REKLAMA

Bail-in PBS z Sanoka. Bank uratowany, ale samorządy popłynęły na grube miliony

Kłopoty Podkarpackiego Banku Spółdzielczego w Sanoku, które wymagały interwencji Bankowego Funduszu Gwarancyjnego będą odbijać się gminom jeszcze długo finansową czkawką. Samorządy uważają, że to bankowy skok na ich kasę.

samorządy-koronawirus-apel
REKLAMA

Nie milkną echa problemów drugiego co do wielkości banku spółdzielczego w Polsce. Bankowy Fundusz Gwarancyjny kilka dni temu rozpoczął przymusową restrukturyzację Podkarpackiego Banku Spółdzielczego w Sanoku. Ponieważ aktywa PBS nie wystarczały na zaspokojenie jego zobowiązań. Tym samym udziały członkowskie w PBS oraz jego obligacje są umorzone. Sam PBS będzie zaś podzielony.

REKLAMA

Większość majątku i zobowiązań banku, a także klienci i pracownicy, będzie przeniesiona do nowej instytucji – Banku Nowego BFG S.A. Ten ma właśnie otwierać swoje podwoje dla przestraszonych klientów, którzy boją się, że swoich zdeponowanych w PBS pieniędzy już nigdy więcej nie zobaczą. Ale chociaż klienci indywidualni już od rana okupują placówki PBS, to tak naprawdę oni akurat nie mają powodów do zmartwień. Ich środki mają być zachowane w całości. Znacznie gorzej mają samorządy, które mogą powoli żegnać się ze swoimi milionami.

Wojewoda czeka na informacje do końca tygodnia

W związku z przymusową restrukturyzacją PBS w Sanoku sytuacja niektórych samorządów na Podkarpaciu może stać się za chwilę mocno nieciekawa. Na tyle, że postanowił interweniować tamtejszy wojewoda, który poprosił prezydentów, wójtów i burmistrzów o przygotowanie do końca tego tygodnia (do 24 stycznia) informacji o tym, jakie pieniądze samorządów mogą być zablokowane przez wszędzie przymusowej restrukturyzacji PBS w Sanoku. Potem w tej sprawie ma interweniować u premiera Mateusza Morawieckiego.

Ponad połowa środków spółek komunalnych zgromadzonych na kontach PBS (57,4 proc.) ma być przeniesiona do Banku Nowego BFG S.A. Ale pozostała część (niecałe 43 proc.) może umknąć bez powrotu.

PBS tonie i pociągnie za sobą samorządy

„Dziennik Gazeta Prawna” informuje, że duże firmy wraz z samorządami w PBS utopiły nawet 80 mln zł. Jak podaje serwis esanok.pl, sam Sanok na przymusowej restrukturyzacji PBS może stracić nawet 3,5 mln zł. To prawie połowa z 8 mln zł, które do tej pory były na koncie miasta. 

Utrata tak dużych środków budżetowych musi być dla podkarpackich gmin bolesnym ciosem. Zwłaszcza w dobie kończenia się kolejnego unijnego budżetu, co z kolei wiąże się z zamykaniem programów i zakręcaniem - na chwilę, na czas rozstrzygnięć dotyczących następnej siedmiolatki UE na lata 2021-2027 - finansowego kurka.

A przecież w tym roku samorządy czeka cenowy rollercoaster. Już sporym wyzwaniem jest podwyżka płacy minimalnej, czy gospodarka odpadami. Teraz miliony wyparują przez kłopoty banku. Zapytaliśmy władze Sanoka i Krosna, co w tej sytuacji planują. Odpowiedzi opublikujemy zaraz po ich otrzymaniu.

Na razie odpisał nam tylko Rzeszów i Przemyśl.

W podobnym tonie wypowiedziała się Agata Czereba, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Przemyślu. Tutejsi magistrat też nie posiada żadnych kont w PBS. 

Pierwszy raz mamy bail-in made in Poland

PBS w Sanoku ratowany jest głównie za pomocą środków deponentów. To pierwszy w Polsce przypadek takiego mechanizmu zwanego „bail-in”, dla którego drzwi szeroko otworzyła UE w 2016 r. Po tym, jak w 2013 r. cypryjski sektor bankowy przeżył spory kryzys, w Brukseli podjęto działania, by taka sytuacja nie miała już później miejsca. Tak powstała dyrektywa „Bank Recovery and Resolution Directive”, która w 2016 r. zaczęła obowiązywać we wszystkich krajach członkowskich UE. 

W dyrektywie najwięcej zastrzeżeń budził zapis dotyczący właśnie procedury „bail-in”, w której koszty restrukturyzacji lub likwidacji banku można pokryć ze środków jego klientów i akcjonariuszy. Jeżeli jednak i to nie pomoże - do tego worka będą wtedy musiały się dorzucić też inne banki.

Samorządy bez tarczy KNF

Zwłaszcza po aferze Amber Gold, a później kłopotach Getin Banku na Komisji Nadzoru Finansowego zaczęto wywierać coraz większą presję, by ta instytucja w swoich działaniach ochronnych była wreszcie skuteczniejsza. I faktycznie, w ostatnim czasie KNF zwraca coraz częściej uwagę Polakom na ryzykowne instrumenty, czy firmy, jak chociażby w przypadku MarketOnUs.

Tym razem jednak KNF w sprawie kłopotów PBS w Sanoku milczała. Mimo, co zaznacza m.in. Dorota Chilik, wójt gminy Miejsce Piastowe, że plotki o fatalnej sytuacji PBS znane były od pewnego czasu.

KNF akcentuje, że ma obowiązek zachowania tajemnicy zawodowe. Jednocześnie przypomina, że sprawozdania finansowe PBS w Sanoku były publicznie dostępne. Tam zaś opisana była szczegółowo sytuacja finansowa banku oraz ryzyka związane z jego dalszą działalnością.

REKLAMA

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA