Credit Suisse obejdzie się bez saudyjskich miliardów. Rynki świętują uratowanie giganta
Błyskawiczna reakcja władz monetarnych ocaliła prawdopodobnie drugi co do wielkości szwajcarski bank przed upadłością. Prawdopodobnie, bo całkiem możliwe, że gdy szafy Helwetów zaczną się opróżniać, przeżyjemy w realu atak żywych trupów. Tak przynajmniej sugeruje amerykański ekonomista Nouriel Roubini (tak to ten, który przewidział kryzys 2008-2009). Fot. YueStock/Shutterstock.
Credit Suisse uratowany. Do takiego wniosku można dojść po tym, co się stało na otwarciu notowań giełdowych w Zurychu, kiedy akcje drugiego co do wielkości helweckiego banku wystrzeliły 40 proc. Potem cena obniżyła się, stabilizując na około 22-23-proc. plusie (2,10 CHF).
Z widoczną ulgą odetchnęły rynki w całej Europie. WIG20 rozpoczął dzień od 1-proc. wzrostu, podobnie jak londyński FTSE250, francuski CAC40 zyskał 1,5 proc, a niemiecki DAX 3-proc. BUX otworzył się na niewielkim plusie, ale szybko zanurkował -1,8 proc.
Indeks WIG-Banki również rozpoczął dzień niewielkim 1-proc. wzrostem.
SNB rusza z odsieczą CS
Credit Suisse pożyczy do 50 mld franków od Narodowego Banku Szwajcarii, żeby zwiększyć płynność i tym samym uchronić się przed upadkiem – taka informacja pojawiła się w czwartek nad ranem.
Gigant otrzyma dofinansowanie w postaci pożyczki oraz krótkoterminowego zastrzyku płynnościowego – w obu wypadkach instrumenty mają być zabezpieczone „wysokiej jakości aktywami”.
Tak szwajcarskie władze monetarne, bank centralny i nadzór finansowy, zareagowały na histeryczną wyprzedaży akcji CS. W najgorszym momencie spadki sięgały 30 proc. Na zamknięciu nie było wiele lepiej, bo skończyło się na 24-proc. spadku do 1,7 CHF.
Giełdowe tąpnięcie wywołała deklaracja największego akcjonariusza Credit Suisse, saudyjskiego banku centralnego, który wymawiając się ograniczeniami regulacyjnymi, wykluczył dokapitalizowanie szwajcarskiego giganta.
Była to kulminacja bardzo złych informacji napływających z CS od co najmniej pół roku i coraz częściej artykułowanych obaw o przyszłość szwajcarskiego giganta.
CS jak europejski Lehman Brothers
Dosłownie kilkanaście godzin przed środową wyprzedażą bank podał w komunikacie, że wykrył „istotną słabość” w procedurach sprawozdawczości finansowej, określając w ten sposób w ten sposób niedoszacowanie ryzyka w raportach w latach 2021-2022. Takie wyznanie, kiedy nie do końca jeszcze opadły emocje wokół upadku Silicon Valley Banku nie mogły przejść bez echa.
Jakby tego było mało, doszło do tego miesiąc po tym, jak CS zaskoczył rynek stratą finansową za ubiegły rok sięgającą 7,3 mld franków i kwartał po tym, jak z banku wyparowało nagle 110 mld franków depozytów.