REKLAMA
  1. bizblog
  2. Gospodarka

Unijne ultimatum dla rządów Polski i Węgier. Albo porozumienie do wtorku, albo żegnajcie miliardy

Polska i Węgry muszą jeszcze w poniedziałek albo najpóźniej we wtorek zadeklarować, że zrezygnują z zawetowania unijnego budżetu, bo w przeciwnym razie zostaną pominięte w funduszu odbudowy. Taki scenariusz oznaczałby utratę przez nasz kraj dziesiątek miliardów złotych na walkę z gospodarczymi skutkami COVID-19.

07.12.2020
13:30
Unijny budżet i groźba weta. Unijne ultimatum dla rządów Polski i Węgier
REKLAMA

„Musimy uzyskać porozumienie z Węgrami i Polską jeszcze dziś albo najpóźniej do jutra” – powiedział Reutersowi jeden z wysokich rangą urzędników Komisji Europejskiej. „Jeśli to nie nastąpi, będziemy musieli przystąpić do realizacji planu B” – ostrzegł.

REKLAMA

Co to za plan B? Chodzi o rozpisanie na nowo wartego 750 mld euro (3,35 bln zł) funduszu odbudowy w taki sposób, by z grona beneficjentów dotacji i preferencyjnych pożyczek zostały wykreślone Polska i Węgry.

Prowizorium budżetowe niekorzystne dla Polski

Zawetowania budżetu spowoduje, że ten wieloletni plan finansowy zostanie zamrożony, a Unia Europejska będzie musiała przyjąć tzw. prowizorium budżetowe, czyli zastępczy, mocno okrojony plan finansowy na 2021 rok. To będzie oznaczać nie tylko zablokowanie środków na przyszłe programy unijne, ale nawet te będące już w toku. To szczególnie niekorzystny scenariusz dla Polski i Węgier, które należą do głównych beneficjentów tych programów.

Na razie zarówno Warszawa, jak i Węgry twardo utrzymują, że zawetują unijny budżet, jeśli Unia Europejska nie zrezygnuje z planów powiązania z praworządnością wypłat środków budżetowych i z funduszu odbudowy.

Wygląda na to taktykę negocjacyjną, bo ewentualne konsekwencje finansowe dla obu krajów byłyby opłakane, ale scenariusz zawetowania budżetu jest przez Brukselę traktowany całkiem serio. Z drugiej strony, groźby wykluczenia obu krajów z funduszu odbudowy także można uznać za taktykę negocjacyjną drugiej strony tego sporu.

O tym, że Komisja Europejska może uruchomić fundusz odbudowy bez Polski i Węgier, jeśli nie nastąpi przełom w sprawie budżetu, już w zeszłym tygodniu ostrzegła szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.

„Olbrzymi zastrzyk finansowy”

Jeśli ten alternatywny plan wyjścia z impasu zostanie wprowadzony w życie, straty finansowe Polski będą niewyobrażalne. „750 mld zł dla Polski – lub w cenach bieżących ponad 776 mld zł – na najbliższych kilka lat. To dla naszego kraju olbrzymi zastrzyk finansowy” – w taki sposób rząd w lipcu ogłaszał efekt lipcowego szczytu Rady Europejskiej, określając osiągnięte porozumienie mianem „sukcesu”.

W swoich komunikatach rząd podkreślał, że budżet UE, w tym wieloletnie ramy finansowe oraz europejski instrument na rzecz odbudowy to dla Polski około 139 mld euro w formie dotacji, oraz 34 mld euro w pożyczkach. „W przeliczeniu na złotówki oznacza to, że Polska będzie mogła skorzystać z ponad 776 mld zł wsparcia (w cenach bieżących), w tym: 623 mld zł w formie dotacji i 153 mld zł w formie niskooprocentowanych pożyczek” – wskazywano.

Dziś przekaz przedstawicieli rządu jest zupełnie inny – wartość pomocy ze strony Unii Europejskiej jest bagatelizowana, a niektórzy – jak wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski – przekonują, że bilans finansowy obecności Polski w UE jest dla nas niekorzystny. „UE to nie Św. Mikołaj. Nie przynosi prezentów” – przekonuje zastępca ministra Sasina.

REKLAMA

Na razie w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej rozdzielanie unijnych pieniędzy idzie jednak w trybie business as usual. Resort pochwalił się w poniedziałek, że wartość inwestycji, które otrzymały dofinansowanie z Unii Europejskiej do 6 grudnia wyniosła 503,9 mld zł. Kwota dofinansowania w części UE wynosiła 306,2 mld zł.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA