Rząd zdecydował: Polska wraca do węgla. Nieważne, że mamy go tyle, co kot napłakał
Chociaż po prezentacji głównych założeń unijnej strategii RePowerEU jest jasne, że obecny kryzys energetyczny ma tylko przyspieszyć odejście od paliw kopalnych, to Polska najwyraźniej chce dalej wiązać się z węglem. Tak wynika i z zapowiedzi przełożenia w czasie terminów wygaszania kopalni i z apelu związkowców, którzy uważają, że już jest najwyższy czas, żeby zwiększyć zatrudnienie w polskim górnictwie i przy okazji reaktywować dawne klasy górnicze.

Zdaniem wicepremiera i szefa aktywów państwowych Jacka Sasina obecny kryzys energetyczny jednoznacznie wykazał, że Polska nie może tak szybko odchodzić od węgla, jak to jeszcze niedawno planowano. Rząd chciał jak najprędzej przechodzić na paliwo gazowe. Ale wywołana przez Rosję wojna na Ukrainie i kolejne embarga na paliwa kopalne sprowadzane z tamtego kierunku - wszystko zmieniło.
Na tyle, że trzeba zmienić ustalony wcześniej harmonogramie zamykania kopalni. W trakcie negocjacji z górnikami ustalono, że ostatnia kopalnia należąca do Polskiej Grupy Górniczej, Tauronu Wydobycie albo Węglokoksu ma zakończyć swój żywot w 2049 r. I to na razie ma pozostać bez zmian. Ale trzeba wydłużyć prace tym kopalniom, które wyznaczono do zamykania w pierwszej kolejności. Pierwsza swoją eksploatację miała zakończyć w 2028 r. kopalnia Bolesław Śmiały, następna w kolejce jest kopalnia Sośnica (2029 r.), kopalnia Piast (2035 r.) i kopalnia Ziemowit (2037 r.).
Węgiel: polskie kopalnie muszą zwiększyć wydobycie
Wicepremier i minister aktywów państwowych przekonuje, że trzeba zmienić dotychczasową strategię. Jego zdaniem nie możemy dzisiaj żadnych kopalń zamykać, a wręcz przeciwnie – musimy zwiększyć wydobycie węgla. Dlatego zmodyfikowany harmonogram zamykania kopalni mamy poznać dosyć szynko - jeszcze w tym roku. Ale to nie wszystko.
Sasin twierdzi, że w dobie embarga na węgiel z Rosji trzeba radzić sobie z brakiem węgla. Szacunki wskazują, że na starcie kolejnego sezonu grzewczego we wrześniu i październiku w Polsce może brakować ok. 10-11 mln t węgla.
Dotychczas szefowie spółek wydobywczych zgodnym głosem mówili, że ich możliwości dotyczące większej produkcji węgla są dosyć ograniczone. I nie ma żadnych szans, żeby w ten sposób zasypać dziurę po węglu z Rosji. Na przeszkodzie głównie stoją inwestycję, a raczej ich brak. Ale jak usłyszeliśmy: to też ma się szybko zmienić.
Większe zatrudnienie w kopalniach i szkoły górnicze
Swoje trzy grosze wtrącają też związkowcy. Uważają, że skoro kopalnie mają fedrować dłużej i więcej, to warto też zainteresować się poziomem zatrudnienia w polskim górnictwie. I w tej sprawie Sierpień 80 napisał to Tomasza Rogali, prezesa PGG.
Przedstawiciele Sierpnia 80 zwracają uwagę, że już teraz kopalnie wydobywają węgiel także w soboty i niedziele. A górników jest po prostu za mało, co wprowadza dla nich dodatkowe zagrożenie.
Sytuacja już teraz ma być dramatyczna. I na pracę bezpośrednio przy wydobyciu węgla kierowani są mało doświadczeni pracownicy przygotówek. A zdaniem związkowców sytuacja na rynku dopiero stanie się dramatyczna. Uważają, że najgorsze jeszcze przed nami. Stąd też propozycja reaktywowania szkół górniczych. Związkowcy chcą jak najszybciej podjąć rozmowy na ten temat. Nie później niż 4 czerwca.