REKLAMA

Polska nie traktuje poważnie sporu z Czechami o Turów. To się może źle dla nas skończyć

Komisja Europejska robi co może, żeby spór między Polską a Czechami o elektrownię i kopalnię w Turowie nie przeniósł się do Trybunału Sprawiedliwości UE. Na ostatnim spotkaniu w tej sprawie Polacy dobitnie pokazali, że mało ich to obchodzi.

Turow-negocjacje-Czechy
REKLAMA

Wielkimi krokami zbliża się do nas międzynarodowa awantura z węglem w tle. Chodzi o koncesję na wydobycie węgla kamiennego w kopalni Turów. PGE bocznymi drzwiami przedłużyła ją o 6 lat, co wyjątkowo rozwścieczyło naszych sąsiadów: Niemców i Czechów. Zwłaszcza ci ostatni odżegnują się, że tak sprawy nie zostawią i jak trzeba będzie, pójdą do TSUE. KE dwoi się i troi, żeby do tego nie dopuści, ale jak wszędzie także tutaj do tanga trzeba dwojga. Tymczasem Polska zachowuje się tak, jakby na żaden taniec nie miała ochoty.

REKLAMA

Turów, czyli spotkanie jakby na nim Polaków nie było

Wszystko wskazuje na to, że Polska sporu o Turów nie traktuje poważnie. Takie można wyciągać wnioski po ostatnim spotkaniu przed Komisją Europejską, które zorganizowano w zeszłym tygodniu. Jak informuje serwis zgorzelec.info ze strony Czech do Brukseli pojechali: wiceminister środowiska Vladislav Smrž oraz wiceminister spraw zagranicznych i pełnomocnik rządu Martin Smolek. Kto reprezentował nasz kraj? Nikt. Nasi politycy postawili na wideopołączenie. 

Nasi południowi sąsiedzi bardzo wyrażnie zaakcentowali, że wymagają pisemnego i jasnego oświadczenia Polski o zapewnieniu Czechom stabilnego źródło czystej wody, czystego powietrze oraz działań zapobiegających skutecznie powstającym w kopalni hałasom.

Bez tego Czechy nie zmienią swojego stanowiska

– przestrzegł kolejny raz Polaków Vladislav Smrž.

W dwa tygodnie Polska dostanie czeskie warunki

Z kolei wiceminister spraw zagranicznych Martin Smolek przekonuje, że podczas zorganizowanego przez KE spotkania nie mogło dojść do jakiegokolwiek porozumienia, bo polskie argumenty „nie przekonały delegacji czeskiej”. Co więcej: Polacy mieli na kilka kwestii poruszanych przez naszych południowych sąsiadów w ogóle nie znać żadnej odpowiedzi. Jednocześnie Czesi twierdzą, że nadal są gotowi podpisać porozumienie - o ile Polska spełni ich wymagania. 

Te niebawem dokładnie poznamy. Do dwóch tygodni bowiem czeskie Ministerstwo Środowiska ma przygotować listę wszystkich swoich oczekiwań względem dalszego funkcjonowania kopalni w Turowie i niezwłocznie przekaże je stronie polskiej. Dzisiaj pytanie o to, jak na to zareagujemy - pozostaje bez odpowiedzi. 

To koniec Turowa?

REKLAMA

Zdaniem części obserwatorów takie zachowanie Polski w sporze z Czechami może wskazywać, że sprawa kopalni Turów jest już zamknięta. Rząd rzekomo decyzję o wygaszeniu tej odkrywki już podjął, co miałoby tłumaczyć brak aktywności podczas ostatnich rozmów w Brukseli. Chodzi o to, by do społeczeństwa poszedł jasny przekaz, że kłódkę w Turowie zamykają Czesi i Komisja Europejska, a nikt z gabinetu Mateusza Morawieckiego.

Taki scenariusz oznaczałby jednak dla rządu otwarcie kolejnego frontu sporu z lokalną społecznością. Reprezentanci Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego w Elektrowni Turów przecież nie od dzisiaj utrzymują, że kłopoty z koncesją to efekt międzynarodowego spisku wymierzonego w polski węgiel. Z kolei przedstawiciele Federacji Związków Zawodowych GK Polskiej Grupy Energetycznej przestrzegają, że wykreślenie z wydobywczej mapy Polski Turową i Bełchatowa będzie oznaczać „zwolnienia i głębokie bezrobocie w regionach”.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA