REKLAMA
  1. bizblog
  2. Biznes

Upadłość Ursusa. Prezes spółki zarzuca syndykowi, że naraża spółkę na straty

Komplikuje się sytuacja Ursusa. Syndyk masy upadłościowej producenta traktorów odejdzie z końcem roku. Rada Wierzycieli nie ufa mu za grosz i uważa, że jego nieprofesjonalne działanie naraziło spółkę na wielomilionowe straty.

12.10.2021
11:08
ursus-syndyk-straty
REKLAMA

22 lutego 2021 r. za jedną akcję Ursusa trzeba było płacić najwięcej w tym roku, bo 1,22 zł. To wartości ostatni raz widziane w 2019 r. I chyba nie będzie teraz do nich szybkiego powrotu. Wszak obecnie za jeden udział Ursusa płaci się raptem w okolicach 38 groszy.

REKLAMA

Marzenia Ursusa o traktorowej potędze to już pieśń przeszłości, a dodatkowo prawie nikt już nie słucha. Zdecydowanie bliżej teraz polskiej spółce jest do likwidacji majątku. Chociaż sądowy bój o jej wstrzymanie cały czas trwa. Jak podał Ursus, rada wierzycieli wyraziła zgodę na prowadzenie przedsiębiorstwa przez syndyka do 31 grudnia 2021 r. 

Uchwała wchodzi w życie z dniem jej podjęcia, o ile nie zostanie uchylona przez sędziego-komisarza zgodnie z przepisami prawa upadłościowego

– czytamy w komunikacie.

Będzie sanacja zamiast upadłości?

Dowiadujemy się też, że „spółka pozyskała dwóch partnerów finansowych, którzy w przypadku otwarcia postępowania sanacyjnego będą gotowi objąć akcje Ursus S.A. za łączną kwotę 25 mln zł”. Rada Wierzycieli utrzymuje również, że poprzedni syndyk „wypłacił swojemu reprezentantowi znaczne kwoty”.

„Do dziś nie ujawniono, jak zostały rozliczone. Pozorna zamiana syndyka (z KGS Restrukturyzacje Sp. z o.o. na Pawła Głodka, prezesa i wspólnika w tej spółce - red.) implikuje ryzyko kontynuowania nieprofesjonalnych decyzji skutkujących wielomilionowymi startami” - informuje spółka.

Andrzej Zarajczyk, prezes Ursusa, przekonuje, że postanowienie o ogłoszeniu upadłości spółki jest nieprawomocne. Przypomina też o złożeniu kolejnego wniosku o wstrzymanie likwidacji masy upadłościowej.

Zwracam się do Rady Wierzycieli o niepodejmowanie działań, które mogą wyrządzić Spółce szkodę i zagrozić prawidłowej realizacji postępowania sanacyjnego i upadłościowego

– czytamy w komunikacie podpisanym przez Zarajczyka.

Ursus rozmawiał z inwestorami, którzy znikali jak kamfora

Ursus od 2019 r. znajdował się w restrukturyzacji, ale cały czas była szansa na drugie życie dla tej spółki. Jeszcze w lutym br., o czym pisał Adam, firma poinformowała inwestorów, że udało się znaleźć chętnego do współpracy przy projekcie zeroemisyjnego (elektrycznego i wodorowego) pojazdu dostawczego.

Na takie wieści zareagowała giełda, kurs Ursusa zaczął się piąć w górę. Ale ostrożnie, bo już wcześniej polska spółka też miała być po słowie z chińskim inwestorem (firmą Dongfeng Motor Corporation), a ostatecznie nic z tego nie wyszło. Jeszcze wcześniej, bo w 2019 r. Ursus miał dogadać się z amerykańskim funduszem VC Enerkon Solar International, który miał wpompować w polską spółkę 30 mln dol. Rzecz jasna nic z tego nie wyszło.

Ręce po swoje najpierw zaczął wyciągać PKO BP

REKLAMA

PKO BP chciał, żeby sąd ogłosił upadłość Ursusa jeszcze w 2019 r. Wtedy spółka była winna bankowi ponad 11 mln zł wraz z odsetkami za niespłacone kredyty. W dochodzeniu do swojego PKO BP przeszkadzało rozpoczęte w listopadzie 2018 r. postępowanie układowe, które gwarantuje ochronę przed wierzycielami. Potem do PKO BP dołączył też Getin Noble Bank, a w lutym 2020 r. również Bank Millennium, który chce zwrotu niezapłaconego kredytu na przeszło 10 mln zł i 1,5 mln zł odsetek.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA