Alarmujące dane. W Polsce jest coraz mniej węgla
Waldemar Buda, minister funduszy i polityki regionalnej, przyznał ostatnio, że dołożenie pieniędzy Polakom na pompy ciepła w piątej edycji programu Mój Prąd to nie przypadek. Rząd chce, by Polacy jak najmniej palili węglem, który cały czas trzeba importować. I rzeczywiście: dane z kopalni nie są optymistyczne. Leci na łeb i szyję wydobycie i sprzedaż węgla. Topnieją także zapasy surowca przy kopalniach. Za to jego cena cały czas ma się bardzo dobrze.
Rząd uparcie, a teraz zwłaszcza, przy okazji aktualizacji Polityki Energetycznej Polski do 2040 r., utrzymuje, że to polski węgiel - przynajmniej do czasu postawienia pierwszego reaktora - będzie podstawą bezpieczeństwa energetycznego kraju. Chociaż w lipcu rok temu premier Mateusz Morawiecki, mówiąc o zwiększeniu wydobycia węgla przez kopalnie, sugerował, że i tak czarnego złota może u nas zacząć brakować. Teraz okazuje się, że jest nawet gorzej niż przewidywał to szef rządu. Bo nawet nie ma mowy o większej produkcji węgla. Zgodnie z danymi przekazanymi przez katowicki oddział Agencji Rozwoju Przemysłu spadają wszystkie parametry związane z tym surowcem. Wydobycie, sprzedaż i zapasy. Oprócz ceny, która cały czas ma się całkiem dobrze.
Węgiel towarem deficytowym w Polsce?
Jeszcze w grudniu 2022 r. polskie kopalnie wydobyły 4,4 mln t węgla. Ale w styczniu 2023 r. to było już tylko 4 mln t, a w luty - raptem 3,7 mln t. W minionym roku tylko w trzech miesiącach produkcja węgla spadła poniżej 4 mln t: w lipcu (3,99 mln t), sierpniu (3,83 mln t) i we wrześniu (3,83 mln t). Dane za drugi miesiąc br. są też wyraźnie gorsze od tych sprzed roku. W lutym 2022 r. polskie kopalnie wydobyły w sumie 4,47 mln t węgla. Łącznie, licząc cały poprzedni rok, wyprodukowaliśmy ok. 52,8 mln t, w porównaniu z 55 mln t w 2021 r. (spadek o 4 proc.).
Niestety, podobnie kiepskie dane dotyczą też sprzedaży węgla. W grudniu 2022 r. wyniosła ona ok. 4 mln t. W styczniu 2023 r. było ciut lepiej: ok. 4,3 mln t. Ale w lutym zanotowano spadek do poziomu 3,9 mln t. To też w minionym roku stało się tylko trzy raz: w sierpniu (sprzedaż na poziomie 3,96 mln t), wrześniu (3,72 mln t) i październiku (3,96 mln t). Patrząc na cały ub.r. sprzedaż węgla spadła nawet bardziej niż jego wydobycie. W 2021 r. to było 58,4 mln t, a w 2022 r. - 52,4 mln t (spadek o ponad 10 proc.).
Kruszą się też zapasy przy kopalniach
Nie ma też dobrych informacji jeżeli chodzi o zapasy węgla przy kopalniach. Jeszcze w grudniu zeszłego roku było tam niecałe 2,2 mln t. Przypomnijmy, że w sierpniu ub.r. było tam raptem 1.02 mln t węgla, a miesiąc później 1,08 mln t - czyli najmniej od 2008 r. Ale już styczniu 2023 r. znowu spadliśmy poniżej 2 mln t do poziomu 1,8 mln t. W lutym br. jest jeszcze gorzej: przy kopalniach jest raptem 1,5 mln t węgla. Spada także zatrudnienie w polskim górnictwie. Rok temu, w lutym 2022 r. zatrudnionych w branży było 76,6 tys. pracowników, a lutym 2023 r. - ok. 75,3 tys. osób.
Z ceną polski węgiel nie ma żadnego problemu
Chociaż, jak wynika to z danych ARP, polskiego węgla jest coraz mniej, to surowiec nadal się nieźle ceni. W lutym 2023 r. tona węgla dla energetyki zawodowej (indeks PSCMI 1) wyniosła ok. 690 zł. To spadek w porównaniu z grudniem 2022 r., gdzie obowiązywała cena 701 zł. Ale czar pryska jak obecne stawki porównamy do tych sprzed roku lub dwóch lat. W lutym 2021 r. tona węgla dla energetyki kosztowała 253 zł, a lutym 2022 r. - 294 zł.
Bardzo podobnie jest z ceną węgla dla ciepłowni (indeks PSCMI 2). W lutym 2023 r. osiągnęła poziom 1097 zł, czyli bardzo podobnie jak w styczniu br. (1098 zł). W grudniu zeszłego roku było jeszcze drożej: 1193 zł. A jak było wcześniej? W lutym 2021 r. ciepłownie za polski węgiel płaciły 310 zł, a w lutym 2022 r. - 346 zł. Jak z kolei wygląda sytuacja cenowa w portach ARA? Na początku lutego br. cena węgla spadła poniżej 130 dol. W pierwszej dekadzie marca byliśmy przez chwilę nawet poniżej pułapu 120 dol. Teraz zaś jesteśmy świadkami wyraźnego odbicia i tona węgla kosztuje ponad 147 dol.