REKLAMA

Shein to taki gigant, że Zara i H&M przy nim to karły. Chińska firma może być warta 100 mld dol.

Nie mają sklepów stacjonarnych, oferują ubrania i dodatki o bazarowej jakości, a sama marka ma ledwie 10 lat. Chiński Shein niepostrzeżenie wszedł do pierwszej ligi producentów odzieży z roczną sprzedażą na poziomie co najmniej 10 mld dol., a jego obecna wartość rynkowa jest szacowana na dziesięć razy tyle. To więcej niż Zara i H&M razem wzięte.

Shein rośnie w siłę. Chińska firma może być warta 100 mld dol.
REKLAMA

Jak podaje agencja Bloomberg, Shein prowadzi obecnie rozmowy z potencjalnymi inwestorami w sprawie nowej rundy finansowania, która może ustalić wycenę rynkową chińskiej spółki na około 100 miliardów dolarów. To niebotyczna kwota, zwłaszcza w przypadku marki odzieżowej, która nie utrzymuje globalnej sieci sklepów, jak jej główni konkurenci.

REKLAMA

Dla porównania hiszpański gigant branży odzieżowej Inditex, właściciel takich marek jak Zara czy Massimo Dutti, Pull&Bear czy Bershka jest obecnie wyceniany na niecałe 70 mld dol. Z kolei szwedzki Hennes & Mauritz, funkcjonujący od lat pod marką H&M może pochwalić się wartością rynkową wynoszącą nieco ponad 20 mld dol. Hiszpanie utrzymują ponad 6,8 tys. sklepów na całym świecie, a Szwedzi ponad 4,8 tys.

Oczywiście wycenę Sheina na poziomie 100 mld dol. trzeba brać z pewnym dystansem, ponieważ runda finansowania nie jest tak precyzyjnym i konkretnym narzędziem ustalania wartości rynkowej spółki jak debiut giełdowy. Na razie nie ma jednak wyboru, bo Chińczycy dotąd nie przedstawili żadnych planów związanych z IPO.

Według Bloomberga Shein już w 2020 roku potroił przychody i zanotował obrót na poziomie 10 mld dol. Od tego czasu wyniki dynamicznie rozpychającej się na rynku odzieżowym online firmy z pewnością znacznie się poprawiły, ale nie ma publicznie dostępnych danych na ten temat. Wiele mówi jednak fakt, że przy poprzedniej rundzie finansowania w 2020 roku wartość spółki wyceniano na „zaledwie” 15 mld dol.

Czarne chmury w USA

Shein jak mało która firma wykorzystał covidowy lockdown i boom na zakupy w sieci. Nie musząc zawracać sobie głowy tysiącami zamkniętych sklepów stacjonarnych – jak najwięksi rywale – firma postawiła na agresywny marketing w sieci, łowiąc głównie młodszą klientelę, a nawet dzieci. Firma jest mocno krytykowana za nieodpowiedzialny model biznesowy opierający się na dużych kosztach środowiskowych masowej produkcji.

REKLAMA

Teraz spółka idzie za ciosem i w USA otwiera centrum dystrybucyjne, w którym pracę znajdzie 850 osób. Podbój amerykańskiego rynku może jednak nieco pokrzyżować Kongres USA. Izba Reprezentantów w lutym przyjęła przepisy, które likwidują całkowite zwolnienie chińskich firm z cła przesyłek o wartości poniżej 800 dol. Jeśli przepisy te wejdą w życie w niezłagodzonej wersji, chińskich sprzedawców w USA czekają chudsze czasy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA