Brak światła i racjonowanie paliwa na stacjach. Blackout nie ominie Polski. To się stanie już wkrótce
Wojciech Dąbrowski, prezes PGE, ostrzegając przed bardzo trudną zimą i apelując o oszczędzanie energii, wcale nie wpadł w niepotrzebną panikę. To bardziej realna ocena sytuacji niż granie na emocjach. Rząd też nie chce straszyć Polaków przerwami energii. Ale patrząc, jak kryzys energetyczny otula każdy zakątek świata, nie można zaprzeczać, że w najbliższych miesiącach możemy być świadkami licznych blackoutów, które też nie ominą Polski.
Kryzys energetyczny ma się coraz lepiej. W efekcie kontrakty terminowe na gaz ziemny w ostatnim kwartale 2022 r. na giełdzie Dutch TTF Gas Futures osiągnęły już wartość ponad 151 euro. Za 1 MWh gazu ziemnego płaci się już ponad 144 euro. Rok temu było to raptem 22 euro. Z kolei w portach ARA węgiel ostatnio trochę staniał i jego cena spadła z poziomu 372 dol. do ok. 313-314 dol. Ale to i tak wartości, o których jeszcze rok temu nikt nie myślał. Na początku lipca 2021 r. za tonę węgla w portach ARA trzeba było wszak płacić ok. 112 dol. Jednak rozchwiane ceny i rekordowe rachunki za energię, to nie jest jedyny skutek obecnego kryzysu energetycznego. Coraz częściej i głośniej mówi się o możliwych też okresowych brakach energii. Zresztą w niektórych zakątkach świata już mamy do czynienia z pierwszymi blackoutami.
Zaćmienia i brak paliwa, czyli racjonowanie energii
Chociaż to na Europie Putin od blisko roku ćwiczy manipulacje z dostawami gazu, to skutki obecnego kryzysu odczuwają też inni. I tak np. Republika Południowej Afryki właśnie stoi w obliczu najpoważniejszych przerw w dostawie prądu od dwóch lat. Tutaj dodatkowo sytuację pogarsza ostatni strajk pracowników największego przedsiębiorstwa energetycznego oraz liczne awarie wysłużonych bloków węglowych. Z kolei Sri Lanka mierzy się z brakami dostaw ropy. W efekcie na większości stacji mamy do czynienia już z racjonowanie paliwa. Nie wolno kupić więcej niż za 28 dol. Rząd Sri Lanki już zwrócił się w tej sprawie do Moskwy, od której chce kupić tanią ropę. Niebawem mają się rozpocząć rozmowy na ten temat. Energetyczny spór na linii UE-Rosja ma też wpływ m.in. na Pakistan. W niektórych częściach kraju planowane są przerwy w dostać prądu na ponad 12 godzin. Wszystko przez to, że Europa kupuje jak szalona gaz skroplony LNG, którego tym samym brakuje też dla innych, m.in. dla Pakistanu.
Europa będzie miała swój blackout?
Za chwilę bardzo podobnie może być w Europie. Coraz poważniej wszak brane jest pod uwagę to, że Putin swój kurek z gazem zakręci całkowicie i w ten sposób będzie chciał się odegrać za unijne sankcje. Christian Kullmann, szef niemieckiego stowarzyszenia przemysłu chemicznego VCI, już przestrzega przed przemysłową pożogą. Inni uderzają w jeszcze poważniejsze tony.
Eksperci nie mają wątpliwości, że zakręcenie Niemcom kurka z rosyjskim gazem będzie miało efekt domina dla całej Europy. Z kolei bardzo wysokie ceny energii wymuszają na jej dostawcach coraz większe straty, co może mieć dla całego rynku taki skutek jak upadek Lehman Brothers na kryzys finansowy z 2008 r.
Energii może nie wystarczyć dla wszystkich już tej zimy
O tych zagrożeniach dla Europy doskonale zdają sobie sprawę w Międzynarodowej Agencji Energetycznej. Jej szef Faith Birol oprócz rosyjskich manipulacji z dostawami energii, widzi też inne zagrożenia. To chociażby odradzający się po kolejnym blokadach koronawirusowych popyt w Chinach, co też może mieć swoje konsekwencje dla globalnego rynku. Podobnie jak mroźna zima.
Czy w Polsce możliwy jest podobny scenariusz? Prezes PGE Wojciech Dąbrowski nie ma wątpliwości, że jak najbardziej tak. Jego zdaniem wszak znaleźliśmy się w trudnej sytuacji kryzysu energetycznego, z którym nasz kraj nie miał do czynienia od co najmniej 40 lat. Dąbrowski apeluje do Polaków, żebyśmy oszczędzali energię, bo inaczej możemy mieć kłopot z niedoborem ciepła i energii elektrycznej w zimie. I w razie naprawdę złej sytuacji obiecuje pomoc PGE.
Zdaniem Polskich Sieci Energetycznych (PSE) i Instytutu Polityki Energetycznej w najbliższych miesiącach blackout jednak nie grozi Polsce. Chociaż Beata Jarosz-Dziekanowska, rzecznik PSE, w rozmowie z money.pl zakłada, że mogą pojawić się okresowe trudności.
Rezerwy mocy, węgiel z Australii i norweski gaz
Dr hab. Mariusz Ruszel, prezes Instytutu Polityki Energetycznej, zwraca uwagę jeszcze na nasze rezerwy mocy, które mogą być uruchomione, o ile zaistnieje taka potrzeba. Akcentuje, że nasze elektrownie cały czas funkcjonują i palą węgiel - nasz rodzimy surowiec. I nie ma żadnych powodów do obaw. Bogusław Hutek, szef Solidarności w PGG, uważa, że to się może za kilka miesięcy zmienić i może nam jednak brakować ok. 4 mln ton węgla opałowego, który do tej pory sprowadzaliśmy z Rosji. Ministerstwo Klimatu i Środowiska uważa, że nie ma powodów do obaw - dziurę po węglu z Rosji zasypią dostawy z Indonezji, Kolumbii, RPA, Australii i USA.
Bezpieczeństwo energetyczne w najbliższym czasie ma nam zagwarantować też rurociąg Baltic Pipe, który powinien być ukończony w październiku, a pełną przepustowość (10 mld m sześc.) ma osiągnąć na początku 2023 r. W celu największego zapełnienia Baltic Pipe PGNiG cały czas szuka nowych kontraktów.