Rezolucja Śląska to jasny sygnał dla Europy: Polska nadal chce palić węglem
Grzegorz Tobiszowski, były wiceminister energii, obecnie eurodeputowany, tak bardzo chce mieć swoje trzy grosze w Nowym Zielonym Ładzie dla Europy, że zorganizował cykl konferencji zwieńczonych podpisaniem Rezolucji Śląskiej. Dokument, który ma być polskim głosem w europejskiej dyskusji o klimacie, trafi teraz do rąk wszystkich eurodeputowanych.

Pod dokumentem podpisali się przedstawiciele rządu RP, parlamentarzyści, a także samorządowe władze województwa śląskiego, małopolskiego, podkarpackiego i lubelskiego. Teraz jako oficjalne stanowisko naszego kraju w dyskusji o neutralności klimatycznej i Zielonym Ładzie - ma trafić do rąk wszystkich eurodeputowanych.
Bo węgiel jest z nami i jeszcze długo będzie
Zorganizowany przez Grzegorza Tobiszowskiego cykl konferencji Silesia2030 miał pokazać, że w Polsce nikt nie odwraca się od zielonej i czystej energii. Jesteśmy tylko za tym, żeby transformacja energetyczna przebiegała sprawiedliwie z uwzględnieniem charakterystyki poszczególnych państw, w tym Polski - obecnie uzależnionej energetycznie od węgla w ok. 77 proc.
Zdaniem pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotra Naimskiego trudno sobie wyobrazić sytuację, w której w polskim miksie energetycznym w ogóle nie ma węgla. Rolę swoistego stabilizatora w dobie transformacji energetycznej ma spełniać u nas gaz ziemny - traktowany przez Brukselę jak paliwo kopalne.
Rezolucja Śląska. Patrzymy w kierunku USA
Zaproszony na konferencję Silesia2030 Angelos Kokkinos z amerykańskiego Departamentu Energii zaprezentował główne założenia realizowanego za oceanem projektu „Coal First”, gdzie FIRST to skrót od pierwszych litera z angielskiego: elastyczny, innowacyjny, odporny, mały i transformatywny. Chodzi o wypracowanie takiej technologii, dzięki której będzie można zbudować na nowych zasadach elektrownię węglową charakteryzującą się bardzo niską lub wręcz zerową emisyjnością CO2.
Modułowe elektrownie i system wychwytywania CO2
Dla amerykańskiego Departamentu Energii nie ma teraz większego wyzwania. Obecnie funkcjonujące tam elektrownie węglowe pochodzą z lat 70. ubiegłego stulecia. W zeszłym roku bardzo dokładnie przebadano 13 różnych projektów i pomysłów. Teraz Departament Energii analizuje szczegółowo siedem propozycji projektowych nowych elektrowni węglowych, ze śladową lub zerową emisją dwutlenku węgla. Ostateczne wskazanie konkretnego projektu już do realizacji ma nastąpić do 2023 r.
Nowe elektrownie na węgiel mają być modułowe, charakteryzujące się wysoką sprawnością - gdzie występuje wartość opałowa na poziomie co najmniej 40 proc. Mają być stosunkowo niewielkie o mocy od 50 do 350 megawatów i w minimalnym stopniu wykorzystywać wodę oraz być zintegrowane z systemem magazynowania energii cieplnej lub innej (np. wytwarzanej w produkcji chemicznej).
Tu węgiel, tam OZE
Sygnatariuszów Rezolucji Śląskiej wizja palenia węgla bez emisji CO2 oczarowała. Postanowili więc dać Brukseli wyraźny sygnał, że nie należy całkiem skreślać paliw kopalnych. A, że przy okazji chodzi o pieniądze (m.in. z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, co będzie rozstrzygać się w czerwcu br.), to z jednej strony pokazujemy przywiązanie do „czarnego złota”, ale z drugiej nie szczędzimy wydatków na inne źródła energii.
Tylko na Bałtyku planowanych jest zainstalowanie tysiąca turbin. Zaangażowanie w najbliższych latach w energię wiatrową wyliczane jest nawet na 120 mld zł. Piotr Naimski wspomniał o realizacji budowy gazociągu Baltic Pipe, która ma zakończyć się 1 października 2022 r. i pozwoli na transport 10 mld metrów sześciennych surowca z norweskiego szelfu.
Nakłady inwestycyjne Operatora Gazociągów Przesyłowych Gaz-System S.A tylko w najbliższych 10 lat mają wynieść co najmniej 14 mld zł. Budżet centralny ma też dołożyć do energii jądrowej, co w ciągu 20 lat może pochłonąć kolejne 60 mld zł, ale za to zabezpieczy energetycznie kraj – zdaniem Piotra Naimskiego – na kolejnych 60 lat.