Restrukturyzacja PBS Banku. Obowiązujące przepisy to skandal, trzeba je szybko zmienić
Przymusowa restrukturyzacja Podkarpackiego Banku Spółdzielczego w Sanoku pokazała samorządowcom wyraźnie jedną rzecz: potrzebują gwarancji, że by lokowane przez gminy pieniądze można było odzyskać.
Fot. Lowdown/Wikipedia.org/CC BY-SA 3.0
Tylko w gminie Mielec kwota potrąceń wynikająca z przymusowej restrukturyzacji Podkarpackiego Banku Spółdzielczego w Sanoku prowadzonej przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny wynosi prawie 3 mln zł. Z podobnego względu planowane wcześniej inwestycje powiatowe w gminie Ropczyce raczej nie będą w tym roku realizowane. W sumie na spore finansowe kłopoty przez likwidację PBS w Sanoku przygotować muszą się 34 samorządy terytorialne z Podkarpacie.
Z ulgą za to mogą odetchnąć m.in. w Ustrzykach Dolnych, Leżajsku, Stalowej Woli, Strzyżowie, Przemyślu czy w Rzeszowie. Tam nie mieli żadnego rachunku w PBS w Sanoku. Tyle że wkroczenie do drugiego co do wielkości banku spółdzielczego w Polsce przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny oznacza kłopoty dla wielu podkarpackich firm, świadczących usługi również dla tamtejszej administracji samorządowej, także tej nie związanej w żaden sposób z PBS w Sanoku.
Po kieszeni dostaną też spółki komunalne, które jakieś środki mają jednak jeszcze uratować.
Spółki komunalne są traktowane w zależności od ich statusu i w żadnym wariancie nie tracą wszystkich środków
- zaznacza Filip Dutkowski, rzecznik BFG.
Gminy żądają od rządu natychmiastowych zmian w prawie
Wsparcie w tej trudnej sytuacji samorządom z Podkarpacia zaoferował Bank Gospodarstwa Krajowego. Proponuje gminom finansowanie pomostowe. Ale to i tak marna pociecha w zderzeniu z uciekającymi milionami złotych przez przymusową restrukturyzację PBS w Sanoku. Dlatego samorządowcy nie zamierzają czekać. Napisali do szefa Ministerstwa Finansów na razie list ze swoimi propozycjami.
Dzisiaj konsekwencjami nieodpowiedzialnego zarządzania komercyjną instytucją finansową zostały obciążone samorządy z Podkarpacia, w tym miasto Sanok. Jutro restrukturyzacja lub upadek kolejnego banku może narazić na straty każde inne miasto w Polsce. Potrzebna jest solidarność samorządów i mocna presja na zmiany w prawie. Niestety to nie pierwsza taka sytuacja z problemami banku oddziałującymi na samorząd, a jednak rząd nie wyciąga żadnych wniosków, zachowując bierną postawę. Potrzebne są natychmiastowe zmiany w ustawie o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym
- przekonuje w nim Krzysztof Kosiński, prezydent Ciechanowa i sekretarz Związku Miast Polskich.
Gwarancje dla samorządowych depozytów
Według samorządowców najbardziej rozsądnych rozwiązaniem jest to, kiedy Ministerstwo Finansów - na podstawie wcześniej odpowiednio skonstruowanych przepisów - obejmuje rozszerzoną ochroną Bankowego Funduszu Gwarancyjnego pełną sumę środków deponowanych przez jednostki samorządu terytorialnego. Czy to w bankach czy w SKOK-ach.
Dzisiaj gwarancje określają przepisy o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym, systemie gwarantowania depozytów oraz przymusowej restrukturyzacji. Wedle tych regulacji środki na rachunkach bankowych i lokaty do równowartości 100 tys. euro. objęte są ochroną. Gdy bank popada w kłopoty finansowe, wtrąca się BFG i do tej kwoty wypłaca wszystkie środki. No chyba, że chodzi o samorządy terytorialne. Wtedy nie ma żadnych gwarancji - tych pieniędzy nikt nie pilnuje.
Jeden bank dla wszystkich gmin w Polsce?
Marek Ćwiąkała, dyrektor biura Podkarpackiego Stowarzyszenia Samorządów Terytorialnych, uważa że finanse jednostek samorządu terytorialnego powinny obsługiwać wyłącznie banki z większościowym udziałem skarbu państwa. Bo przecież czeto deponowanie przez samorządy środki to tak naprawdę pieniądze z budżetu państwa.
Zostały przecież przelane pieniądze dla gmin na subwencję wyrównawczą, 500+, subwencję oświatową. Wyczekiwano z ogłoszeniem przymusowej restrukturyzacji banku do 17 stycznia, aby konta gmin były wypełnione. Teraz stracą ok. 40 proc. środków, do tego trzeba dodać wartość udziałów, jakie miały w banku
- tłumaczy Serwisowi Samorządowemu Marek Ćwiąkała.
Na jeszcze odważniejsze rozwiązanie namawia burmistrz Rymanowa Wojciech Farbaniec. Uważa, że rachunki wszystkich JST powinni być prowadzone w jednym banku. Za jego zaś prawidłowe funkcjonowanie odpowiadałoby Ministerstwo Finansów.
PBS w Sanoku, czyli gminy liczą straty
BFG objął kontrolę nad PBS w Sanoku i wyznaczył administratora 17 stycznia. Tym samym udziały członkowskie w PBS oraz jego obligacje są umorzone. Sam PBS będzie zaś podzielony. Większość majątku i zobowiązań banku, a także klienci i pracownicy, będzie przeniesiona do nowej instytucji – Banku Nowego BFG S.A. Tam też trafi ponad połowa środków spółek komunalnych zgromadzonych na kontach PBS (57,4 proc.). Ale pozostała część (niecałe 43 proc.) może umknąć bez powrotu.
Część depozytów jednostek samorządu terytorialnego, dużych firm i innych podmiotów nieobjętych gwarancjami zostaje w banku w restrukturyzacji w celu pokrycia strat i zostanie finalnie utracona
– informował w dniu rozpoczęcia przymusowej restrukturyzacji PBS.