REKLAMA

Ustawowo wolne piątki u nas, w Grecji pracujące soboty. Za półdarmo

„Usankcjonowanie wyzysku”, ratunek dla firm, a może wielki światowy eksperyment? Grecja idzie właśnie pod prąd i w czasie, kiedy wiele krajów robi kolejne małe kroki w stronę czterodniowego tygodnia pracy, Hellada wydłuża go do sześciu dni. Odwaga czy głupota? To się dopiero okaże, ale nie bez znaczenia pozostaje fakt, że wcześniej grecki premier ułatwił zwalanie pracowników i usankcjonował niepłacenie za nadgodziny.

Ustawowo wolne piątki u nas, w Grecji pracujące soboty. Za półdarmo
REKLAMA

Grecy idą pod prąd - cały świat mówi o skracaniu tygodnia pracy do czterech dni, a w tym samym czasie w Grecji tydzień pracy zostaje wydłużony do sześciu dni. Jak się to skończy? To trzeba koniecznie obserwować, bo to chyba jedyny na świecie taki eksperyment. Żeby nie okazało się, że kult harówki, który próbuje się przywrócić, skończy się wysiadywaniem „dupogodzin”, albo i buntem pracowników i jeszcze większymi stratami dla gospodarki.

REKLAMA

Grecja to jednak ma pecha, że jest takiem europejskim królikiem doświadczalnym. Lata temu wpadła w kryzys z powodu nadmiernego zadłużenia i Unia Europejska zaserwowała jej terapię, która okazała się raczej podaniem trucizny, bo ostre cięcia wydatków, do których został zmuszony tamtejszy rząd wpędził Grecję w jeszcze większy kryzys gospodarczy. Dziś już wszyscy rozumieją, że pozornie logiczna metoda - jak masz długi, zacznij oszczędzać i ciąć wydatki - sprawdza się może w domowym budżecie, ale w budżecie krajowym już nie.

Pracuj więcej, w zamian obetnę ci dniówkę o 60 proc.

Teraz z kolei przyszedł czas na testowanie numer dwa: co się stanie, jak każemy i tak dużo już pracującym ludziom pracować jeszcze więcej? Oto właśnie Grecja, tym razem sama, postanowiła poddać takiej terapii swój rynek pracy.

Plan jest taki: już od lipca dopuszczalny maksymalny tygodniowy wymiar pracy wzrośnie z 40 do 48 godzin, co oznacza, że tydzień pracy będzie miał sześć a nie pięć dni. Podstawowe pytanie, które zadajemy sobie przy dyskusji o czterodniowym tygodniu pracy i należy je zadać również tu: czy pracownik będzie pracował więcej za tę samą pensję?

Nie. Czy dostanie normalną dniówkę za ten dodatkowy dzień? Też nie. Jeśli dodatkowy dzień pracy wypadnie w sobotę, pracownik będzie stratny i to grubo, bo owszem, otrzyma dodatkowe wynagrodzenie, ale nie będzie to normalna dniówka, a jedynie 40 proc. jej wysokości. Jeśli zaś dodatkowy dzień wypadnie w niedzielę lub święto, strat nie będzie, bo pracodawca będzie musiał zapłacić 115 proc. dniówki.

Pracownicy raczej nie będą zachwyceni, bo niedzielny zysk nieduży, ale strata w soboty ogromna. Z tego powodu greckie związki zawodowy nazywają tę zmianę „usankcjonowaniem wyzysku”.

Zaznaczmy przy tym, że to, czy pracownik zgodzi się na pracę o ten jeden dodatkowy dzień więcej, zależeć ma tylko od niego. Teoretycznie. W praktyce jasne jest, że w wielu miejscach kraju pracodawca może powiedzieć: nie pasuje ci, mamy dziesięciu na twoje miejsce. Bo o ile te zmiany w prawie pracy wprowadzane są ze względu na brak rąk do pracy, to braki te dotyczą wcale nie całej gospodarki, ale wybranych jej gałęzi, na przykład turystyki, a Grecja jako całość ciągle boryka się z wysokim bezrobociem.

Według Eurostatu w marcu tego roku stopa bezrobocia wynosiła tam 10,2 proc., podczas gdy w Polsce 2,9 proc.

Więcej o rynku pracy przeczytacie w tych tekstach:

Grecy będą pracować po 13 godzin dziennie

Ale to tylko jeden problem. Drugi jest taki, czy to rzeczywiście cokolwiek zmieni, bo może się okazać, że ponownie lek okaże się trucizną. Grecy od lat wiodą prym jako najbardziej zapracowany naród w Europie. Eurostat wskazuje, że w ubiegłym roku przepracowali średnio 2000 godzin, podczas gdy średnia w UE to 1605 godzin. Można to interpretować dwojako.

Z jednej strony to dowód, że Grecy i tak pracują więcej, niż pozwalają przepisy, a wynagrodzenie za nadgodziny dostają pod stołem, na czym traci budżet państwa. Teraz nie będą musieli dostawać tych pieniędzy na czarno, bo prawo pozwoli im pracować maksymalnie 13 godzin dziennie i 78 godzin w tygodniu.

Czy to, że będą mogli legalnie zarejestrować wszystkie zarobki skłoni ich do tego, żeby pobiec do fiskusa i oddać mu co fiskusowe? Sami sobie na to odpowiedzcie, osobiście wątpię, że dotychczasowe przepisy nie pozwalające pracować człowiekowi aż tak dużo to był główny powód pobierania płacy pod stołem. W każdym razie, grecki rząd właśnie tak to tłumaczy i liczy na wyjście części pracowników z szarej strefy.

Z drugiej strony, jak może skończyć się wydłużanie czasu pracy tym, którzy i tak pracują już najdłużej w Europie? Nie bez powodu nie tylko Europa, ale i z pół świata dyskutuje i testuje od kilku lat czterodniowy tydzień pracy, udowadniając co rusz w kolejnych eksperymentach, że wydajność pracowników wcale nie spada, mimo że na pracę poświęcają o 1/5 czasu mniej.

A Grecy są jednymi z najmniej wydajnych pracowników. Akurat wpadły mi w ręce dane Eurostatu za 2020 r. Pokazują, że jeśli przyjmiemy, że średnia wydajność pracowników dla 27 krajów UE w przeliczeniu na osobę to 100 proc., to wydajność Greków to niecałe 68 proc., a więc o jedną trzecią mniej niż średnia unijna - i to jest prawdziwy problem ich gospodarki.

Niepłatne nadgodziny i zwolnienia bez powodu

REKLAMA

A jak się zwiększa wydajność w gospodarce? Przez robotyzację, a to rola firm i państwa, a nie pracowników. Grecja jednak wierzy, że wszystko zależy od pracowników, a przynajmniej wierzy w to konserwatywny centroprawicowy premier tamtego rządu, który wcześniej zdążył już zalegalizować niepłatne nadgodziny, uelastycznił przepisy dotyczące zwalniania pracowników bez wyraźnego powodu i poluzował układy zbiorowe.

To, co robi grecki premier, to wielki eksperyment zupełnie inny od wszystkich innych światowych eksperymentów z czasem pracy. Trochę przypomina on sprawdzanie, czy koń przewiezie jeszcze więcej turystów nad Morskie Oko, jak będzie dłużej jeździł w tę i z powrotem. Przez chwilę pewnie będzie, a potem padnie. Prościej i etyczniej zainwestować w Melexa.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA