Węgiel w odwrocie. Koniec finansowania brudnych inwestycji ogłosił australijski gigant ubezpieczeniowy
Kolejny odcinek serialu "Węgiel idzie w odstawkę". Australijski gigant ubezpieczeniowy Suncorp poszedł tropem swojego konkurenta - QBE i właśnie ogłosił, że nie będzie ani finansował ani ubezpieczał nowych inwestycji węglowych.
Odwrót Suncorp od węgla dotyczy nowych kopalń i elektrowni. Po roku 2025 r. gigant ubezpieczeniowy ma w ogóle nie interesować się żadnymi projektami związanymi z węglem. Za taką a nie inną decyzją nie stoi żadne lobby. To po prostu czysta arytmetyka.
Już w lutym br. Suncrop informował, że jego półroczny zysk zmalał o blisko połowę (45 proc.) i miało na to wpływ przede wszystkim ekstremalne zjawiska pogodowe w Sydney i Queensland. Z kolei roszczenia wobec ubezpieczyciela z tytułu szkód spowodowanych przez powódź, pożar i cyklon były o 1,7 mld dolarów amerykańskich wyższe niż przewidywał to budżet grupy na ostatnią dekadę.
Ale węgiel to nie wszystko. Zagrożeń jest więcej.
Dla firmy wartej 17 mld dolarów takie finansowe wahnięcia mają ogromne znaczenie. Wcześniej do podobnych konkluzji doszedł konkurent Suncrop - QBE, który już w marcu ogłosił, że nie będzie ubezpieczał nowych projektów związanych z węglem i przestanie ubezpieczać istniejące operacje od 2030 r.
Teraz, po takiej a nie innej decyzji Suncrop, w Australii nie ma już solidnego ubezpieczyciela, który gwarantuje jakiekolwiek rozwiązania finansowe dla inwestujących w węgiel. Ale możliwe, że klimatyczny skręt będzie jeszcze bardziej wyraźny. Aktywiści związani z międzynarodową organizacją ekologiczną Friends of the Earth International apelują do Suncrop, by ubezpieczyciel podobnie jak z węglem postąpił również z ropą naftową i gazem.
Inaczej - jak przekonuje aktywista i ekolog Pablo Brait - Suncrop zakończy handel jednym ryzykiem klimatycznym, ale rozpocznie drugim.
W Australii walczą o klimat jednak na poważnie.
To nie pierwszy przykład z Australii, pokazujący, że pożegnanie z węglem jak najbardziej może się udać. Trzeba tylko determinacji, której akurat tam nie brakuje. Nawet, a może przede wszystkim na stopniu rządowym. Wszak zgodnie z podjętymi w Paryżu porozumieniami Australia do 2030 r. ma ograniczyć emisję gazów cieplarnianych o 26 proc.
Wpisuje się w to niedawna decyzja sądu w Nowej Południowej Walii, który w pierwszej instancji zakazał budowy kopalni Rocky Hill ze względu na wpływ na pobliskie miasto. Od tego odwołała się spółka Gloucester Resources należąca do GRL Holdings Pty Ltd – australijskiego potentata wydobywczego. Ale sąd odwołanie oddalił powołując się głównie na wkład węglowej kopalni w zmiany klimatyczne.
U nas też zobaczymy węglowy odwrót instytucji finansowych.
Z węglem zaczyna trochę być jak z plastikiem. Oba są na tyle passe, że głoszeniem wszem i wobec o ich używaniu i korzystaniu coraz mniej chwały przynosi a coraz więcej wstydu. Widać to nawet w Polsce, której gospodarka jest uzależniona od węgla w ok. 77 proc. A założenia do 2030 r. mówią o dominującej pozycji węgla w 60 proc.
Chociaż rząd uparcie inwestuje w węgiel, to coraz więcej instytucji finansowych, które z “czarnym złotem” chcą mieć jak najmniej wspólnego. Najlepiej wcale.
mBank od 1 kwietnia przestał finansować budowę nowych kopalni węgla i bloków energetycznych opalanych węglem. Na podobny krok zdecydował się ING Bank i Santander Bank Polska, który przy okazji przystąpił do Paktu na Rzecz Zrównoważonego Wykorzystania Tworzyw Sztucznych.