Porozumienie w sprawie funduszu odbudowy. Sukces czy porażka? Znowu każdy mówi co innego
Od rana uśmiech nie schodzi z twarzy europejskich przywódców, którzy prężą dumnie pierś, bo po negocjacjach doszli do porozumienia w sprawie budżetu UE i funduszu odbudowy, który ma wyciągnąć unijne gospodarki z pandemicznych kłopotów. Ciut dziwne, że przy okazji wielu z nich przekazuje nam sprzeczne informacje.
Fot. KPRM/Flickr.com/CC BY-NC-ND 2.0
Dylemat czy zjeść ciastko, czy mieć ciastko jest bardzo stary i powszechnie spotykany również w polityce. Dobrym tego przykładem jest właśnie zakończony szczyt Unii Europejskiej, na którym na jednej szali położono fundusze liczone w euro, a na drugiej praworządność i neutralność klimatyczną. I miał przy tym obowiązywać wybór albo-albo. Kiedy wydawało się, że do żadnego porozumienia nie dojdzie i trzeba będzie unijny szczyt przekładać na kolejny miesiąc - stał się cud i szef Rady Europejskiej Charles Michel mógł wreszcie powiedzieć „Mamy porozumienie!”.
Fundusz odbudowy po pandemii rozdzielony
Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej, uważa, że to „historyczny moment dla Europy”. Wartość zawartego porozumienia opiewa aż na 1,8 bln euro. Budżet funduszu odbudowy to 750 mld euro, z czego 390 mld euro stanowić będą granty, a resztę, czyli 360 mld euro, pożyczki przeznaczone na najbliższe 3-4 lata. Dokonano tym samym zmniejszenia puli przygotowanej na granty (pierwotnie miało to być pół biliona euro) na rzecz pożyczek (we wstępnych projektach funduszu wynosiły one 250 mld euro). Oprócz samego funduszu odbudowy ustalono również 1 bln 74 mld euro w dotacjach z siedmioletniego budżetu na okres 2021-27.
Polsce przypadł kawałek tortu wart 125 mld euro w dotacjach oraz przeszło 34 mld euro w tanich pożyczkach. W porównaniu z wcześniejszą propozycją z 10 lipca nasz kraj stracił ok. 2 mld euro. Pamiętać też należy, że ok. 8 mld z puli 125 mld euro dotacji, w ramach programów odbudowy i odporności, będzie mogła być uruchomiona najwcześniej w 2023 r., po uwzględnieniu krajowych strat po COVID-19. Jeśli okaże się, że dobrze sobie radzimy z popandemiczną odbudową gospodarki, to możliwe, że owe 8 mld euro trafi do kogoś bardziej potrzebującego.
Budżet UE związany z praworządnością?
Zadowoleni z takiego podziału środków wydają się dwaj przywódcy: premier Polski Mateusz Morawiecki oraz premier Węgier Victor Orban. W dwójkę podczas porannych konferencji prasowych utrzymywali, że udało im się rozdzielić kwestię funduszy europejskich od praworządności, o którą co chwilę do Warszawy i Budapesztu pretensje ma Bruksela.
Mamy dobry nadzór nad środkami z punktu widzenia dyscypliny budżetowej i jednocześnie nie ma bezpośredniego połączenia pomiędzy tzw. praworządnością a środkami budżetowymi, o których tutaj jest mowa
– stwierdził szef polskiego rządu.
W podobnym tonie wypowiedział się też Victor Orban, który przekonywał dziennikarzy, że „powiązanie rządów prawa z funduszami została całkowicie odrzucone”. Tymczasem pozostali przywódcy europejscy mówią co innego.
Po raz pierwszy praworządność będzie decydującym kryterium przy wydatkach z budżetu UE. Wprowadzenie takiej warunkowości to była ambitna decyzja
– mówi Charles Michel
Komisja Europejska będzie oceniać praworządność
O tym, jak ciężko tym razem było o porozumienie, niech świadczy, że zabrakło raptem 25 minut do pobicia rekordu z Nicei, gdzie w 2000 r. debatowano rekordowo przeszło 4 dni. Wypracowany, za sprawą kanclerz Angeli Merkel i premiera Łotwy Krisjanisa Karinsa, kompromis dotyczący praworządności opiera się na rozwiązaniach, które światło dzienne ujrzały już w lutym br. Tym samym ustalono, że decyzje dotyczące praworządności przekładające się na zawieszanie wypłat z budżetu UE, podejmować będzie każdorazowo Komisja Europejska. Postanowienie te muszą być zatwierdzone większością 15 z 27 krajów Unii obejmujących 65 proc. populacji UE.
Porozumienie podczas szczytu unijnego wcale jednak nie oznacza, że kwestia praworządności w powiązaniu z funduszami europejskimi jest raz na zawsze rozstrzygnięta. Jeszcze w tym roku oczekiwane są spory i kłótnie w tym temacie. Bo wypracowane porozumienie w tym względzie musi być jeszcze zatwierdzone przed końcem tego roku przez Parlament Europejski oraz unijnych ministrów w Radzie UE. Już teraz więc możemy szykować się na kolejny kurs karuzelą politycznych półprawd.
Neutralność klimatyczna też na celowniku
Od początku unijnych negocjacji w sprawie funduszu odbudowy wskazywano dwa filary. Pierwszym jest praworządność, a drugim neutralność klimatyczna do 2050 r., wobec której sprzeciw podczas szczytu UE zorganizowanego w grudniu 2019 r. wyraził tylko jeden kraj: Polska. I jak się okazuje, na razie nic się w tym względzie nie zmieni. Charles Michel zdecydował się wykreślić zapis o obowiązkowych deklaracjach klimatycznych przez każdy kraj członkowski. Ale przy okazji ściął Fundusz Sprawiedliwej Transformacji z 30 na 10 mld euro. Zdaniem szefa Rady Europejskiej poszczególne rządy powinny wydać co najmniej 30 proc. z całej puli funduszu odbudowy na walkę ze zmianami klimatu.