REKLAMA

W Polsce zabraknie węgla na opał. Na nic rekompensaty i dodatkowe dostawy

Sejm klepnął przepisy, które wprowadzają regulowaną cenę węgla i zakładają specjalne dopłaty dla sprzedawców surowca. Czy dzięki temu za kilka miesięcy w Polsce rzeczywiście nie zabraknie węgla? Związkowcy wcale nie są tego tak pewni. Ich zdaniem bardzo ryzykowny jest limit trzech ton dla jednego gospodarstwa domowego, które spala tego opału jednak znacznie więcej. Inną sprawą są możliwości przeładunkowe portów w Polsce.

wegiel-gminy-wniosek
REKLAMA

Posłowie zdecydowali, że 3 mld zł z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 pokryją koszty wejścia w życie i realizację przyjętych przepisów, które mają przede wszystkim chronić klientów przed wysokimi cenami węgla. Ustawa określa maksymalną cenę opału na poziomie 996,60 zł. Taka była średnia cena węgla w zeszłym roku. W tym roku na rynku trzeba zapłacić nawet trzy razy więcej, bo Polacy wystraszyli się, że przez embargo na węgiel z Rosji u nas w sezonie grzewczym zabraknie opału i rzucili się na zakupy. Wszak zawsze lepiej nosić, niż się prosić. Warunkiem dla takich preferencyjnych zakupów jest wpisanie źródła ciepła do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków. Taką deklarację trzeba złożyć do 30 czerwca, a na spóźnialskich czekają kary finansowe od 500 do 5000 zł.

REKLAMA

Jednocześnie nowe przepisy gwarantują rekompensatę dla sprzedających węgiel - w kwocie nie wyższej niż 1073,13 zł brutto za sprzedaż na potrzeby gospodarstwa domowego 1 tony paliwa. Wnioski o otrzymanie takiej dopłaty będzie można składać od 15 października. Ich zatwierdzenie nie będzie wymagać wydania decyzji administracyjnej. Dzięki temu część przeznaczonych na ten cel pieniędzy będzie mogła jeszcze w 2022 r. trafić na konta przedsiębiorców. W ten sposób rząd chce uspokoić raz na zawsze panikę na rynku węgla. Ale związkowcy wcale nie są przekonani, że ta sztuka się uda i wskazują na ryzykowny zapis w przyjętych przez Sejm przepisach.

Polskie porty zapchane węglem?

Związkowcy, ale też i eksperci, od tygodni straszą, że w sezonie grzewczym w Polsce zabraknie węgla. Od 8 do nawet 12 mln ton. Na nic zdadzą się dodatkowe dostawy z Kolumbii, Australii, Indonezji czy RPA. Dziury po węglu z Rosji tak łatwo - ich zdaniem - mamy nie zasypać. Bo też nie każdy węgiel nadaje się na opał. Polska Grupa Górnicza (PGG) przy rocznej produkcji na poziomie 23-23,5 mln t, węgla opałowego ma od 4 do 5 mln ton. W porywach, przy dobrych wysypach, polskie kopalnie mogą dać ok 5,5 mln ton węgla opałowego, którego do tej pory sprowadzaliśmy z Rosji ok. 4 mln ton rocznie. I nie da się tego szybko zastąpić.

Związkowcy twierdzą, że możliwości przeładunkowe polskich portów to maksymalnie 4,5 mln tony rocznie. I boją się, że mogą szybko się zapchać, w czym też mogą pomóc dodatkowe dostawy np. zboża. Inna sprawa, że do Polski trafia często opał niesortowany i koniec końców tego przydatnego dla gospodarstw domowych jest jeszcze mniej. Ale to nie jedyna pułapka. W kolejną mają wpaść sami kupujący opał.

Węgiel z limitem do 3 ton. A co dalej?

Związkowcy uważają, że największą kulą u nogi przyjętych przez Sejm przepisów jest wprowadzony limit sprzedaży, który obecnie wynosi do 3 ton. Dotyczy to również wspólnot mieszkaniowych i spółdzielni. Tonaż opału przeznaczonego do sprzedaży za każdy razem będzie zależeć od liczby mieszkań w budynku. I tutaj, zdaniem związkowców, mogą zacząć się kłopoty. Zwłaszcza dla tych, którzy jeszcze z różnych powodów nie ocieplili porządnie swoich budynków, a dodatkowo palą starym piecem. 

Nawet piece na ekogroszek spalają w sezonie do 5 ton opału. Tymczasem rząd zapewnia w tym roku zakup po regulowanej cenie tylko 3 ton. I to może okazać się zdecydowanie za mało, zwłaszcza, jak będzie mroźna zima. 

Węgiel jest coraz droższy

REKLAMA

Nie tylko Polska szuka swojego bezpieczeństwa energetycznego właśnie w węglu. Tak też robią m.in. w Niemczech, Austrii, czy Holandii. Na przykład Amsterdam zniósł wszystkie ograniczenia dla elektrowni węglowych, których moc była do tej pory ścięta do jednej trzeciej. Efekt rynkowy tego węglowego ożywienia może być tylko jeden - wyraźna zwyżka cen. I rzeczywiście, jesteśmy świadkami kolejnych podwyżek cen węgla. W portach ARA za tonę czarnego złota trzeba już zapłacić w okolicach 350 dol. za tonę. To znacznie drożej niż rok temu (pod koniec czerwca 2021 r. tona węgla w portach ARA kosztowała niecałe 103 dol.), w 2020 r. (ok. 53 dol.) i w 2019 r. (ok. 58 dol.).

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA