REKLAMA

Bitwa o Elektrownię Turów. Międzynarodowy spisek czy wygaszanie węgla przez rząd?

Na ręce szefowej Komisji Europejskiej ma trafić petycja w obronie kopalni i elektrowni w Turowie. Wcześniej Czesi zapowiedzieli pozew do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości na przedłużenie tam węglowej koncesji. Tutejsi związkowcy w całym tym zamieszaniu widzą podwójną grę rządu.

Turow-negocjacje-Czechy
REKLAMA

Koncesja na wydobycie węgla kamiennego w kopalni Turów, zapatrującej elektrownie Turów, wygasła 30 kwietnia. Wcześniej właściciel kompleksu, czyli Polska Grupa Energetyczna (PGE), wystąpił o jej przedłużenie do 2044 r. Zrobił się o tym głośno, bo planowanie wydobywania węgla przez kolejne ćwierćwiecze nijak ma się do europejskiego Zielonego Ładu.

REKLAMA

Zanim jednak międzynarodowa społeczność zdążyła wyrazić sprzeciw, PGE wykorzystała furtkę i oddzielnie zwróciła się do ministra klimatu, by ten pozwolił fedrować tutaj jeszcze przez 6 lat. 

I tak się stało, co jednak wyjątkowo nie spodobało się Czechom z kraju libereckiego, leżącego przy polsko-niemiecko-czeskiej granicy. Nasi południowi sąsiedzi zaczęli straszyć pozwem do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, jeśli Polacy nie zakończą wydobycia węgla w Turowie w ciągu najbliższych 10 lat. W odpowiedzi w Polsce zorganizowano akcję zbierania podpisów za poparciem dla kompleksu energetycznego w Turowie. 

Pod dokumentem miało podpisać się prawie 30 tys. przeciwników jego likwidacji. Teraz europosłanka Anna Zalewska obiecuje przekazanie go na ręce Ursuli von der Leyen, przewodniczącej Komisji Europejskiej.

„Nie ma naszej zgody na oczekiwania, że Polska jako jedyny europejski kraj, zlikwiduje kopalnie węgla brunatnego w ciągu 10 lat, podczas gdy inne – bogatsze od Polski kraje – mają na to znacznie więcej czasu. Będziemy bronić polskie interesy na arenie międzynarodowej” – dodaje była szefowa MEN.

A może sami planujemy likwidację tej kopalni i elektrowni?

Tym razem jednak nie wszystko pasuje do obrazu, gdzie biedną, węglową Polskę do zmian energetycznych batem popędza Bruksela. Kij w to mrowisko postanowili wsadzić reprezentanci Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego w Elektrowni Turów.

Zdaniem związkowców w tym przypadku nie mamy do czynienia z międzynarodowym spiskiem wymierzonym w polski węgiel. To, jak przekonują związkowcy, wszak nic innego jak zapowiadane przez PGE pozbywanie się aktywów węglowych

Grupa PGE nie zgadza się z tymi zarzutami i przekonuje, że od początku współpracuje z samorządami powiatu bolesławieckiego, lubańskiego i zgorzeleckiego, a także popiera powstały ruch społeczny w obronie kopalni.

„Żądania strony czeskiej, zmierzające do odebrania koncesji i wygaszenia działalności kompleksu w Turowie w ciągu 10 lat, są bezpodstawne. Zwłaszcza że w bliskim sąsiedztwie w Czechach i Niemczech funkcjonują znacznie większe kopalnie węgla brunatnego” – podkreśla Wojciech Dąbrowski, prezes Polskiej Grupy Energetycznej.

 class="wp-image-1183941" width="515" height="740"

Najpierw Turów, a potem Bełchatów?

Związkowcy jednak nie dają wiary tym zapewnieniom i zawiązali już nawet komitet protestacyjno-strajkowy.

Federacja Związków Zawodowych GK Polskiej Grupy Energetycznej w piśmie skierowanym do urzędującego prezydenta RP, a także do wszystkich kandydatów na to stanowisko w najbliższych wyborach oraz do premiera i prezesa PiS oceniają działania PGE w obronie turowskiego kompleksu jako „pozorowane”. 

Wcześniej związkowcy zarzucili PGE celową grę. Bo z jednej strony niby broni węgla i miejsc pracy w kompleksie w Turowie, a z drugiej ma cały czas snuć plan likwidacji energetyki węglowej opartej na węglu brunatnym.

„To już wiemy na pewno, nowa strategia PGE, pozbycie się trucicieli Turowa i Bełchatowa, aby pozyskać środki z Unii na zieloną energię. Czekają nas zwolnienia i głębokie bezrobocie w regionach” - pisali związkowcy w pierwszej połowie czerwca.

Zamknąć elektrownie węglowe najpóźniej do 2030 r.

Od lat za największych trucicieli Europy pod względem emisji dwutlenku węgla, dwutlenku siarki i tlenków azotu uznawane są polskie elektrownie w Bełchatowie i Kozienicach. Turów nie pozostaje zbytnio z tyłu. Obecnie jest tam eksploatowanych sześć bloków węglowych z lat 1998-2005, część z nich jest modernizowana, by móc w ogóle myśleć o dostosowaniu się do coraz bardziej rygorystycznych norm emisyjnych. W Turowie nawet trwa budowa kolejnego bloku węglowego, który ma pozwolić na wycofanie wysłużonych już jednostek. Prace mają być zakończone jeszcze w tym roku.

Jak to się ma do europejskiej polityki klimatycznej? Jak pięść do nosa. Przecież już w grudniu 2018 r., w ramach kampanii Europe Beyond Coal, przedstawiono dokładnie wytyczne, co PGE musi zrobić w najbliższym czasie, żeby dostosować się do porozumienia paryskiego.

W dokumencie tym polska spółka zobowiązana jest m.in. do natychmiastowego zaprzestania nakładów inwestycyjnych na nowe elektrownie i kopalnie węgla, a także opublikowania jasno sformułowanej i szczegółowego harmonogramu dotyczącego stopniowego zamykania (a nie sprzedaży) istniejących elektrowni węglowych, która powinna zakończyć się najpóźniej w 2030 r.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-16T22:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-16T14:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-16T06:59:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-16T05:05:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-15T17:17:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-15T11:04:24+02:00
Aktualizacja: 2025-05-15T11:01:10+02:00
Aktualizacja: 2025-05-15T09:23:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-15T04:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-14T19:46:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-14T17:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-14T15:15:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-14T14:04:25+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA