W kwietniu weszły nowe przepisy dające możliwość wykorzystania przez pracownika dwóch dodatkowych dni urlopu uzasadnionego działaniami tzw. siły wyższej. Eksperci alarmują, że w praktyce daje to możliwość do nadużyć, bo pracownicy bardzo często wykorzystują te 16 godz. jako zastępstwo za urlop na żądanie. A co to oznacza dla pracodawcy? Nic innego jak borykanie się z nieobecnościami, które destabilizują działanie przedsiębiorstw i są niemożliwe do weryfikacji.
Firma Conperio, która zajmuje się audytem, doradztwem i kompleksowym zarządzaniem problemem absencji chorobowej podaje, że zgodnie z art. 148 (1) Kodeksu pracy pracownikowi przysługuje w ciągu roku kalendarzowego zwolnienie od pracy, w wymiarze dwóch dni albo 16 godzin, z powodu działania siły wyższej w pilnych sprawach rodzinnych spowodowanych chorobą lub wypadkiem, jeżeli jest niezbędna natychmiastowa obecność pracownika. W okresie tego zwolnienia od pracy pracownik zachowuje prawo do wynagrodzenia w wysokości 50 proc.
Pracownik może złożyć wniosek o dodatkowe dwa dni wolnego
Nowe przepisy sprzyjają pracownikom i mają zapewnić im większy komfort pracy. Jednak jak wskazuje ekspert rynku pracy, Mikołaj Zając, prezes firmy doradczej Conperio, z perspektywy pracodawcy są to przepisy, które w praktyce umożliwiają podwładnym dodatkowe pole do nadużyć.
Z naszych obserwacji wynika, że dodatkowe 16 godz. z tytułu siły wyższej jest generalnie dodatkowym dwudniowym urlopem tyle tylko, że płatnym w połowie. Pracodawcom, którzy borykają się m.in. z nadużywaniem przez pracowników L4, doszedł w praktyce kolejny problem, a nie mają żadnej możliwości kontroli i weryfikacji – mówi Mikołaj Zając, prezes Conperio.
Jak tłumaczy, pracodawca jest zobowiązany udzielić zwolnienia od pracy na wniosek zgłoszony przez pracownika najpóźniej w dniu korzystania z tego zwolnienia. Wniosek, a tak naprawdę zgłoszenie nieobecności, może być przekazane w każdym czasie dnia pracy oraz w jakiejkolwiek formie. Od pracownika nie jest wymagane uzasadnianie wniosku. Nie ma podstaw prawnych do żądania podania lub udowodnienia przyczyn nieobecności.
Więcej wiadomości na temat rynku pracy można przeczytać poniżej:
Pojęcie siły wyższej i obawy pracodawców co do nadużyć
Jak wskazuje mecenas Justyna Szczepańska-Grygiel z Kancelarii Radcowskiej ABITL Legal z Poznania, uznać można, że przepis nie odnosi się do siły wyższej w takim znaczeniu, w jakim rozumie się ją
w prawie polskim- jako zdarzenie zewnętrzne, nadzwyczajne, niemożliwe do przewidzenia i któremu nie można było zapobiec. Okazać się zatem może, iż Kodeks pracy formułuje szersze rozumienie siły wyższej na potrzeby usprawiedliwienia nieobecności w pracy.
Kluczowe dla praktyki będzie zadecydowanie jakie przypadki wchodzą w zakres tego przepisu, zwłaszcza jeśli uznamy, że należy szeroko rozumieć słowo wypadek i objąć nim także zjawiska, które nie spełnią wszystkich przesłanek dotychczasowej definicji siły wyższej. Mam na myśli np. zawiniony wypadek dziecka pozostawionego przez pracownika bez należytej opiek - podkreśla mecenas Justyna Szczepańska-Grygiel z Kancelarii Radcowskiej ABITL Legal w Poznaniu.
I dodaje, że są to nowe przepisy i nie ma dotychczas orzecznictwa w tym zakresie. Praktyka dopiero pokaże, co ewentualnie sądy zakwalifikują jako siłę wyższą, a czego nie w zakresie prawa pracy.
Pracodawcy boją się zwalniać kombinatorów
Eksperci wskazują, że zwolnienia lawirantów w dużych zakładach pracy stały się tematem tabu, a pracodawcy wręcz boją się do tego uciekać. Zdaniem Mikołaja Zająca dzieje się tak, ponieważ często dochodzi do sytuacji, że mimo zwolnienia i tak muszą ich zatrudniać taką osobę, dopóki nie zapadnie prawomocny wyrok, a na taki można czekać nawet kilka lat.
Pracownik w tym okresie nadal korzysta ze zwolnień lekarskich i z urlopu wypoczynkowego oraz wszelkich praw, jakie daje mu z zatrudnienie w firmie. Pracodawcy coraz częściej starają się zatem dokładnie udokumentować to, jak brak danego pracownika wpływa na sytuację w przedsiębiorstwie. Przeprowadzają analizy wyników jego pracy, kiedy pojawi się w firmie, zapraszają go na rozmowy i wyjaśniają, jakie konsekwencje ma jego działanie. Dla firmy jest to forma zabezpieczenia się przed oskarżeniem ze strony pracownika o bezpodstawne rozwiązanie z nim umowy – wyjaśnia Mikołaj Zając, prezes Conperio.