ZUS stał się super urzędem od wszystkiego, który zaoszczędza dla was miliardy złotych
ZUS w ostatnich kilku latach przeszedł prawdziwą metamorfozę od urzędu, który z grubsza wypłaca emerytury i renty do super urzędu od wszystkiego, ostatnio nawet od rozpatrywania wniosków cukierników i piekarzy o tańszy gaz. I się nie zawalił. Za to chwali się, że dzięki temu, że przejął od samorządów choćby obsługę 500+, roczny koszt obsługi jednego wniosku spadł z ok. 51 zł do 6 zł. A takich spektakularnych oszczędności jest więcej.
O przeniesienie 500+ do ZUS-u przetoczyła się niezła awantura. Pracownicy socjalni mieli masowo tracić pracę przez to, że przecież zatrudniono ich kilka lat wcześniej do obsługi właśnie tego świadczenia, a teraz zadanie do przekierowano do ZUS-u, a za to jego pracownicy mieli masowo padać pod naporem pracy z tego samego powodu.
I fakt, początkowo były pewne problemy i opóźnienia w wypłacie świadczeń tu i ówdzie, ale system się „dotarł”, 500+ dociera tam, gdzie powinno, a pracy nikt nie stracił, bo pandemia i wojna przyniosły pracownikom socjalnym nowe zadania.
Koszty obsługi 500 plus: było 51 zł, jest 6 zł
Ale najciekawsze jest to, ile pieniędzy rzeczywiście udało się zaoszczędzić dzięki temu manewrowi. Okazuje się, że przeniesienie obsługi 500+ z samorządów do ZUS-u spowodowało, że roczny koszt obsługi jednego wniosku spadł z ok. 51 zł do 6 zł — wynika z danych, które ZUS udostępnił „Rzeczpospolitej”. Robi wrażenie.
Nikt nie jest tak tani jak ZUS
W szerszej skali te 45 zł rocznej oszczędności na każdym wniosku daje 3,1 mld zł w ciągu 11 lat tylko z tytułu obsługi administracyjnej. Wygląda na to, że to był całkiem niezły ruch.
Powodem jest to, że ZUS rzeczywiście nieźle się informatyzuje i nie potrzebuje tyle żywych rąk do pracy przy takiej administracyjnej robocie. To automatyzacja daje te oszczędności. I ona też powoduje, że tych oszczędności może być znacznie więcej.
Pamiętacie, że zanim przeniesiono 500+ do ZUS-u, wcześniej to samo stało się z 300+? Oszczędność na tym programie to 9,7 zł rocznie za każdy wniosek. Wcześniej obsługa kosztowała 10 zł, teraz 30 gr. I znowu, w ciągu 11 lat to daje 500 mln zł oszczędności.
A skoro już ZUS się tak zmodernizował, że robi wielokrotnie taniej to, co wcześniej inni robili drogo i naokoło, bo za pomocą żywych ludzi zamiast systemów informatycznych, to bierze na siebie więcej i więcej.
I tak oto, początkowo przy krzykach oburzenia, że Zakład zaraz się zawali pod natłokiem dziwnych „wrzutek”, ZUS w pandemii przejął obsługę tarcz antykryzysowych, a potem nawet i bon turystyczny. I stał się super urzędem od wszystkiego, bo okazuje się, że jest tani i niezwykle efektywny. Warto, by krzyczący od lat o likwidacji ZUS, bo to droga armia bezproduktywnych i urzędników, zrewidowali w końcu swoje osądy bazujące na starych bajkach.
Dajcie podwyżki, bo będzie wstyd
Ale jest też i druga strona tej opowieści o super urzędzie. To pracownicy — sfrustrowani, oburzeni dokładaniem im zadań bez końca, nie zawsze z dobrymi warunkami pracy, obciążeni nadgodzinami i przede wszystkim biedniejącymi, bo podwyżki ich pensji daleko nie nadążają za inflacją.
I ok, niemal niczyje pensje dziś nie nadążają za inflacją, wszyscy realnie biedniejemy. Ale jednak w sektorze przedsiębiorstw pensje rosną w dwucyfrowym tempie. Prognozy mówią, że w tym roku średnia pensja wzrośnie o ok. 12 proc., a płaca minimalna to nawet o 19,6 proc. Gros pracowników ZUS zarabia bliżej tej minimalnej niż średniej, a podwyżki przewidziane dla nich na ten rok to 7,8 proc.
Skoro im tak dobrze idzie i zaoszczędzają dla budżetu tyle pieniędzy, to może warto by jednak ich odpowiednio wynagrodzić?
Wiedzieliście, że jeszcze zaledwie w 2019 r. płacę minimalną otrzymywało 1,5 mln Polaków, a teraz już 3 mln? Biorąc pod uwagę, że w przyszłym roku płaca minimalna może przebić 4200 zł brutto z 3600 zł w tym roku, zaraz się okaże, że ZUS zatrudnia głównie pracujących za ustawowe minimum. Byłby trochę wstyd.
Już w tym roku podwyżka płacy minimalnej wymusiła na ZUS podwyżkę wynagrodzeń 858 pracowników, inaczej zarabiali poniżej ustawowego minimum. A w przyszłym roku stawka płacy minimalnej prawdopodobnie pójdzie w górę o kolejne 18,2 proc.