Global Financial Centers Index (GFCI), opracowany przez firmę doradczą Z/Yen Group, ocenia konkurencyjność i siłę 110 ośrodków finansowych na całym świecie. W najnowszym rankingu opublikowanym kilka dni temu pierwsze miejsce zajął Nowy Jork, drugie Londyn, a trzecie Singapur.
Zurych w rankingu GFCI znalazł się dopiero na 20. miejscu, choć w stosunku do ubiegłego roku i tak awansował o dwie pozycje. Od szwajcarskiej stolicy bankowości oprócz Londynu lepsze na Starym Kontynencie okazały się: 14. Paryż (spadek z 10.), 16. Amsterdam (awans z 19.), 17. Frankfurt (awans z 18.), 18. Monachium (awans z 24.) i 19. Luksemburg (awans z 21.).
Global Financial Centers Index opiera się na badaniach ankietowych przeprowadzanych wśród przedstawicieli ekspertów i instytucji finansowych na całym świecie.
Ankietowani oceniają różne aspekty środowiska biznesowego, jak stabilność polityczną, regulacje finansowe, jakość infrastruktury, dostępność kapitału, rynek pracy, kulturę i styl życia, co może pomóc w podejmowaniu decyzji o lokalizacji biznesu lub inwestycji finansowych.
Szwajcaria już nie jest rajem dla światowych gigantów
Grzegorz Dróżdż, analityk Conotoxia Ltd, zauważa, że Szwajcaria traci na atrakcyjności jako centrum biznesowe. Jego zdaniem pod Alpami przegapili szanse związane z relokacją nowych dużych międzynarodowych firm, takich jak Apple, Amazon, Alibaba, Facebook, Netflix, LinkedIn, Airbnb, Starbucks, Tesla czy Uber. Ale nie tylko.
Jak dodaje, że tradycyjnie postrzegana jako optymalna lokalizacja dla międzynarodowych korporacji, Szwajcaria ostatnio wydaje się tracić na znaczeniu, choć zagraniczni giganci wciąż odgrywają kluczową rolę w tamtejszej gospodarce, generując ponad jedną trzecią szwajcarskiego PKB, połowę dochodów z podatku dochodowego od osób prawnych i dając zatrudnienie 1,3 mln osób.
Kryzys finansowy zmieni układ
Ekspert Conotoxia Ltd zastanawia się, czy potknięcie Szwajcarii związane z zamieszaniem wokół Credit Suisse, problemy europejskich i amerykańskich banków, w kontekście walki z inflacją i rosnącymi stopami, może doprowadzić do tego, że azjatyckie ośrodki zaczną zyskiwać na znaczeniu kosztem zachodnich.
W pierwszej dwudziestce znalazło się sześć miast z Dalekiego Wschodu. Oprócz trzeciego Singapuru, na czwartym miejscu znalazł się Hongkong, siódmy Szanghaj, dziesiąty Seul, dwunaste Shenzen i trzynasty Pekin.
Jego zdaniem wiele będzie zależeć od tego, w jaki sposób kraje zachodnie zareagują na to, co się dzieje z inflacją i w sektorze bankowym.