Przemysłowe kopiowanie najnowszych trendów w świecie mody, bardzo niskie ceny i agresywny marketing. Źródła sukcesu chińskiej marki Shein są doskonale znane, ale wciąż zdumienie budzi fakt, że firma jest w stanie swoje ubrania produkować aż tak tanio i wychodzić na tym na plus. Dziennikarze BBC z bliska przyjrzeli się pracy dziesięciu fabryk Shein i ich wnioski nie są optymistyczne.
Produkcja ubrań Shein odbywa się w chińskim Kantonie w dzielnicy Panyu, znanej też jako „wioska Shein”. Dziennikarze BBC spędzili tam kilka dni, odwiedzając dziesięć fabryk, rozmawiając z czterema właścicielami i ponad 20 pracownikami oraz badając sytuację na lokalnych rynkach pracy i w hurtowniach tekstylnych. Firma stale mierzy się z oskarżeniami o złe traktowanie pracowników i wykorzystywanie pracy przymusowej.
Shein. Praca ponad miarę
Jak czytamy w tekście BBC, z relacji pracowników fabryk tej spółki wynika, że pracuje się tam we wszystkie dni miesiąca, a maksymalnie dostaje się jeden dzień wolnego. Głównym motorem sukcesu Shein mają być pracownicy spędzający około 75 godzin tygodniowo za maszynami do szycia, co jest niezgodne z chińskimi przepisami prawa pracy.
Jedna z pracowniczek powiedziała BBC, że zazwyczaj pracuje od 10 do 12 godzin dziennie, a w niedziele pracuje około trzech godzin krócej. Pracownicy wynagradzani są za wykonane sztuki, a ich stawki zależą od stopnia trudności wyrobu. Kobieta wspomniała, że za wykonanie prostego T-shirtu można otrzymać mniej niż dolara, a w ciągu godziny jest w stanie uszyć około dwunastu takich koszulek.
Shein przyznał niedawno, że w fabrykach w Chinach zdarzały się przypadki pracy dzieci. W odpowiedzi na pytania BBC firma wydała oświadczenie, w którym zapewniała o „zaangażowaniu w zapewnienie uczciwego i godnego traktowania wszystkich pracowników w łańcuchu dostaw”. Firma zapewnia, że inwestuje dziesiątki milionów dolarów w usprawnienie zarządzania i przestrzegania zasad.
Więcej na temat zakupów można przeczytać poniżej:
Sukces Shein opiera się na gigantycznej skali produkcji – oferta online liczy setki tysięcy produktów – oraz na ekstremalnie niskich cenach. Sukienki za 50 zł, swetry za 30 zł, a średnie ceny poniżej 40 zł. Przychody firmy rosną szybciej niż takich marek jak H&M, Zara czy brytyjski Primark.
Chińska firma, ale z Singapuru
Shein jest często przedstawiany jako firma z Singapuru, co formalnie jest prawdziwym opisem, ponieważ spółka faktycznie ma obecnie siedzibę w tym kraju. Jest to jednak wciąż ta sama firma, którą w 2008 roku w Chinach założył Chris Xu, dziś jeden z najbogatszych, a jednocześnie najbardziej tajemniczych chińskich biznesmenów, który wyjątkowo skutecznie chroni swoją prywatność.
Aby ułatwić sobie światową ekspansję, Chris Xu nie tylko sam przeprowadził się do Singapuru, uzyskując w tym kraju prawo stałego pobytu, ale także przeniósł tam swoją firmę. Pod względem organizacyjnym i prawnym Shein to dziś singapurska firma, ale jej najważniejsze zakłady produkcyjne znajdują się w Chinach, a pod względem kapitałowym nie nastąpiły w niej istotne zmiany.
Obecnie finansowym zapleczem Sheina jest chiński fundusz inwestycyjny HongShan, ale to wkrótce ma się zmienić, bo Shein szykuje się do debiutu na giełdzie w Londynie i prawdopodobnie nastąpi to w połowie 2025 r., ale niektóre źródła mówią o okolicy Wielkanocy. Nie wiadomo, w jaką wycenę będzie celować spółka, ale warto pamiętać, że już w 2022 roku wartość rynkowa Shein była szacowana nawet na 100 mld dol., ale dziś mówi się raczej o kwotach rzędu 60 mld dol.