Chcesz kupić tani węgiel w urzędzie gminy? Najpierw formalności – oto, co musisz zrobić, zanim zapłacisz
Kancelaria Prezesa Rady Ministrów tłumaczy, co trzeba zrobić, żeby kupić węgiel w swojej gminie. Przykład miejscowości Walce (opolskie) pokazuje, że lepiej wcześniej wszystko ustalić i dogadać. Bo w Polskiej Grupie Energetycznej (PGE) owszem można składać zamówienia, ale niewiele z tego składania potem wynika.
Węgiel jest, tylko samorządowcy muszą wziąć się do roboty – przekonywał do niedawna rząd. Z kolei prezydenci, burmistrzowie i wójtowie zasłaniali się brakiem stosownych przepisów, które pozwalają im handlować opałem. O środkach transportu, ciężarówkach i wagach certyfikowanych nie wspominając.
W końcu uzgodniono, że trzeba przyjąć odpowiednie regulacje i wtedy gminy zaczną rzeczywiście sprzedawać węgiel. Teraz z kolei Kancelaria Prezesa Rady Ministrów tłumaczy mieszkańcom, co muszą zrobić, żeby ten sprzedawany przez samorządy węgiel kupić.
Dzięki rządowemu wsparciu, cena węgla sprzedawanego przez samorządy będzie bardzo atrakcyjna
– czytamy w komunikacie.
Węgiel za 2000 zł, ale tylko dla tych z prawem do dodatku
Przy okazji KPRM dokonuje podobnych wyliczeń, co wcześniej już zrobił wicepremier i szef aktywów państwowych Jacek Sasin. Zgodnie z tymi rachunkami gminy, ale też spółki gminne i związki gminne będą zaopatrywać się w importowany węgiel od spółek państwowych za ok. 1500 zł za tonę. Mieszkańcy mają go kupować za nie więcej niż 2000 zł.
Co będzie musiał zrobić zainteresowany, jak już ta sprzedaż ruszy? Najpierw musi złożyć wniosek do gminy o zakup preferencyjny. To mechanizm, który będzie dostępny wyłącznie dla tych, którym przysługuje dodatek węglowy. Żeby sprzedaż była jak najbardziej uproszczona, samorządy mają być zwolnione ze stosowania Prawa Zamówień Publicznych i z wystawiania świadectwa pochodzenia węgla.
Limity dotyczące zakupu węgla zostaną ujęte w rozporządzeniu do ustawy
– uściśla KPRM.
Wójt chciał, ale PGE węgla dla niego nie miała
Wcześniej rząd, chcąc tak też wywrzeć dodatkową presję, pokazywał samorządowców, którzy nie czekając na przepisy dokonywali zamówień węgla. Chociaż zdecydowana większość z nich uważała, że trzeba uzbroić się w cierpliwość, aż ten pomysł sprzedaży opału przez gminy nabierze jakiegoś konkretnego kształtu prawnego. O tym, że to jednak była dobra taktyka świadczy chociażby historia wójta, gminy Walce, opisana „Tygodnik Prudnicki”. Wójt Marek Śmiech bardzo chciał posłuchać rad wicepremiera Jacka Sasina i węgiel z PGE zamierzał sprowadzić bez zbędnej zwłoki. Tak planował ogrzewać m.in. żłobek, przedszkole i szkołę podstawową. Wszystko zrobił, tak jak trzeba, wypełnił dokumenty i przesłał je go PGE. Odpowiedź była krótka i dosadna: nie mamy teraz dla was węgla, może to się zmieni w listopadzie.
Wcześniejsza oferta na importowany węgiel dla gminy Walce opiewała na 2520 zł za tonę. Trzeba byłoby jeszcze do tego doliczyć transport. To wywindowało ostatecznie cenę kolumbijskiego węgla do 2800 zł za 1000 kg. To blisko dwa razy drożej niż w sklepie PGG, gdzie zwykły węgiel (orzech, kostka, groszek) można kupić w przedziale od 1420 do 1470 zł za tonę.