REKLAMA

Afryka ratunkiem dla UE? Popyt na surowce szybko rośnie

Unia Europejska powinna zacieśniać kontakty z państwami Afryki, które posiadają surowce niezbędne do rozwoju gospodarczego i cywilizacyjnego, zanim zrobią to inni.

Afryka ratunkiem dla UE? Popyt na surowce szybko rośnie
REKLAMA

Autor: Mariusz Tomczak, dziennikarz, politolog specjalizujący się w zagadnieniach europejskich, Obserwator Finansowy

REKLAMA

Gdyby nie surowce, wiele produktów i technologii, bez których nie wyobrażamy sobie życia codziennego, nie miałoby szansy powstać. Na szczególną uwagę zasługują wyjątkowe właściwości fizyczne tzw. surowców krytycznych, na których opiera się transformacja cyfrowa i energetyczna.

Unii daleko do samowystarczalności. To samo w sobie nie zawsze musi być problemem, ale jest nim w świecie targanym rozmaitymi napięciami. Powód do niepokoju stanowi zwłaszcza wysoka zależność od państw kwestionujących wartości leżące u podstaw Zachodu.

Unia uzależniona od importu surowców

Aż 98 proc. dostaw metali ziem rzadkich trafiających na unijny rynek pochodzi z Chińskiej Republiki Ludowej, a na domiar złego Pekin ma monopolistyczną pozycję w przetwórstwie części z nich. Ale chodzi nie tylko o Państwo Środka. Z danych Komisji Europejskiej wynika, że ok. 99 proc. wykorzystywanego w UE boranu jest importowana z Turcji, 85 proc. dostaw niobu sprowadza się z Brazylii, a 71 proc. platyny – z Republiki Południowej Afryki.

Lista jest znacznie dłuższa, a popyt na niektóre surowce szybko rośnie. Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) oszacowała, że w 2040 r. światowe zapotrzebowanie na lit i nikiel, czyli dwa najistotniejsze metale wykorzystywane do produkcji baterii litowo-jonowych, wzrośnie odpowiednio 42- i 19-krotnie w porównaniu z 2020 r.

Z kolei, jak podaje oficjalny portal Rady UE i Rady Europejskiej, do 2050 r. popyt na glin zwiększy się o 543 proc. w porównaniu z 2020 r. A to jeden z kluczowych komponentów prawie we wszystkich technologiach „czystoenergetycznych” uznanych przez Brukselę za priorytetowe w nadchodzących latach, np. w systemach fotowoltaicznych i turbinach wiatrowych.

Więcej o Afryce przeczytasz na Bizblog.pl:

Zagrożenia katalizatorem zmian

Debata publiczna na temat surowców uległa zasadniczej przemianie w ciągu zaledwie kilku lat. W wielu dyskusjach na pierwszy plan wysuwają się obawy o wywieranie nacisku politycznego i szantażu gospodarczego w związku z możliwym brakiem dostaw.

Niezakłócony dostęp do metali ziem rzadkich warunkuje rozwój nowych technologii – podkreśla dr hab. Joanna Kulczycka z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie w rozmowie z agencją Newseria.

To nie są wydumane zagrożenia. W ostatnich latach obywatele UE przekonali się, że wstrzymanie lub radykalne ograniczenie dostaw prowadzi do paraliżu małych firm i dużych przedsiębiorstw, a nawet niektórych branż, co skutkuje m.in. wzrostem cen produktów i usług oraz negatywnie wpływa na sytuację materialną społeczeństwa.

Zerwanie łańcuchów dostaw w czasie pandemii COVID-19 unaoczniło skalę uzależnienia Europy od odległych państw i innych kontynentów. To był zimny prysznic dla opinii publicznej i elit w Brukseli. Ale nowe okoliczności pojawiły się wcześniej w obliczu wzrostu napięcia na linii USA-Chiny, kiedy osoby spoza grona ekspertów zdały sobie w pełni sprawę z roli wybranych metali dla przemysłu obronnego. Niektóre surowce krytyczne mają bowiem zastosowanie w sektorze cywilnym i wojskowym.

Kolejnym sygnałem alarmowym było rozpoczęcie pełnoskalowej wojny w Ukrainie.

Gotowość Rosji do zerwania korzystnych dla niej relacji gospodarczych z UE w imię celów politycznych wzmocniła obawy unijnych polityków, że podobny scenariusz może powtórzyć się w przypadku Chin. Było to tym bardziej prawdopodobne, że po inwazji na Ukrainę państwo to zajęło stanowisko przychylne Rosji, a jego przywódcy deklarowali konieczność rewizji porządku międzynarodowego – pisze Melchior Szczepanik, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, na łamach „PISM Strategic File”.

Surowce krytyczne

W kręgach politycznych i gospodarczych w UE coraz częściej mówi się o Afryce w kontekście dywersyfikacji źródeł dostaw surowców. Sporo złóż jest udokumentowana. Drugi pod względem powierzchni kontynent na Ziemi, stanowiący 1/5 wszystkich lądów, jest jednocześnie stosunkowo słabo przebadany pod względem geologicznym. To oznacza, że pod ziemią może kryć się jeszcze trochę niespodzianek.

Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) w raporcie pt. „Afrykańskie surowce krytyczne i bezpieczeństwo ekonomiczne Unii Europejskiej” wskazuje, że właśnie w Afryce są pozyskiwane 24 kategorie surowców z listy 34 surowców krytycznych – kluczowych z powodu znaczenia dla unijnej gospodarki i ryzyka wystąpienia braku dostaw. Znajduje się tam prawie 1/3 światowych rezerw metali, w tym 59 proc. złóż platynowców, 75 proc. kobaltu, 68 proc. manganu, 67 proc. fosforytów, 59 proc. grafitu oraz duże, choć nieoznaczone złoża litu.

Afryka jest ponadto w posiadaniu 67 proc. rezerw fosforytów, w produkcji których dominuje Maroko i 59 proc. boksytów, w których pozyskiwaniu przoduje Gwinea, a także uranu (33 proc.). Na kontynencie jest przynajmniej 20 proc. rezerw w 12 kategoriach minerałów kluczowych dla zielonej transformacji oraz 19 proc. rezerw metali potrzebnych do wytworzenia standardowej baterii litowo-jonowej – napisano w raporcie.

Surowce energetyczne w Afryce

Państwa Afryki są bogate również w surowce energetyczne, ale samodzielnie nie zawsze są w stanie zbudować infrastrukturę niezbędną do ich wydobycia. Zmianę sytuacji utrudnia nastawienie wielu instytucji finansowych, które od dłuższego czasu niechętnie angażują się w przedsięwzięcia związane z eksploatacją węglowodorów z powodu presji politycznej i regulacyjnej oraz nacisków społecznych, by inwestować tylko w to, co wpisuje się w politykę klimatyczną, a zwłaszcza w rozwój odnawialnych źródeł energii.

Jednak w związku z rosyjską inwazją na Ukrainę część unijnych polityków bardziej przychylnym okiem spogląda na surowce energetyczne, a postulaty środowisk ekologicznych czasami zaczynają przegrywać z myśleniem w kategoriach geopolityki i ekonomii. To daje nadzieję na rozpoczęcie inwestycji na szeroką skalę m.in. w sektorze gazowym w północnej części kontynentu afrykańskiego.

Rosyjska inwazja na Ukrainę spowodowała zwiększenie prawdopodobieństwa realizacji projektów gazowych w Senegalu, Mauretanii, Angoli, Nigerii, Tanzanii i innych państwach Afryki Subsaharyjskiej – ocenia Jędrzej Czerep z PISM.

Import z tego kierunku może przyczynić się do dywersyfikacji dostaw, ale powodzenie projektów jest uzależnione od poniesienia nakładów finansowych w usprawnienie i rozbudowę istniejącej infrastruktury.

Firmy europejskie i sama UE mogą odegrać tu kluczową rolę – dodaje analityk.

Co powinna zrobić UE?

Część ekspertów od dawna apeluje o zmianę relacji z Afryką. W wielu państwach UE mówi się o potrzebie nawiązania partnerstw strategicznych z potencjalnymi dostawcami z tego kontynentu. Słychać też opinie, by postawić na „dyplomację surowcową”.

Dominik Kopiński z PIE mówi wręcz o potrzebie rozpoczęcia „ofensywy” Brukseli w celu nadrobienia wieloletniego zapóźnienia.

Jeśli Unia nie podejmie ofensywy politycznej w obszarze dywersyfikacji dostaw surowców, w przyszłości może się to okazać dla niej nie tylko kosztowne, ale stanowić systemowe zagrożenie analogiczne do uzależnienia od węglowodorów – ostrzega.

W jego opinii kluczowe jest finansowanie, choć oczywiście pieniądze nie są jedynym środkiem do ograniczenia skali problemu.

Działania dyplomatyczne, pomoc finansowa oraz wspieranie nowych projektów górniczych i infrastrukturalnych w Afryce przez Unię Europejską mogą znacząco wydłużyć listę surowców pozyskiwanych od afrykańskich partnerów i doprowadzić do nowych odkryć – dodaje ekspert PIE.

We wspomnianym raporcie czytamy, że współpraca UE-Afryka powinna obejmować pozyskiwanie i przetwórstwo surowców krytycznych, a redefinicja stosunków musi zostać oparta na „imperatywie budowania lokalnej wartości dodanej”. Wydaje się, że ten postulat przynajmniej częściowo uwzględnia unijna inicjatywa Global Gateway, która koncentruje się m.in. na zwiększeniu połączeń infrastrukturalnych z całym światem. Znaczna część środków ma trafić do Afryki i byłoby pożądane, gdyby przyczyniły się do wzmocnienia łańcuchów dostaw surowców do UE.

Działania w Afryce nie są proste

Niestety kontynent afrykański nie jest przyjaznym miejscem do prowadzenia biznesu. Poszukiwanie i wydobywanie surowców napotykają na trudności wynikające m.in. z niestabilności politycznej i wysokiej przestępczości. Część potencjalnych inwestorów rezygnuje, kiedy zaczyna zdawać sobie sprawę, że powodzenie projektu jest uzależnione od decyzji urzędników podatnych na korupcję i samowoli lokalnych, nieprzewidywalnych watażków.

Poważne wyzwanie stanowi również brak wykwalifikowanych pracowników i kiepski stan infrastruktury. Czasami brakuje dosłownie wszystkiego, w tym dostępu do utwardzonych dróg i bieżącej wody. Nie wszędzie dostępna jest energia elektryczna. Nic dziwnego, że trudno uzyskać środki finansowe na inwestycje w Afryce, bo skala potencjalnych przedsięwzięć jest duża, a ryzyko niepowodzenia – wysokie.

REKLAMA

Próba dywersyfikacji źródeł dostaw w oparciu o Afrykę to działanie racjonalne. Zacieśnienie współpracy gospodarczej stanowi szansę na pomnażanie dobrobytu mieszkańców obu kontynentów, ale na przeszkodzie staje m.in. strach, nieufność czy uprzedzenia. A czasami decydentom po obu stronach po prostu brakuje wyobraźni lub dobrej woli.

Wydaje się, że pomocna może być metoda małych kroków. PIE wytypował państwa najbardziej perspektywiczne zarówno z punktu widzenia posiadanych surowców, jak i możliwości rozwijania współpracy w zakresie ich pozyskiwania. W tej grupie znalazła się Demokratyczna Republika Kongo (drugie pod względem powierzchni państwo kontynentu, którego udział w światowej produkcji kobaltu przekroczył 71 proc. w 2022 roku), Gwinea (trzeci producent boksytów na świecie), a także Madagaskar, Maroko, Mozambik, Namibia, Republika Południowej Afryki, Rwanda, Zambia i Zimbabwe.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA