Właściciele mieszkań szykują się na cios od rządu. Jeden już poszedł - landlordzi muszą wyć z wściekłości
Branża mieszkaniowa drży z obaw o decyzje, jakie mogą niedługo zapaść przy ul. Wiejskiej. Im bliżej wyborów, tym uważniej politycy będą przyglądać się deweloperom i właścicielom mieszkań, a ustawy obliczą sobie raczej na szybki i spektakularny efekt. Pierwszy cios już został zadany - część właścicieli nieruchomości straci prawo do odliczeń. Ho ho, kto wie, może część zapłaci przez to swój pierwszy podatek od wynajmu.
Podatek katastralny czy maksymalna cena najmu? A może coś dla najemców? Przedstawiciele branży nieruchomości zachodzą w głowę, co rząd szykuje dla nich niespodziankę przed przyszłorocznymi wyborami.. Bo, że coś szykuje, tego są praktycznie pewni.
Mieszkaniówka to zaraz po cenach węgla, prądu najbardziej drażliwy temat, jaki można poruszyć przy rodzinnym obiedzie. Polityk, który chce wygrać wybory, musi jakoś się w tym temacie wykazać.
Branża zaaferowana kreśleniem czarnych scenariuszy zapomina chyba trochę o jednej, dość ważnej zmianie, jaka wchodzi już od 2023 r. Przy okazji wdrażania Nowego Ładu rządzący postanowili bowiem pogmerać trochę w przepisach dotyczących rozliczania się z fiskusem.
Do tej pory osoba prywatna, która wynajmowała komuś mieszkanie mogła wybrać jeden z dwóch sposobów rozliczeń. Najprostszą formą był wybór ryczałtu, który wiąże się z uiszczaniem co miesiąc 8,5 proc. od przelewów dokonywanych przez najemcę. Procent ten rośnie do 12,5, ale dopiero po przekroczeniu kwoty 100 tys. zł rocznie.
Drugą formą było opodatkowanie według skali podatkowej. Na pierwszy rzut oka mogła ona wydawać się skrajnie niekorzystna, bo przychody z wynajmu wrzucało się do jednego PIT-u z dochodami z pracy, a opodatkowanie miało dwa progi - 17 proc. i 32 proc. Oba zdecydowanie wyższe niż na ryczałcie.
Sęk w tym, że co sprytniejsi właściciele mieszkań korzystali z możliwości odliczania od podatków wydatków związanych z mieszkaniem. W koszta można było wrzucić nową pralkę, lodówkę, farby, koszty amortyzacji budynku, a nawet ratę odsetkową kredytu. Co bardziej zaradni mogli dzięki temu nie płacić podatku od wynajmu w ogóle.
To właśnie fiskus postanowił ukrócić
Od przyszłego roku podatnicy będą mogli korzystać wyłącznie z ryczałtu. Decyzja wyrzucająca skalę podatkową z możliwości rozliczeń zapadła dawno temu, ale idę o zakład, że dopiero teraz landlordzi wyją z wściekłości. Z wakacji kredytowych można przecież korzystać albo nie, a wrzucenie drastycznie rosnących odsetek w podatki mogło być gwarancją na skasowanie podatku od wynajmu w każdym przypadku. I właśnie teraz, gdy taka opcja przydałaby się kredytobiorcom najbardziej, rządzący po prostu ją wymazują.
Boli? Pewnie tak, a to dopiero początek. Do wyborów został ponad rok, a rząd już pewnie główkuje nad kolejnymi przepisami, które obrzydzą życie posiadaczom mieszkań. Biorąc pod uwagę nastroje społecznie nie zdziwiłbym się, gdyby pierwsze nieśmiałe propozycje pojawiły się już na jesieni.