsce.
Obecnie trwają dyskusje, jak zoptymalizować przechwycenie największej części bogactwa w krajach i spowodować rozwój gospodarczy.
W najnowszym raporcie „Africa’s Resource Future” opublikowanym przez Grupę Banku Światowego, analizując globalne procesy odchodzenia od paliw kopalnych, wskazuje się, że Afryka może wykorzystać te trendy dzięki swoim „zielonym” surowcom naturalnym do:
- pobudzenia transformacji gospodarczej,
- zwiększenia dochodów budżetowych,
- tworzenia nowych miejsc pracy,
- przyspieszenia dostępu do energii (elektryfikacja).
Wytwarzanie energii odnawialnej zaczyna być też konieczne jako część miksu energetycznego w samej Afryce, gdzie zapotrzebowanie stale rośnie.
Wyzwaniami w samej działalności gospodarczej są ograniczona liczba afrykańskich firm wydobywczych oraz braki odpowiednich lokalnych instytucji geologicznych, co zwiększa podatność na zależność od zewnętrznych graczy.
Eksperci raportu Grupy Banku Światowego wskazują na konieczność poprawy polityki fiskalnej (m.in. właściwe opodatkowanie powyższej branży). Do przemyślenia jest również alokacja pracowników, gdyż w sektorze wydobywczym zwiększa się mechanizacja i automatyzacja, a więc spadek popytu na pracę, szczególnie słabo wykształconej części siły roboczej.
Pojawia się jeszcze jeden plot twist, w bogatych w surowce naturalne państwach Afryki Subsaharyjskiej coraz większych skupisk ludzkich będzie dotykało skrajne ubóstwo. Szacuje się, że do 2030 r., jak podaje raport Grupy Banku Światowego, ponad 80 proc. ubogich na świecie będzie mieszkać w tym regionie, a prawie 75 proc. światowego ubóstwa będzie koncentrowało się w krajach bogatych w zasoby naturalne.
Bariery – logistyczna kula u nogi
Wspomniany już raport ONZ wskazuje, że do największych wyzwań wchodzenia na afrykański rynek surowcowy należą duże nakłady inwestycyjne. Kolejny raz pojawia się ta sama bariera rozwojowa – infrastruktura. Jest to problem przy każdym projekcie gospodarczym, poczynając od samego rolnictwa, aż po wydobycie surowców. Obejmuje to zarówno transport (w tym drogi i porty), jak i magazynowanie. Wpływa na większą niepewność w zakresie terminowości dostaw, a tak jak w każdym biznesie, liczy się każda minuta. Dodatkową luką jest niski poziom technologiczny, ale też ryzyko polityczne i słabość instytucjonalna.
Dwie strony medalu ropy i gazu
W Afryce znajduje się 12 proc. światowych zasobów ropy naftowej oraz 8 proc. gazu ziemnego. Nie bez znaczenia jest fakt, że na 12 członków OPEC, aż 6 jest z Afryki (Algieria, Gabon, Gwinea Równikowa, Kongo, Libia, Nigeria). Do 2023 r. do grona należała również Angola, jednakże przez brak akceptacji do ograniczenia wydobycia ropy, opuściła grupę.
Do największych eksporterów ropy naftowej na świecie należy Nigeria (3,6 proc. za 2022 r, dane OEC), Angola (2,7 proc.) i Libia (2,1 proc.). Łącznie Afryka odpowiadała za 11,93 proc. globalnej produkcji, czyli równowartość 173 mld dol. Największymi jej importerami były kolejno:
- Chiny 19,8 proc.
- Stany Zjednoczone 13,7 proc.
- Indie 11,7 proc.
W przypadku gazu ziemnego, cały kontynent odpowiada łącznie za 10,7 proc. światowego eksportu, co daje 34,8 mld dol.
Patrząc z europejskiej perspektywy, zarówno ropa, jak i gaz z tych krajów, są opcją do zwiększenia dywersyfikacji dostaw. Świadomość ta się przebudziła wraz z pełnoskalową wojną w Ukrainie i podróżami czołowych przywódców krajów unijnych. Postawiono jednak głównie na dostawy z Zatoki Perskiej, co przy obecnym ciągłym wzroście eskalacji w regionie Bliskiego Wschodu, może okazać się ryzykownym posunięciem.
Z drugiej strony, pojawia się klątwa surowcowa. Sztandarowym przykładem jest Demokratyczna Republika Konga, którą z pewnością większość zna, dlatego warto skupić się na innym państwie, stricte związanym z ropą naftową, czyli na Republice Gwinei Równikowej. W obiektywnej skali jest to maleńki kraj przybrzeżny. Można by rzec – Katar Afryki, tylko przez małe „k”. Występują tam objawy paradoksu bogactwa. W Gwinei władzę sprawuje najdłużej urzędujący dyktator na kontynencie – Teodoro Obiang Nguema Mbasogo (od 1979 r.). W połowie lat 90. XX w. odkryto złoża ropy naftowej. Kraj zaczął zarabiać, momentami dochodziło do ponad 33 tys. dol. PKB per capita w 2008 r. Wskaźniki ubóstwa w Gwinei przekraczają aktualnie 70 proc. Można się domyślać, co się stało z pieniędzmi. Według prognoz tylko Gwinea Równikowa wraz Sudanem (gdzie od dłuższego czasu trwa wojna domowa) doświadczą spowolnienia gospodarki.
Ken Opalo, naukowiec zajmujący się tym regionem, by lepiej zobrazować sytuację w Gwinei, wskazuje na Teodoro Obianga Nguema Mangue, przyszłego następcę władzy po ojcu i jednocześnie obecnego wiceprezydenta. Aby zrozumieć barwy w jakich maluje się przyszłość tego narodu i uwzględniając poziom biedy, warto wejść na jego Instagrama. Opalo odnotowuje, że młodszy Obiang, podczas swojej delegacji do ONZ w Nowym Jorku, gdzie mówił o lukach rozwoju Afryki, chętnie opublikował, że nocleg spędził w apartamentowcu o szacowanej wartości 75 tys. za noc. Oczywiście może być to doskonały temat dla brukowców, ale też obrazuje z jakimi lukami na poziomie przywództwa mierzą się niektóre kraje tego kontynentu i co jest właśnie jednym z hamulców ich rozwoju. Z powodu wielu czynników, wydobycie w Gwinei Równikowej spada. Nie poczyniono też na większą skalę inwestycji uniezależniających to państwo od surowca . Wiele bogatych afrykańskich krajów nie wykorzystało możliwości darowanych przez zasoby naturalne. Nie widać działań dywersyfikacyjnych na skalę zbliżoną do państw Zatoki Perskiej.
Pojawia się kolejny aspekt, stopniowa zmiana kluczowych surowców i ekonomicznych szans związanych ze złożami zielonych minerałów, jednocześnie następuje odchodzenie od paliw kopalnych, na których część państw Afryki opiera swoje PKB, powodując szereg rosnących zagrożeń.
Wszystko złoto, co się świeci
Szacuje się, że na kontynencie znajduje się 40 proc. światowych zasobów złota.
Metal ten w sposób dosłowny obrazuje, jak afrykańskie surowce nie powinny być nam obojętne. Licząc tylko od wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie w lutym 2022 r., Rosja, a bardziej sam Kreml, tylko na obrocie afrykańskim złotem zarobił ponad 2,5 mld dol. (polecam Czytelnikowi zapoznać się z Raportem, który szczegółowo analizuje działania Grupy Wagnera na tym kontynencie – obecnie pod nazwą Korpusu Afrykańskiego – proceder zarabiania oraz przejmowania kopalń). Przez wpływy w Afryce, Moskwa ma środki na finansowanie wojny za naszą wschodnią granicą. Zyski te powstają na trzy sposoby:
- kontrola kopalń;
- nadzór nad zakładami przetwórczymi;
- otrzymywanie płatności gotówką od rządów, których głównym źródłem dochodu jest złoto.
Zaangażowanie Rosji szczególnie skupia się w obrębie Sahelu (z Republiką Środkowoafrykańską w koronie), skąd wypiera Zachód z Nigru, ostatniego kraju, gdzie pozostały jego wpływy. Gdy nie wiadomo o co chodzi, to FR chodzi o pieniądze. Ale są też inne cele – przejęcie kontroli nad szlakami migracyjnymi do Europy. Moskwa też chce pogłębiać wpływy w innych częściach Afryki, między innymi przez podróże Siergieja Ławrowa, zapraszając afrykańskich przywódców do Rosji, a także przez organizację wydarzeń jak Russia–Africa Summit z udziałem Władimira Putina.
Styl rosyjskiej aktywności opiera się na polityce rabunkowej, co nie poprawia w żaden sposób bytu ludności lokalnej, tworząc struktury de facto neokolonialne. Nie ulega wątpliwości, że za jakiś czas wspierane przez nią rządy znikną, a razem z nimi i Rosja. Z czym zostaną państwa europejskie? Nie jest to pytanie naiwne, ale uwzględniające wpływ na Europę ze względu na sąsiedztwo kontynentów. Nie ma wątpliwości, że te „porosyjskie” kraje afrykańskie będą cechować się niestabilnością i wysokim poziomem problemów gospodarczych. Stworzy to nowe fale migracji, a Unia Europejska będzie najbardziej pożądanym kierunkiem. Jest to drugi powód, dlaczego istotne jest zwiększenie zaangażowania się Zachodu w tym regionie.
Z tej perspektywy, warto spojrzeć na jeszcze bardziej błyszczący surowiec. Afryka jest największym producentem diamentów na świecie (dane Visual Capitalist). Dziesięć państw odpowiada za ponad 99 proc. całego wydobycia tego kamienia szlachetnego – 8 z nich to kraje afrykańskie.
Wartość wydobycia tego minerału przedstawia się jednak odmiennie, co obrazuje powyższy wykres. Wartość diamentów z Botswany, przy jednocześnie mniejszym wydobyciu niż Rosja, jest o wiele wyższa. Ma to związek z samą jakością surowców, jeśli jest niższa, mają zastosowanie głównie w przemyśle.
Trudna wspólna historia Afryki z Zachodem, z czego największą raną jest kolonializm (co wykorzystują inne rywalizujące kraje na czele z Rosją) i przynajmniej w teorii warunkowanie współpracy od przestrzegania praw człowieka, gdy inni partnerzy o to nie pytają, wpływa na słabszą pozycję negocjacyjną przy kontraktach wydobywczych. Wzrost świadomości społeczności krajów afrykańskich o sprawiedliwej transformacji gospodarek, wykorzystując swoje bogactwa naturalne i jednocześnie przygotowując się na skutki dekarbonizacji jest niebagatelny, zarówno na poziomie lokalnym, krajowym (np. renegocjacja kontraktów wydobywczych była jedną z głównych obietnic nowego prezydenta Senegalu podczas kampanii), jak i międzynarodowym. Według prognoz na 2024 r. głównym motorem rozwoju gospodarki na tym kontynencie będą właśnie surowce naturalne. Trwa szukanie rozwiązań, by uzależnienie od wydobycia złóż, wykorzystać do uniezależnienia się i dywersyfikacji swoich gospodarek. Tym bardziej, że każde uzależnienie może zabić, nie tylko przez klątwę surowcową, ale przez spadki cen surowców.
Otwiera to też nową dyskusję, przechodząc od tego jak najwłaściwiej zarządzać gospodarką wydobywczą i wykorzystać dochody ze sprzedaży surowców, do tego jak powinny wyglądać inwestycje, by gospodarki państw afrykańskich zarówno stawały się sprawiedliwsze i zmniejszały poziom skrajnego ubóstwa, a także były bardziej odporne m.in. na absorbowanie wciąż rosnącej populacji, jak i transformacji związanej ze zmianami klimatycznymi.
Nie jest to tylko opowieść z drugiego końca świata, ale analiza o naszych interesach i niezależności. W Afryce znajdują się surowce krytyczne, a bazując na grze o sumie zerowej, bez kontraktów w tym regionie, będziemy (już jesteśmy?) zależni od innych graczy, z Chinami na czele. Bezpośrednio wpływa to zarówno na zielone, jak i zaawansowane technologie. Należy wprost stwierdzić, że Rosja przejęła wszelkie wpływy w pasie Sahelu, a złoto afrykańskie szerokim strumieniem finansuje wojnę w Ukrainie i długofalowo będzie wpływać na zwiększanie zasobów, które mogą zagrażać również nam. Właściwa polityka kreowania miejsc pracy przy przetwarzaniu wydobytych surowców, czego coraz głośniej dopominają się Afrykańczycy, a także tworzenie realnych inwestycji z ich sprzedaży i włączanie lokalnych podmiotów w proces wydobywczy (nie tylko przez usługi cateringowe, jak to niekiedy bywa), spowodują transfer technologiczny i zapewnią godne życie lokalnym społecznościom. Jest to też jedyne rozwiązanie ograniczenia migracji zarobkowej do Europy, która uwzględniając zmiany klimatu, będzie rosnąć z roku na rok.
Pytanie, co Zachód może zaoferować tym krajom, co przebije ofertę Chin, Rosji i innych. Chwyt ze zwrotem części zagrabionego dziedzictwa narodowego, co próbowały niektóre rządy, nie przechyli tej szali.
Autorka wyraża własne opinie, a nie oficjalne stanowisko instytucji, w której jest zatrudniona.