Rząd chciał zakazać sprzedaży alkoholu w nocy. Właściciele sklepów: potrzymajcie nam piwo
Właściciele sklepów z Gdańska pozywają miasto za wprowadzenie zakazu sprzedaży alkoholu w nocy. PiS w trosce o zdrowie Polaków zezwolił kilka lat temu samorządom na wprowadzanie takich przepisów. Efekt? Oburzeni właściciele sklepów w całym kraju idą do sądów i... wygrywają. Antyalkoholowa krucjata państwa spaliła na panewce.
Przepisy, które dawały samorządom prawo do wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu w nocy, mają już prawie cztery lata. W 2018 r. Sejm znowelizował art. 12 ust. 4 ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, dając gminom możliwość ograniczenia handlu napojami procentowymi między 6.00 a 22.00.
Nocna prohibicja w Gdańsku
Stosowne uchwały mogą dotyczyć terenu całej gminy lub tylko jej części. W Gdańsku mamy do czynienia właśnie z tym drugim przypadkiem. Samorządowcy zakazali sprzedaży wyłącznie w Śródmieściu. Zastępca prezydenta Piotr Grzelak argumentował, że to odpowiedź na skargi mieszkańców. Z badania przeprowadzonego przez miasto wyszło, że 70 proc. Głównego i Starego Miasta narzeka na zakłócanie ciszy nocnej. Prawie ośmiu na 10 ankietowanych wskazało, że najbardziej hałaśliwe są osoby pijące pod chmurką. Rozwiązanie, zdaniem ratusza, narzucało się samo.
Miejscowi przedsiębiorcy są jednak nieco innego zdania. Narzekają, że Rada Miasta przyjęła uchwałę pod koniec marca, a w życie weszła ona ledwie miesiąc później. Przede wszystkim sklepikarze nie mogą jednak przeżyć tego, że miasto ograniczając zakaz do jednej dzielnicy, podzieliło sprzedawców na lepszych i gorszych. Na obrzeżach dzielnicy dochodzi do sytuacji, w których właściciel sklepu nocnego położonego w Śródmieściu dostał zakaz sprzedaży po 22.00, podczas gdy jego kolega przecznicę dalej może działać jak dotychczas.
Przedsiębiorcy idą do sądu
Trojmiasto.pl pisze, że część sprzedawców zaskarżyła nowe przepisy do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Serwis cytuje Sebastiana Sawlewicza, adwokata z kancelarii Savel, który reprezentuje przedsiębiorców przed WSA. Padają słowa o nierównym traktowaniu i poparciu ze strony rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców.
Gdańscy sklepikarze są przekonani, że ich wygrana jest kwestią czasu. Wcześniej o unieważnienie lokalnych uchwał występowali przedsiębiorcy w Krakowie i Rzeszowie. W obu wypadkach – z sukcesem.
Wiele gmin w ogóle nie korzysta z rządowego instrumentu. Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych podawała przed pandemią, że uchwały zostały wprowadzone tylko w 194 z niemal 2,5 tys. gmin w Polsce, z czego tylko 42 stanowiły miasta.
Samorządy rezygnują z zakazów
We wspomnianym Rzeszowie nocna prohibicja utrzymała się kilka miesięcy. Podobnie było w Białej Podlaskiej. Przedstawiciele gminy narzekali, że mieszkańcy bez problemu znajdują miejsca, w których można zaopatrzyć się w procenty, a miasto traci pieniądze z zezwoleń na sprzedaż alkoholu.
Duże rozterki mają też włodarze Nowego Sącza. Nocna prohibicja obowiązuje tam od 2018 r., ale policzono, że wartość sprzedanego alkoholu skoczyła w tym czasie ze 115 mln zł do 131 mln zł rocznie.
W Krakowie uchwała została unieważniona przez sąd I instancji, a prawomocny wyrok do tej pory nie zapadł. Miasto szykuje się do drugiego podejścia. Jeszcze w te wakacje ma się pojawić projekt kolejnej uchwały wprowadzającej rejony zakaz sprzedaży alkoholu w nocy.
Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że nowelizacja ustawy o wychowaniu w trzeźwości poniosła porażkę. Choć część gmin zachwala jej efekty i nie zamierza z niej zrezygnować, w skali całego kraju nocna prohibicja po prostu się nie przyjęła.