REKLAMA

Prezydent Putin zafunduje Polakom największą obniżkę cen na stacjach paliw od lat?

Po tym, jak cena ropy przed weekendem zaczęła dołować na najniższych poziomach od lat, teraz jesteśmy świadkami niewielkich odbić. Ale to nie dlatego, że koronawirus odpuszcza i światowa gospodarka może wziąć głębszy oddech. Chodzi bardziej o oczekiwania związane z ograniczeniem produkcji ropy.

rosyjska-energia-Putin
REKLAMA

Urszula Cieślak z BM Refleks pod koniec ubiegłego tygodnia twierdziła, że kolejne obniżki cen paliw mogą jednorazowo sięgnąć na niektórych stacjach nawet kilkunastu groszy na litrze. Najbardziej dotyczyć to ma oleju napędowego, którego cena od nowego roku spadła już w sumie o ponad 50 gr na litrze.

REKLAMA

Najnowsze notowania cen ropy nie są aż takie złe. Przed chwilą za baryłkę trzeba było zapłacić 48,40 dolara, czyli najmniej od lipca 2017 r., a już teraz trzeba sięgnąć po 51,31 dol., co oznacza wzrost o 3,3 proc. Nie inaczej jest w USA, gdzie po 14 miesiącach spadków cena osiągnęła poziom 43,32 dol., by podskoczyć do 46,11 dol. (o 3 proc.).

Koronawirus odpuszcza? Nie to efekt OPEC+

Czy w takim razie wcześniejsze szacunki okazują się nietrafne, a za chwilę mamy spodziewać się informacji, że koronawirus ostatecznie przegrał wojnę z człowiekiem i wszystko - w tym też ceny - powoli może wracać do normy? Na taki komunikat jest jednak zdecydowanie za wcześnie. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) raczej pogłębia ryzyko globalnej pandemii. Dlaczego więc, skoro pod tym względem jeszcze nic się nie zmieniło, cena ropy jednak idzie w górę? Chociaż eksperci jak świat długi i szeroki wieścili dalsze spadki.

Rzecz w planowanym na ten tydzień w Wiedniu spotkaniu OPEC+, czyli 14 zrzeszonych w OPEC państw oraz zaproszonych gości, w tym Rosji. Bez wątpienia tematem numer jeden będzie dalsze ograniczenie produkcji ropy. Przypomnijmy, że na podstawie ostatniego ustalenia grupa OPEC+ do końca marca ogranicza produkcję o 1,7 mln baryłek. Ale to okazało się jednak niewystarczające. Od początku roku ceny ropy spadły w sumie aż o 20 proc.

W obawie przed dalszymi, tak drastycznymi obniżkami (wszak już teraz produkcja jest na najniższym poziomie od 2009 r.) rośnie presja na dalsze ograniczenie produkcji. Pierwsza propozycja cięć dokonanych w drugim kwartale mówiła o 600 tys. baryłek. Ale niewykluczone, że podczas spotkania OPEC+ strach okaże się zdecydowanie większy i produkcja ropy jeszcze bardziej się skurczy. Taka nadzieja opanowała na chwilę rynki, czego efektem jest właśnie odbicie cenowe. Ale najprawdopodobniej chwilowe. 

Cena ropy: dalszym spadkom nawet Rosja nie poradzi

Zdaniem analityków e-patrol koronawirus spowodował, że obecnie możemy obserwować na stacjach paliw ceny z połowy 2017 r. Tygodniowe, rekordowe obniżki cen oleju napędowego (o 6 gr) czy autogazu (o 5 gr), to jeszcze nie koniec. Eksperci są zgodni, że dalsze ruchy w dół na stacjach paliw, to jedynie kwestia czasu.

Owszem cięcia produkcji ropy i wynikająca z tego obniżka cen mogą nie do końca być w smak Władimirowi Putinowi, który na ostatnim spotkaniu z ministrami i szefami spółek naftowych stwierdził z jednej strony, że sytuacja gospodarcza na świecie jest najgorsza od 2008 r. i trzeba odpowiednio zareagować, a z drugiej że obecne ceny ropy (jeszcze przed kolejnym spotkaniem OPEC+), która spadła poniżej 50 dol. za baryłkę, jest do zaakceptowania dla rosyjskiego budżetu i gospodarki. 

Ale czy będą też takie do zaakceptowania przez Putina, jak państwa OPEC jednoznacznie wypowiedzą się za dalszymi cięciami w produkcji? A to jest bardzo prawdopodobne. Już w zeszłym tygodniu kraje OPEC skorygowały w dół swoje prognozy wzrostu światowego popytu na ropę do 0,99 mln baryłek dziennie (bpd). To znaczący spadek o 0,23 mln bpa w porównaniu z szacunkami z poprzedniego miesiąca. 

Reakcja Putina nie jest taka oczywista, Prezydent Rosji znowu podbudowałby nieco kondycję finansową kraju - najchętniej na fundamencie tworzącego się globalnego kryzysu gospodarczego. Tyle że ścianą nie do przebicia nawet dla Putina może okazać się upór państw OPEC, dla których ograniczenie produkcji ropy może być jedyną receptą na zaglądający coraz głębiej w oczy kryzys. 

Gigant z najnowszymi notowaniami od czasu giełdowego debiutu

REKLAMA

To, co obecnie dzieje się przez koronawirusa na rynku paliw, dobrze pokazuje giełdowa wycena paliwowego giganta Saudi Aramco, którego wartość przy okazji IPO wyceniano na nawet ponad 2 biliony dolarów. Ale okazuje się, że choroba rodem z chińskiego Wuhan jest w stanie naruszyć nawet tych najpotężniejszych.

Obecnie za jedną akcję Saudi Aramco trzeba zapłacić 8,66 dolara. To najmniej od czasu giełdowego debiutu. W ciągu jednego dnia ich wycena spadła o 2,55 proc. W sumie od niedawnych czasów IPO Saudi Aramco mowa jest już o spadku wartości akcji na poziomie nawet 2 proc.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA