Miliardy od ZUS-u już w drodze na konta Polaków. W sobotę się przekonacie, ile zyskaliście na waloryzacji
ZUS zakończył waloryzację składek na przyszłą emeryturę odłożonych do końca ubiegłego roku przez 24 mln ubezpieczonych. Prezes ZUS-u prof. Gertruda Uścińska poinformowała, że łączna kwota środków zapisanych na kontach i subkontach 24 mln Polaków zwiększyła się w sumie o 281 mld zł. Średnio na głowę wypada 11714,38 zł.
Gdyby Polacy na kontach emerytalnych mieli odłożoną prawdziwą forsę, a ZUS po zakończonej waloryzacji co roku przelewałby im dodatkowych kilkanaście tysięcy, to byłaby wspaniała okazja do świętowania.
Rozległoby się ciche dryn, dryn, sięgnęlibyście po telefon, a tam SMS:
Buźka sama by wam się nie uśmiechnęła na taki widok, nieprawdaż? Niestety w ZUS-ie nie mamy żadnych pieniędzy, tylko zapisane w systemie cyferki. Okazji do świętowania nie ma, zwłaszcza że wszelką radość z waloryzacji odbierają symulacje przyszłych głodowych świadczeń.
Waloryzacja składek emerytalnych. W przyszłym roku padnie rekord
Składki emerytalne, które odkładamy, o pardon, dopisujemy do sald kont i subkont na poczet naszych przyszłych emerytur, waloryzowane są co roku na początku czerwca. ZUS jest zobowiązany do tego, by to robić, żeby Polacy nie doszli przypadkiem do wniosku, że te tysiące potrącane co roku z ich pensji przepadają gdzieś pożarte przez inflację albo jakiś inny kataklizm.
Dlatego właśnie wskaźnik waloryzacji, o którym ZUS informuje pod koniec maja, i który wyliczany jest na podstawie inflacji oraz przypisu składek emerytalnych w poprzednim roku, nie może być mniejszy niż nie może być ujemny ani niższy niż wzrost cen w danym roku.
Z odpowiedzią na pytanie, co to jest inflacja, większość Polaków obecnie nie ma większego problemu: to procentowy wzrost cen towarów i usług podawany co miesiąc przez GUS. Jednak na potrzeby ustawy o ubezpieczeniu społecznym GUS co roku specjalnie wylicza inflację średnioroczną dla całego zakończonego roku, czyli w tej chwili dla 2021 r.
Przypis składek to natomiast wzrost wpływów do ZUS z tytułu składek emerytalnych. Jeśli w Zakładzie przybywa ubezpieczonych, którzy na dodatek więcej zarabiają, to przypis składek jest większy. A ponieważ w ubiegłym roku na liczbę pracujących i ich zarobki nie moglibyśmy narzekać, to w 2022 r. roku ZUS okazał się najhojniejszy od 14 lat. Efekt?
Stan kont wzrósł o 9,33 proc., a subkont o 7,07 proc.
– przypomniała w czwartek prezes Uścińska.
Dla porównania w 2019 r. składki na kontach w ZUS wzrosły o 9,2 proc., w w 2020 r. o 8,94 proc., a w 2021 r. o 5,41 proc. Swoją drogą strach pomyśleć, co przy obecnej inflacji i rosnących cały czas zarobkach będzie się działo w przyszłym roku.
Sprawdź, ile wyniesie twoja emerytura. Jeśli się nie boisz
Z komunikatu ZUS-u wydanego specjalnie na okoliczność przeprowadzonej waloryzacji, można dowiedzieć się, że ubezpieczeni w Zakładzie będą mogli sprawdzić zaktualizowany stan swojego konta od 11 czerwca.
Aby nacieszyć oczy wyższym saldem, trzeba zalogować się na Platformie Usług Elektronicznych. Od pandemicznego 2020 r. ZUS już nie przeprowadza kwalifikującej się księgi rekordów Guinnessa akcji, wysyłając do 22 mln Polaków listy ze szczegółową informacją o ich przyszłej emeryturze. Po co wkurzać ludzi?
ZUS co roku w czerwcu podaje przykłady, w jaki sposób waloryzacja przekłada się na stan naszych oszczędności emerytalnych. W tym roku podał, że jeśli ktoś zgromadził na koncie 450 tys. zł, to zyska niemal 42 tys. zł, a osobie, która ma 850 tys. zł, ZUS dopisze dodatkowe 79 tys. zł. Swoją drogą bardzo mnie ciekawi, ilu ubezpieczonych z saldem w wysokości 850 tys. figuruje w statystykach Zakładu.
W jaki sposób waloryzacja podbije nam przyszłe świadczenia, Zakład już się nie chwali. A właśnie te dane, kiedy ZUS wysyłał jeszcze listy, stawiały na baczność miliony rodaków. Bo co miała pomyśleć zarabiająca 5000 zł na rękę zapracowana pięćdziesięciolatka, która dowiadywała się, że jej przyszłe świadczenie wyniesie w najlepszym możliwym wariancie wyniesie 1300 zł?