To była dobrze zorganizowana akcja wyłudzania pieniędzy od amatorów łatwego zysku. Kilkudziesięciu sprzedawców przez telefon nagabywało potencjalne ofiary na trefne inwestycje, a pieniądze poprzez firmę z Wysp Marshalla trafiały do sieci spółek oszustów. KNF ostrzegał przed firmą MarketOnUs już w marcu 2017 roku, ale to zwykle wołanie na puszczy.
Na polecenie Prokuratury Okręgowej w Warszawie stołeczni policjanci 12 czerwca zatrzymali 7 osób zaangażowanych w oszustwa na rynku forex. Do publicznej wiadomości podano tę informację dopiero dziś.
Wśród zatrzymanych jest główny organizator przestępczego procederu, który kierował grupą kilkudziesięciu sprzedawców naciągających potencjalne ofiary na lewe inwestycje. Sprzedawcy ci nie mieli pojęcia o rynku kapitałowym, ale byli poinstruowani, w jaki sposób prowadzić rozmowy z klientami.
Czeski bank
Ofiary wpłacały od kilku do kilkuset tysięcy złotych. Prokuratura łącznie doliczyła się 45 osób, które straciły prawie 2 mln zł.
Oszuści obiecywali, że wpłacane za pośrednictwem strony fxonus.com środki idą na bezpieczne i zyskowne inwestycje, ale nawet nie były to instrumenty finansowe wysokiego ryzyka. W rzeczywistości pieniądze najczęściej w ogóle nie służyły do wykonywania żadnych inwestycji na rynku kapitałowym.
Jak informuje prokuratura, środki finansowe przekazywane przez klientów trafiały, za pośrednictwem instytucji płatniczej na rachunek firmy MarketOnUs z Wysp Marshalla, a następnie były transferowane do innych spółek.
Rachunek bankowy MarketOnUs był prowadzony przez jeden z czeskich banków.
Cała siódemka usłyszała już zarzuty prokuratorskie. Choć grozi im do 10 lat więzienia, zastosowane środki zapobiegawcze są dość łagodne. Sześciu osób ma dozór policji, zakaz opuszczania kraju i poręczenia majątkowe od 10 do 50 tysięcy złotych. Tymczasowo aresztowany został tylko główny podejrzany, ale i on będzie mógł wyjść na wolność po wpłaceniu 150 tys. zł kaucji.
Jak stracić cały majątek
Inwestycje na rynku forex (od foreign exchange) w pewnym uproszczeniu polegają na obstawianiu zmian kursowych walut. Popularność tego typu inwestycji wybuchła w Polsce kilkanaście lat temu — kusiła perspektywa szybkiego i wysokiego zysku. Z czasem okazało się, że dla osób bez fachowej wiedzy gra na foreksie może skończyć się bankructwem.
Początkowo termin forex dotyczył tylko zamkniętego walutowego rynku międzybankowego, ale z czasem zaczęto nim określać różnego rodzaju inwestycje — nie tylko walutowe — oferowane przez firmy finansowe klientom indywidualnym. KNF od dawna ostrzega, że wiele nieuczciwych firm z premedytacją myli oba pojęcia, dając klientom złudzenie inwestowania na bezpiecznym, regulowanym rynku.
W rzeczywistości sprzedawano często bardzo skomplikowane instrumenty pochodne oparte o ceny walut, akcji, indeksów, surowców itd., wrzucając wszystko do marketingowego wora z napisem "forex". Nie brakowało też oszustów, którzy zwyczajnie wyłudzali pieniądze pod pozorem inwestycji.
Co gorsza, klientów zachęcano do lewarowania inwestycji, czyli mając niewielką kwotę pieniędzy, mogli grać wielokrotnie, nawet setki razy większymi sumami. To dawało szansę osiągnięcia bajecznych zysków, ale w przypadku złej inwestycji oznaczało to utratę nie tylko zainwestowanych pieniędzy, ale często nawet całego majątku.
Z szacunków KNF wynika, że aż czterech na pięciu graczy na rynku forex ponosi stratę.